Boćki żyły w gnieździe na słupie u Stanisława Zimy. W ub. tygodniu straciły rodziców. Gospodarz zauważył, że do nie umiejących jeszcze latać ptaków, nie przylatują stare. Nikt nie wie, co się z nimi stało. Zaalarmował sołtyskę, ta Urząd Miejski w Pilźnie, straż pożarną i energetyków. W ub. piątek wycieńczone ptaki strażacy wyciągnęli z gniazda.
Bija się o jedzenie
- Jeden z bocianów nie miał nawet siły stać. Prawie się nie ruszał - mówi Anna Głogowska, sołtys Mokrzca.
- Zastanawialiśmy się, czy nie oddać ptaków do schroniska w Przemyślu, ale lekarz weterynarii zalecił nam, żeby nawet na siłę nakarmić boćki. Jeśli zechcą jeść, to przeżyją.
Tak się też stało, chociaż minęło kilka godzin zanim najsłabszemu ptakowi udało się wcisnąć trochę mięsa. Po nocy spędzonej w stodole Głogowskich nabrał sił. Z każdym dniem ptaki nabierały apetytu.
Teraz wręcz biją się o jedzenie. Żeby nie brakło im pożywienia, troszczy się niemal cała wieś. Miejscowi wędkarze co dzień przynoszą żywe ryby, inni mieszkańcy dają mięso. Sołtyska od razu zabiła dla boćków dwa kurczaki, a w sumie pozbyła się już czterech.
- Nie szkoda mi. Najważniejsze, że bociany przeżyły i cieszą nas swoją obecnością. Gdyby zdechły, to mielibyśmy wyrzuty sumienia, że wcześniej nie zauważyliśmy, że potrzebują pomocy - mówi Głogowska.
Kubełek mięsa
Mieszkańcom Mokrzca w dokarmianiu ptaków pomagają też zakłady drobiarskie Animex z Dębicy, które dwa razy w tygodniu przekazują kubeł mięsa.
- Mam nadzieję, że bociany się usamodzielnią i odlecą na zimę do ciepłych krajów. Jeśli nie, to chyba oddamy je do Przemyśla, bo przecież nie zamkniemy ich na kilka miesięcy w stodole - mówi Głogowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?