Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buspasy dotarły do Rzeszowa. Jak zmienią ruch na ulicach?

Bartosz Gubernat
Opór kierowców przed buspasami jest olbrzymi, ale urzędnicy nie zrezygnowali ze swojej wizji zmian
Opór kierowców przed buspasami jest olbrzymi, ale urzędnicy nie zrezygnowali ze swojej wizji zmian Krzysztof Kapica
Drogowa rewolucja na ulicach Rzeszowa stała się faktem. Datę 7 maja 2015 roku rzeszowscy kierowcy zapamiętają jako dzień wprowadzenia na ulice buspasów. Urzędnicy przekonują, że tym sposobem miasto dorośnie komunikacyjnie do światowych metropolii.

- Kontrowersji i obaw było mnóstwo, ale wczorajsza premiera nowych zasad ruchu wypadła dobrze. Nasze centrum nadzoru nad ruchem drogowym odnotowało, że niemal wszystkie autobusy jeździły punktualnie, a niektórym przejazd przez miasto szedł tak szybko, że kierowcy musieli czekać na przystankach, aby nie odjechać przed czasem. Nie oznacza to, że wszystko wyszło idealnie. Bacznie przyglądamy się systemowi i na bieżąco będziemy wprowadzać do niego poprawki - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Buspasy są częścią unijnego programu transportowego, którego celem jest usprawnienie komunikacji publicznej w Rzeszowie. Dzięki nim autobusy mają szybciej jeździć przez Rzeszów, emitując przy tym mniej szkodliwych substancji do środowiska. Autorzy projektu założyli, że sprawna komunikacja zbiorowa przyciągnie do siebie ponadto więcej pasażerów, co wpłynie z kolei na zmniejszenie liczby samochodów jeżdżących po ulicach.

Chociaż opór kierowców wobec buspasów jest olbrzymi, urzędnicy nie zrezygnowali ze swojej wizji zmian. M.in. ze względów finansowych.

- Cały program transportowy jest wart ponad 415 mln zł, z czego dotacja z Unii Europejskiej to ponad 350 mln zł. Oznacza to, że za 15 procent wartości kupiliśmy 80 nowych autobusów, przebudowaliśmy główne ulice i uruchomiliśmy elektroniczne systemy sterowania oraz nadzoru nad ruchem drogowym. Bez buspasów nie dostalibyśmy tej dotacji. Jesteśmy pierwszym miastem w Europie, który program transportowy zrealizowało na tak wielka skalę - mówi Maciej Chłodnicki.

Nie jest źle, ale może być lepiej

Jeszcze we wtorek i środę, kiedy w porannym szczycie komunikacyjnym samochody poruszały się w żółwim tempie, kierowcy nie mieli wątpliwości, że po czwartkowym uruchomieniu buspasów miasto stanie w gigantycznym korku.

- A tu niespodzianka. We wtorek jechałem autobusem z osiedla Pobitno przed hotel Rzeszów pół godziny. Wczoraj tylko nieco ponad 10 minut. A samochody jadące swoim pasem także nie stały w korkach - relacjonuje pan Waldek z Rzeszowa.

Po południu ruch był nieco większy, samochodami przytkały się w szczególności okolice placu Śreniawitów, ul. Lisa Kuli i Piłsudskiego a także rejon ul. Marszałkowskiej. Ale jak oceniają taksówkarze, także nie było gorzej niż w normalne dni o takiej samej godzinie. - Dużą różnicę widać w funkcjonowaniu sygnalizacji świetlnej, która rzeczywiście promuje autobusy i najbardziej obłożone kierunki ruchu. Zielone światło na głównych ulicach świeci się znacznie dłużej niż do tej pory - ocenia pan Wiesław, taksówkarz.

Chociaż drogowego armagedonu nie było, głosów krytycznych nie brakuje. Pan Marek z osiedla Nowe Miasto zwraca uwagę przede wszystkim na brak informacji o zasadach jazdy w rejonie śluz. - To miejsca, w których pojazdy komunikacji miejskiej mogą poprzez buspasy ominąć korek i wysforować się na czoło grupy samochodów czekających na zmianę światła. Dzięki temu autobus wiozący kilkadziesiąt osób dojedzie do celu szybciej - mówi Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.

Śluz w Rzeszowie jest cztery. Trzy mniejsze działają w rejonie Tesco, na skrzyżowaniu ulic Podwisłocze i Powstańców Warszawy oraz przy ul. W. Pola. Największa w mieście funkcjonuje na al. Piłsudskiego, na wysokości centrum handlowego Ameryka. Jako jedyna jest wyposażona w dodatkową sygnalizację świetlną.

- Problem w tym, że nikt nie wytłumaczył jak korzystać z tej nowości. Efekt jest taki, ze część kierowców ignoruje wskazania nowych świateł i zatrzymuje się dopiero przed rondem. Inni stoją na czerwonym już na wysokości "Ameryki". Większość ludzi nie ma też pojęcia, co oznaczają wskazania sygnalizatora, który zamiast okrągłych, tradycyjnych sygnałów wyświetla jakieś kreski - zwraca uwagę pan Marek.

W ratuszu wyjaśniają, że kierowcy mają obowiązek stosować się do świateł zamontowanych na nowym wysięgniku, ok. 200 metrów przed skrzyżowaniem.

- Jeśli tu jest czerwone światło, należy się zatrzymać. Wolna przestrzeń, jaka zostaje dzięki temu w kierunku skrzyżowania ma służyć autobusom, które z kolei obowiązuje sygnalizator nad buspasem wyświetlający kreski. Proszę zwrócić uwagę, że światło zmienia się tu wcześniej. Po to, aby autobus mógł ominąć korek i zająć wygodnie pas dla kierunku ruchu, w którym jedzie - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Na autobusowym sygnalizatorze kreska pozioma jest równoznaczna czerwonemu światłu. Pozioma, ale przerywana jest jak światło żółte. Kreska pionowa oznacza, że można jechać.

- W godzinach, kiedy buspasy nie obowiązują autobusowy sygnalizator działa równocześnie z tradycyjnymi i kierowca jadący pasem, nad którym wisi musi stosować się do jego wskazań - tłumaczy Maciej Chłodnicki.

Kierowcy pytają także o różnice w funkcjonowaniu buspasów pomiędzy centrum miasta, a al. Sikorskiego. - Czy godzin, w których obowiązuje jazda po buspasach będą jednakowe w całym Rzeszowie, czy na rożnych ulicach różne. Jechałem dziś od Tyczyna i na Sikorskiego Buspas obowiązuje od 7-17 w dni robocze, a te uruchomione dziś na pozostałych ulicach w innych przedziałach czasowych. Czy to będzie ujednolicone? Czy kierowcy będą musieli uczyć się na pamięć godzin obowiązywania buspasów? Bo przyznam, że nie każdy patrzy na takie szczegóły jak rozpiska godzin - zwraca uwagę pan Stanisław.

- Na al. Sikorskiegio godziny pozostaną na razie inne, podobnie jak zasady jazdy. Tam poza autobusami, taksówkami i pojazdami uprzywilejowanymi na buspas może wjechać też auto osobowe, ale pod warunkiem, że poza kierowcą jedzie nim jeszcze minimum dwóch pasażerów. Ale nie wykluczamy, że w przyszłości godziny zostaną ujednolicone - mówi Maciej Chłodnicki.

Obserwują i poprawiają

Zapowiadane na najbliższe dni korekty będą dotyczyły przede wszystkim oznakowania skrzyżowań. Np. na ul. Dąbrowskiego brakuje znaków, które pozwoliłyby skręcić kierowcom jadącym od centrum w prawo, w ul. Zofii Chrzanowskiej. Do tej pory mogli to zrobić z prawego pasa, ale on jest teraz buspasem.

- Skręcać można przecinając buspas i taką informację dołożymy na tym i innych skrzyżowaniach. Kierowcy musza jednak pamiętać, że wykonując taki manewr należy przepuścić pojazdy, które mają po prawej stronie - mówi Maciej Chłodnicki.

Drogowcy zapowiadają też ciągłe korekty sygnalizacji świetlnej. - Hiszpańska firma, która odpowiada za przebudowę sygnalizacji została wezwana do nich we wtorek. A jeśli zaobserwujemy, że coś działa nie tak jak trzeba, będziemy od razu reagować - mówi dyrektor Magdoń.

Poprawiony ma być m.in. przejazd ulicą Wyspiańskiego od strony stadionu Resovii w kierunku ul. Bł. Karoliny. Przed wprowadzeniem zmian w działaniu sygnalizacji korków tutaj nie było. Teraz sięgają skrzyżowania z ul. Bohaterów.

Najpierw upomnienia, potem mandaty

Z obserwacji policjantów wynika, że wczoraj rano kierowcy bardzo dobrze radzili sobie z nową rzeczywistością. - Między 6.30 a 9.30 zanotowaliśmy tylko siedem kolizji. To niewiele, w normalne dni zdarza się ich więcej. Tylko jedna z nich miała związek z buspasami - kierowca autobusu, który zjeżdżał z takiego pasa nie ustąpił pierwszeństwa i uszkodził samochód osobowy - mówi Adam Szeląg, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Rzeszowie.

Drogówka zapowiada, że przez pierwsze dni nie będzie karać mandatami za jazdę po buspasie. - Ale kiedy kierowcy przyzwyczają się do nowej organizacji ruchu nie będzie już taryfy ulgowej. Mandat za jazdę buspasem to 100 zł i jeden punkt karny - mówi Krzysztof Superson z wydziału ruchu drogowego KMP w Rzeszowie.

W ratuszu wyjaśniają, że z oceną nowego systemu trzeba poczekać przynajmniej kilka miesięcy. - O sukcesie będzie można powiedzieć wówczas, gdy liczba pasażerów wzrośnie o kilka procent. A jest na to duża szansa. Wczoraj nasze systemy liczące ludzi w autobusach zanotowały duży wzrost. Ponieważ przymierzamy się jeszcze do obniżki cen biletów sieciowych, liczymy, ze ten skok będzie jeszcze większy i długotrwały - mówi M. Chłodnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24