Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o wojnie. Wspomnienie 83-letniego Leopolda Muriasa z Rzeszowa

Leopold Murias
W 1939 roku, mieszkając w rodzinie małorolnego chłopa, ukończyłem 6 klasę szkoły powszechnej w Borku Starym. Miałem wtedy 13 lat.

Dzisiaj biegnie mi 83 rok życia i jeszcze dobrze pamiętam kampanię wrześniową i przebieg okupacji niemieckiej oraz jej zakończenie.

I. Sierpień 1939 r.

Obserwowałem naloty zwiadowcze samolotów niemieckich nad Rzeszowem i okolicami. Polska artyleria strzelała do przelatujących samolotów. Widziałem na niebie eksplodujące pociski. W środkach masowego przekazu uspokajano ludność, że wojna będzie krótka, bowiem został zawarty pakt, na mocy którego Anglia i Francja miała zaoferować pomoc w wojnie z Niemcami. Pod koniec sierpnia, na szosie Rzeszów - Dynów - Przemyśl obserwowałem przemarsz wojsk polskich wraz z cywilną ludnością. Pamiętam płacz żegnających matek i żon wojskowych i cywili.

Głęboko w pamięci zapadł mi ogromny wybuch przy wysadzaniu przez Niemców mostu na Wisłoku. Huk był tak ogromny, że słychać go było w odległości 15 km od Rzeszowa. Całe to zdarzenie miało miejsce wczesnym rankiem. Widać było nawet palące się magazyny w Rzeszowie. Wydarzenie to spowodowało bardzo napiętą atmosferę wśród ludności. Ojciec ze szwagrem pod wpływem strachu wybudowali w lesie schron w skale, który miał służyć jako kryjówka przed Niemcami.

II. Wkroczenie wojsk niemieckich na teren Podkarpacia

Wysadzenie mostu na Wisłoku miało miejsce na początku września (dokładnie 9 września - przyp. red.). Most nie uległ całkowitemu zniszczeniu, jednak pozostał otwór niewielkiej średnicy. Most był dalej przejezdny.

Pewnego dnia pracowałem z bratem obok domu w polu przy uprawie ziemniaków, gdy zobaczyliśmy przejeżdżające pancerne tankietki na zwiadzie. Później coraz więcej samochodów z wojskiem. Żołnierze pozdrawiali nas, machając rękami w naszym kierunku. Myśleliśmy, że to Francuzi przyszli z pomocą, jednak myliliśmy się, a zgubne były miłe gesty.

Gdy zatrzymała się duża kawalkada samochodów z wojskiem w celu zaczerpnięcia wody, spostrzegliśmy, że to Niemcy. Ojciec na widok Niemców spanikował i uciekł do lasu do swojego schronu! Niemieccy żołnierze byli przebiegli i nieufni! Przed spożyciem wody ze studni kazali najpierw nam ją wypić z obawy, że mogła być zatruta. Dopiero kiedy ją wypiliśmy, Niemcy również zaczęli pić.

III. Okres okupacji niemieckiej

Przez cały okres okupacji przebywałem na wsi w Borku Starym wraz z rodziną. Pracowałem ciężko jako pomoc w gospodarstwie małorolnym. Był to okres bardzo trudny w życiu codziennym. Okupanci niemieccy gnębili naród polski. Żyliśmy w ciągłym strachu przed łapankami i wywozem na przymusowe roboty do Rzeszy niemieckiej.

W 1942 roku, w okresie letnim, W Borku Starym i okolicach zabierali ludzi do pracy w kamieniołomach w Lubeni. Ojciec z bratem postanowili uciec i chcieli zabrać ze sobą matkę. Jako 16-letni chłopiec poszedłem za matkę do pracy w kamieniołomach za obozowe wyżywienie. Niemcy naprawiali drogi, przygotowując się do wojny ze Związkiem Radzieckim. Wprowadzono przymusowe kontyngenty, czyli oddawanie zboża, zwierząt, przewóz drewna z lasów itp. Wprowadzono zakaz handlu żywnością! Niemieccy żołnierze ze służby Wehrmachtu stali na drogach i odbierali towary. W przypadku próby ucieczki strzelali!

Pamiętam, jak zastrzelono kobietę, która nie chciała oddać swoich towarów i postanowiła uciekać. Mojego brata zabrano na przymusowe roboty do Niemiec. Ja również byłem wyznaczony do wywozu, jednak z pomocą przyszedł wójt gminy Tyczyn, który wstawił się za mną, sugerując, że już wzięli mojego brata.

W 1944 roku mój rocznik był przymusowo zobowiązany do służby w tzw. baudienst. Pracowałem w czerwcu przy budowie schronu na WSK, a w lipcu na lotnisku w Krakowie. W połowie lipca 1944 udało mi się uciec z Krakowa, tuż przed wyzwoleniem Rzeszowa i frontem podkarpackim. W tym okresie działały aktywnie partyzanckie oddziały AK. Liczne potyczki z Niemcami w Hyżnem i w okolicy Harty. W odwecie Niemcy zorganizowali front.

Żołnierze AK współdziałali z nadchodzącą Armią Radziecką i pod koniec lipca doszło do walki. Ludność cywilna skrywała się w piwnicach, a ja wraz z rodziną i sąsiedztwem przeżyłem noc w polu pod lasem, chowając się pod gradem pocisków. W Borku Starym zginęło kilka osób cywilnych, a czołgi niemieckie doprowadziły do znacznych zniszczeń domów, słupów telefonicznych i drzew.

Po nocnych walkach wojsko niemieckie wycofało się. Rzeszów został wyzwolony przez wojska radzieckie. W okolicach Jasła, Krosna, Dębicy, przełęczy dukielskiej, front trwał pół roku. Jasło zostało prawie doszczętnie zniszczone. Po wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej, radzieccy oficerowie informowali mieszkańców o powołaniu PKWN oraz wprowadzeniu reform w Polsce.

Po wyzwoleniu Podkarpacia trwały jeszcze walki w zachodniej części województwa (ówczesnego) lwowskiego aż po Dębicę. Na terenach wyzwolonych żołnierze Armii Czerwonej kopali asekuracyjnie dwie linie okopów wzdłuż szosy Rzeszów - Dynów w razie cofnięcia się frontu. Tak zakończyła się wojna na terenie wyzwolonego Podkarpacia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24