Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były szef prokuratury apelacyjnej uciekał w las przed policją

Anna Janik
Przełożeni prokuratora zadecydują czy naruszył godność urzędu uciekając przed policjantami w lasy w okolicy Głogowa Małopolskiego.

Dziś do Warszawy trafią akta sprawy Roberta P., śledczego z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, do 2007 r. szefa tej jednostki.

- Chcemy, żeby prokurator generalny zadecydował, która z prokuratur spoza apelacji rzeszowskiej będzie badać sprawę - mówi prok. Mariusz Chudzik z Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.- Nie chcemy, żeby pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości co do bezstronności postępowania - uzasadnia.

Robert P. został zatrzymany przez policjantów z Głogowa Małopolskiego w sobotni wieczór przed godz. 21. Wcześniej osobowa honda prokuratora, w której jechał razem z bratem wypadła z drogi i wylądowała w rowie w okolicach Stykowa. Uderzenie prawego boku auta było tak duże, że od strony pasażera otworzyła się poduszka powietrzna.

Policjanci jechali na miejsce przekonani, że będą zabezpieczać teren wypadku, dlatego włączyli syreny. Na widok radiowozu na sygnale były szef rzeszowskiej prokuratury zaczął uciekać w stronę pobliskiego lasu. Dołączył do niego również jeden z mieszkańców Stykowa, który razem z innymi gapiami oglądał miejsce zdarzenia, ale nie jechał hondą.

- On sam nie wiedział, czemu zaczął biec. Pewnie był przyzwyczajony do uciekania przed policją - uśmiechają się funkcjonariusze.

Po zatrzymaniu okazało się, że miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sam prokurator odmówił badania alkomatem i poprosił o pobranie krwi.

- Chciał mieć pewność wyników tego badania. Takie prawo ma każdy zatrzymany - przypomina prok. Chudzik.
Próbki do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych zawiózł wczoraj wydelegowany do tego prokurator z rzeszowskiej "apelacyjnej". Robert P. nie został jeszcze przesłuchany. Nie wyjaśnił dlaczego uciekał przed policjantami, a na miejscu okazał tylko prokuratorski immunitet. Wtedy policjanci wezwali na miejsce śledczego z rzeszowskiej "rejonówki".

- Prokurator nie zasłaniał się immunitetem, ale był zobowiązany go okazać. Gdyby nie ujawnił policjantom kim jest popełniłby wykroczenie dyscyplinarne, za które zostałby ukarany - wyjaśnia prokurator Chudzik.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, do kierowania autem jeszcze tego samego wieczoru przyznał się trzeci uciekinier, brat Roberta P. Prokuratora rejonowa nadal sprawdza, czy tak faktycznie było, ale nie chce udzielać jakichkolwiek informacji. Robert P. nie został zawieszony.

Więcej informacji w jutrzejszym wydaniu Nowin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24