Były prezes Uzdrowiska Rymanów: Nie zarabiałem 24 tysiące. Moja pensja to 20 tys. 700 zł

Przypomnijmy. Lucjan Kuźniar, odpowiedzialny za nadzór właścicielski w urzędzie marszałkowskim, w ub. tygodniu poinformował, że Rada Nadzorcza po zapoznaniu się z sytuacją ekonomiczną podjęła decyzję o odwołaniu prezesów. Powód? M.in. spadek liczby leczonych dzieci w uzdrowisku, złe wyżywienie, zbyt wysokie wynagrodzenie prezesa.

- To nieprawda, że jest coraz mniej dzieci w uzdrowisku Rymanów - mówią odwołani prezesi.

Twierdzą, że zakontraktowali maksymalną ilość skierowań dziecięcych, jaki oferuje NFZ. I że w maju wysłali do urzędu marszałkowskiego propozycje działań i rozwiązań z prośbą o wsparcie, ale nie dostali żadnej odpowiedzi.

Paweł Szczygieł dziwi się też, że wicemarszałek Kuźniar nie sprawdził danych dotyczących jego wynagrodzenia.

- Nie wynosi ono, jak podaje marszałek, 24 tys. zł. Wynagrodzenie zostało zamrożone w 2009 roku i moja pensja to 20 tys. 700 zł.

Uzdrowisko wynajmuje firmę kateringową. Dzięki temu - jak twierdzą odwołani menedżerowie - zaoszczędziło ok. 1 mln zł.

- Wśród kuracjuszy robiliśmy ankiety - mówi Szczygieł. - Ponad 90 proc z nich było zadowolonych z wyżywienia. Nieprawdą jest też, że posiłki były podawane na plastikowych tacach. Oczywiście suchy prowiant pacjentowi, który wyjechał na wycieczkę, był podawany w specjalnych pojemnikach. Ale trudno sobie wyobrazić, żeby na wycieczkę zapakować zupę do wazy czy kompot do szklanki.

- Za odwołaniem na pewno nie stoi analiza sytuacja ekonomicznej spółki - mówi Jakub Bereś, były już dyrektor ds. ekonomicznych w Uzdrowisku Rymanów. - Spółka jest stabilna finansowo, generuje z roku na rok coraz wyższe przychody i dzięki dodatkowym kontraktom zysk na 2014 rok może być nawet 3-krotnie większy od zaplanowanego.

- Aktualnie poziom obłożenia łóżek jest najwyższy od ostatnich kilku lat. Codziennie w uzdrowisku leczy się ponad 900 kuracjuszy - mówi Bereś. - A możliwości rozwojowe gwarantują pełne obłożenie i gwarancje finansowe na najbliższe trzy lata.