Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o wojnie. Nieznane dokumenty o komendancie AK w Przemyślu

Norbert Ziętal
- Ten album i inne dokumenty znalezione na strychu są bezcenne dla naszej rodziny – mówi Tadeusz Gołdasz z Urzejowic.
- Ten album i inne dokumenty znalezione na strychu są bezcenne dla naszej rodziny – mówi Tadeusz Gołdasz z Urzejowic. Norbert Ziętal
Bezcenne materiały dotyczące jednego z dowódców przemyskiego obwodu Armii Krajowej, majora Jana Gołdasza ps. Szczyt, przez 70 lat przeleżały zapomniane na strychu murowanego, przedwojennego domu w Urzejowicach.

- Dwa lata temu prowadziliśmy remont strychu naszego rodzinnego domu. Zauważyłem jakieś niepozorne pudełko, zajrzałem do środka. Aż zaniemówiłem z wrażenia - mówi Tadeusz Gołdasz z Urzejowic pod Przeworskiem.

W pudle był pakunek owinięty w podwójny papier. A w środku album z kilkudziesięcioma zdjęciami, zeszyty z wykładami, książki, mapy i inne dokumenty. Doskonale dokumentujące historię oficera artylerii.

Gołdaszowie to rodzina z patriotycznymi tradycjami. W czasie wojny działali w konspiracji, byli żołnierzami Armii Krajowej. Pan Tadeusz od wielu lat dokumentuje rodzinną historię. Jednak materiały, na które przypadkowo natrafił dwa lata temu, zupełnie odmieniły jego kolekcję.

Patent oficerski podpisany przez Piłsudskiego

- Stryj nigdy nie wstydził się z tego, że pochodził z wiejskiej chaty. Kiedyś przed wojną prowadził cały oddział kawalerii przez Urzejowice. Przystanął przed swoim domem i powiedział głośno do wszystkich "stąd pochodzę" - wspomina pan Tadeusz.

- Zacząłem pomału przeglądać te papiery. I mój podziw rósł z każdą chwilą. Po I wojnie światowej Polska dopiero się odradzała. Nie była zbyt bogatym krajem. A po tych zeszytach i książkach widać, jak doskonale wykształceni byli przedwojenni polscy oficerowi - mówi pan Tadeusz. Jan Gołdasz "Szczyt" to dla niego stryj, czyli brat ojca.

Zachowały się materiały ze studiów w Oficerskiej Szkole Artylerii w Toruniu, której Jan Gołdasz był słuchaczem w latach 1928 - 31. Są zeszyty z matematyki, fizyki, balistyki. Skrypty. Mapy, w tym ustawienia jednostek wojskowych. Te ostatnie, starannie narysowane na pergaminie, to być może dodatki do pracy dyplomowej albo egzaminacyjnej.

- Przeglądam te materiały i nie mogę uwierzyć. Rachunek całkowy, pierwiastki, skomplikowane zadania z fizyki. To trudna i zaawansowana nauka nawet jak na dzisiejsze czasy, a co dopiero 80 lat temu - mówi z podziwem pan Tadeusz.

Zachowało się tablo słuchaczy szkoły oficerskiej. Zdjęcia z narciarskiego kursu w Zakopanem. Portrety. Rarytasem jest sporych rozmiarów patent oficerski z 31 grudnia 1934 r. nr 9675 podpisany przez ministra spraw wojskowych Józefa Piłsudskiego.

Skrytka na ponad 70 lat

[obrazek3] Jan Gołdasz. (fot. Archiwum rodzinne)Nie wiadomo w jakich okolicznościach pudełko trafiło na strych domu w Urzejowicach.

Do marca 1939 r. kpt. Gołdasz stacjonował w Jarosławiu. Tuż przed wojną został przeniesiony do Piotrkowa Trybunalskiego. Brał udział w kampanii wrześniowej.

- Po rozwiązaniu oddziału przedostał się w rodzinne strony. Dostał rozkaz formowania konspiracyjnych oddziałów Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej - opowiada pan Tadeusz.

Kpt. Gołdasz z rozwagą wybrał na skrytkę dom swojego brata, czyli ojca pana Tadeusza, w Urzejowicach. Zapewne myślał, że jakby Niemcy chcieli robić rewizję, to przeprowadziliby ją bezpośrednio w jego domu rodzinnym, a nie szukaliby po dalszych krewnych. Wtedy nawet nie zdawał sobie sprawy, że udało mu się wyjątkowo dobrze ukryć zdjęcia i dokumenty. Przetrwały nie tylko niemiecką okupację.

Wielka wsypa

Po klęsce 1939 r. kpt. Gołdasz na pewno rozbudowywał sieć konspiracyjną. Otrzymał pseudonim "Szczyt". W Przemyślu pod fikcyjnym nazwiskiem Janusz Gładysz był zatrudniony w spółdzielni spożywców przy ul. Jagiellońskiej. We wrześniu 1942 r. Jan Gołdasz "Szczyt" został komendantem Komendy Obwodu AK w Przemyślu. Prawdopodobnie wtedy otrzymał awans na majora. Było to w czasach najsilniejszych represji hitlerowskich.

Niemcy przykładali wówczas wielką wagę do rozpracowania i rozbicia struktur Polski Podziemnej. Udało im się wprowadzić do AK wielu agentów. Także na naszym terenie.

W Przemyślu jednym z najgroźniejszych szpicli był Andrzej Kotarba ps. "Kuba". W AK był oficerem taktycznym. Przedwojenny polski żołnierz. Nie wiadomo dlaczego przeszedł na usługi gestapo. Wcześniej został aresztowany przez gestapowców na Podhalu. Być może był szantażowany, być może zgodził się donosić za pieniądze. Został przez Niemców przerzucony do Przemyśla, szybko przeniknął do podziemnych struktur.

"Kuba" przyczynił się do największej wsypy przemyskich struktur AK. Praktycznie została wtedy całkowicie rozbita Przemyska Komenda Obwodu.

26 czerwca 1943 r. na ul. Słowackiego został aresztowany "Szczyt". Dla niepoznaki gestapo zamknęło również Kotarbę. Przemyski kontrwywiad AK popełnił wówczas jeden z największych błędów. Agentka AK Gabriela Meller "Ciotka" była kucharką w siedzibie przemyskiego gestapo. Jeszcze w maju informowała dowództwo AK o szykowanej przez gestapowców jakiejś wielkiej akcji. Jej sygnały zlekceważono.

Potem, po pierwszych aresztowaniach, "Ciotka" zauważyła, że Kotarba był przez Niemców traktowany w szczególny sposób. Wówczas już nie było wątpliwości, kto był zdrajcą. Kotarbę Niemcy przenieśli do Tarnowa. Po wojnie został ujęty i za zdradę skazany na 12 lat więzienia.

Bohater bez mogiły

[obrazek5] Rocznik Oficerskiej Szkoły Artylerii w Toruniu. Jan Gołdasz drugi od lewej w środkowym rzędzie. (fot. Archiwum rodzinne)Po zatrzymaniu "Szczyta" i dalszych informacjach od Kotarby przez Przemyśl i okolice przeszła fala aresztowań. Gestapowcy dopadli wielu wysokich rangą członków AK. W ich ręce wpadły magazyny broni, sprzętu, dokumentów.
"Szczyt" i inni oficerowie byli brutalnie przesłuchiwani w budynku gestapo przy ul. Krasińskiego w Przemyślu. Wśród ocalałych n wolności AK-owców powstał plan odbicia więźniów. Niestety, dowódcy nie dali zgody na akcję. Obawiali się dalszych niemieckich represji.

Wkrótce "Szczyt" został zabity podczas brutalnego śledztwa. Jego ciało, podobnie jak innych zakatowanych, nocą gdzieś wywieziono.

- Do dzisiaj nie wiemy, gdzie stryj został pochowany - mówi pan Tadeusz.

Przez lata mjr Gołdasz nie miał nawet symbolicznej mogiły. Dopiero w 1966 r. przy grobie jego rodziców w Urzejowicach, położono pamiątkową tablicę. Jednak nawet nie wspominano na niej, że był żołnierzem AK. Wtedy nie było jeszcze wolno. 31 grudnia 1981 r., a więc w stanie wojennym, po kryjomu w nocy wmurowana została pamiątkowa tablica na dziedzińcu kościoła pw. Św. Trójcy. Zgodę na to dał sam ks. bp. Ignacy Tokarczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24