- Jakie ma Pan odczucia w związku ze swoją pierwszą wizytą w ojczyźnie Chopina?
- Ogromnie się cieszę z przyjazdu do Polski, ale nie tylko z powodu historii Chopina, czy Godowskiego, chociaż ich dzieła są dla mnie bardzo ważne. Najbardziej podekscytowany jestem faktem, że przywożę do Polski coś, czego tu jeszcze nie słyszano, a na co być może jest zapotrzebowanie. Do tego właśnie artysta powinien zawsze dążyć. Z tego właśnie powodu nie myślę o muzyce Chopina jak o Polskiej muzyce, lecz uważam ją za muzykę światową. Oczywiście nie tworzył on muzyki organowej, więc od początku przyjmuję dość niezwykłe spojrzenie na jego dzieła i myślę, że zyskują one w ten sposób coś nowego.
- Etiuda "Rewolucyjna" Chopina otworzyła panu drzwi do sławy. Dla Polaków to utwór symboliczny, a dla pana?
- To muzyka wyrażająca gniew i determinację, a także heroizm. Wykonanie tego utworu wymaga ode mnie dużego wysiłku fizycznego, bo partię lewej ręki w całości gram stopą i dlatego ta muzyka w dosłowny sposób staję się uosobieniem ogromnej walki. Zawsze mam nadzieję na zwycięstwo w tej bitwie.
- A jaki jest pana sposób na zachowanie dobrej kondycji fizycznej?
- Bardzo dużo ćwiczę i to jest moja druga pasja. Dobra sprawność fizyczna jest konieczna przy wykonywaniu prawie wszystkiego, dlatego dziwi mnie fakt, że nie zwraca się większej uwagi na ten element w przypadku gry na organach, kiedy do gry zaangażowane jest przecież całe ciało.
- Pańska gra stopami, to prawdziwy taniec...
- Stepowałem i tańczyłem w balecie od najmłodszych lat, do około 19 roku życia.
- Jak wyglądało życie "cudownego dziecka"?
- Bycie cudownym dzieckiem to trochę jak życie we śnie, w takim śnie, który kiedyś mija. Zdajemy sobie sprawę, że to sen dopiero wtedy, gdy dobiega końca. Ale w odróżnieniu od wielu cudownych dzieci, dla mnie przejście w wiek dorosły nie było bolesne, czy traumatyczne. W pewnym sensie mam spore opóźnienie, bo całkiem niedawno nauczyłem się pracować. Cudowne dziecko pragnie dowiedzieć się, jak to jest móc i intensywnie pracować, podczas gdy inni muzycy przez całe życie dążą do tego, żeby opanować umiejętność występowania ze swobodą. W ostatecznym rozrachunku dążymy do jednego - jak mawiała Kate Bush - do "głębszego zrozumienia".
- Każdy koncert, to spotkanie z nowym, nieznanym instrumentem. Od czego rozpoczyna pan pierwszą próbę?
- Z reguły od improwizacji. Przez dziesięć do dwudziestu minut sprawdzam barwę, i już wiem, jakie są silne i słabe strony instrumentu - niestety zbyt często świadomy jestem jego ograniczeń. Towarzyszy mi wtedy emocjonalna huśtawka nastrojów - od radości do żalu. Czasem trwa to nawet kilka godzin. Potem znów mogę rozpocząć pracę.
- Jest pan nie tylko wykonawcą, ale także kompozytorem, która z własnych kompozycji jest panu najbliższa?
- Pierwsze Intermezzi for ciemna Organ zatytułowane The Jounger Boy and the Older Boy jest moim ukochanym utworem. Jego głęboki romantyzm, zastosowanie inwersji oraz sposób, w jaki temat romantyczny powraca na końcu powodują, że jest to poemat nieodwzajemnionej miłości.
- Projektuje pan dla siebie stroje estradowe zdobione kryształami Swarowskiego. Czy mają one podkreślić pański wyrazisty wizerunek artystyczny?
- To jak się ubieram, ma związek jedynie z faktem, że jestem dumny z tego, kim jestem i jaki jestem. Daję sobie w tym względzie swobodę. Jest to oczywiście atrakcyjne, ale również autentyczne.
- A co jest najważniejsze dla pana, jako artysty?
- Gdym potrafił odpowiedzieć na to pytanie, nie musiałbym być artystą. Nasze talenty to nie dar, ale coś, za co płacimy wielką cenę.
Informacje o koncercie Camerona Carpentera w Leżajsku:51. Muzyczny Festiwal w Łańcucie - Od Bacha do Carpentera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?