Sprawa sięga 2004 r., kiedy gmina wydzierżawiła prywatnemu przedsiębiorcy Witoldowi Ś. własne tereny w Turzańsku i Jaworniku. Czynsz dzierżawny za hektar gruntu był zadowalający i dla władz gminy i dla dzierżawcy.
Ta sytuacja zmieniła się, kiedy wyszło na jaw, iż przedsiębiorca czerpie z areału duże korzyści w postaci dopłat z Unii Europejskiej. W 2007 r. władze gminy uznały, że wobec tego należy renegocjować warunki umowy. Miały w tym wsparcie lokalnej społeczności, której nie w smak było, że osoba prywatna „dorabia się” na gminnej ziemi. O dzierżawę tego samego gruntu ubiegały się też dwa lokalne stowarzyszenia: Wspieranie Inicjatyw Lokalnych „Wilk” oraz „Wspólnie dla Turzańska”, w którego zarządzie zasiadał Jerzy K.
Stanisław B. i Jerzy K. zaczęli domagać się od przedsiębiorcy zmiany umowy, jednym z warunków, jaki miał paść podczas neocjacji, było wpłacenie przez niego po 50 tys. zł na konta obu organizacji. W razie odmowy przedstawiciele gminnej władzy zagrozili, że nie przedłużą z nim umowy dzierżawy. Na to Witold Ś. nie mógł sobie pozwolić, bo razie zerwania umowy musiałby zwrócić już pobrane dopłaty unijne. Obliczył, że do zwrotu mogłoby być nawet 300 tys. zł.
Będąc pod taką presją zgodził się na postawione mu warunki, żądane sumy zostały przekazane do obu organizacji, ale przedsiębiorca wkrótce potem opisał sytuację w doniesieniu do prokuratury.
Prokuratorskie postępowanie zakończyło się postawieniem zarzutów obu samorządowcom: przyjęcie korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej oraz uzależnienie wykonania czynności służbowej od otrzymania korzyści majątkowej bądź osobistej.
W trakcie prokuratorskiego śledztwa poszkodowany zapewniał, że dysponuje nagraniami rozmów z byłym wójtem i jego zastępcą.
Proces przed Sądem Rejonowym w Sanoku rozpoczął się w 2015 roku, wyrok zapadł cztery lata później: winni zarzucanych im czynów, czyli „działania wspólnie i w porozumieniu”, uzależnienia przedłużenia umowy dzierżawy od wpłaty po 50 tys. zł na rzecz obu stowarzyszeń. W chwili ogłaszania wyroku Jerzy K. wciąż był pracownikiem samorządowym.
Obaj nieprawomocnie wówczas skazani zapewnili, że będą się od tego wyroku odwoływać, bo czują się niewinni. Obrona podtrzymywała swoje zastrzeżenia twierdząc, że żaden ze skazanych nie odniósł żadnej korzyści materialnej lub osobistej, bo darowizny zostały przekazane stowarzyszeniom.
Sprawa apelacyjna toczyła się przed Sądem Okręgowym w Krośnie. Niemal w rok po wyroku sanockiego sądu skazani usłyszeli wyrok identyczny: rok pozbawiania wolności z zawieszeniem na dwa lata oraz dwa lata zakazu sprawowania funkcji kierowniczych w samorządach.
- Sąd Wyższej instancji uznał, że wszystkie ustalenia Sądu Rejonowego w Sanoku pod względem faktycznym i prawnym były jak najbardziej uzasadnione - potwierdza Artur Lipiński, rzecznik SO w Krośnie. - Sąd nie miał wątpliwości, co do winy obu oskarżonych.
Chcą się dorobić na nieszczęściu powodzian
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dorota Wellman wcisnęła się w obcisłą sukienkę i się zaczęło! Cóż za akrobacje!
- Cielecka i Gelner poszli na całość! Ich ust nie powstrzymały nawet flesze aparatów!
- Hanna Lis tłumaczy się z nieobecności na pogrzebie męża. Przeczytała to w sieci
- Rześka jak cytrynka Danuta Stenka podbija czerwony dywan. Poznaliśmy jej sekret