Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cena franka nie powinna nikogo dziwić

Małgorzata Motor Fot. Archiwum
Rozmowa z Mikołajem Fidzińskim, analitykiem Comperia.pl

- Czy należy spodziewać się kolejnego wzrostu ceny franka?

- Wtorek przyniósł kolejny rekord – 3,48 zł. Sytuacja niektórych krajów strefy euro, jak Grecji, Włoch, Portugali, Hiszpani, nie napawa optymizmem. W dodatku inwestorzy są trochę przewrażliwieni. Stan rzeczy zmienia się dynamicznie, więc ciężko jednoznacznie i ze stuprocentową pewnością cokolwiek stwierdzać. Prawdopodobne jest jednak, że dopóki inwestorzy nie odzyskają zaufania do strefy euro, dopóki nie będą pewni, że europejscy politycy trzymają rękę na pulsie, nadal będą wyprzedawać euro oraz inne waluty (w tym złoty) i kupować franka szwajcarskiego, uważanego za bezpieczną walutę. To będzie windowało jego cenę i doczekamy się jeszcze niejednego rekordu.


- Czy jest jakaś granica bicia tych rekordów - maksymalna cena franka, którą może osiągnąć?

- Nie ma żadnej takiej granicy. Frank właśnie przebił maksymalne poziomy i może rosnąć i rosnąć. Grecji potrzebny był kolejny pakiet pomocowy, a w premier Włoch, Silvio Berlusconi kłóci się z tamtejszym ministrem finansów. Tymczasem dług publiczny w odniesieniu do PKB Włochy mają niższy tylko od Grecji spośród krajów Unii, a w tle panuje nawet widmo pomocy zagranicznej dla Włoch – to wszystko powoduje wzrost obaw o stabilność tego kraju. Trudno oczekiwać zatem spadku wartości franka - „bezpiecznej przystani” dla inwestorów, skoro strefa euro boryka się z takimi kłopotami. Zapewne dalej euro oraz inne waluty europejskie będą wyprzedawane, a kupowany będzie frank czy dolar, co będzie windowało ceny tych walut. Trudno spekulować z konkretną wartością, ale i poziom 3,80 nie powinien nikogo zdziwić.

- Czy jest szansa, że wkrótce cena franka zacznie spadać?

- Sytuacja jest dynamiczna, na kurs wpływa wiele czynników, a dużo zależy od informacji gospodarczych i politycznych ze strefy euro. Z drugiej strony, na rynku często w takich sytuacjach rzucane jest powiedzenie „drzewa nie rosną do nieba” - kiedyś frank w końcu spadnie, oby tylko nie narobił kredytobiorcom wielkich kłopotów.

- Czy kredytobiorcy powinni zatem pomyśleć o przewalutowaniu swoich kredytów?

- Fatalnym pomysłem byłoby przewalutowanie teraz kredytu we frankach na złotówki czy euro. Rekordowo wysoki kurs oznacza, że w przeliczeniu na złotówki zadłużenie kredytobiorcy frankowego jest olbrzymie. Przykład – kredyt na 300 tys. zł zaciągnięty w styczniu 2008 roku dziś, po 3,5 roku spłaty, wart jest aż 458,5 tys. zł. Na przewalutowanie jest czas nie wtedy, gdy kurs jest wysoki, ale gdy jest niski. Jeśli już, to jest akurat czas na odwrotną operację – przewalutowanie kredytu złotowego na frankowy. 

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24