To prawdopodobnie największa taka muzealna kolekcja w Polsce. W Muzeum Podkarpackim znalazła się dzięki krośnianinowi - Leszkowi Karczowi, działaczowi Solidarności, który w czasie stanu wojennego był internowany w Uhercach, Łupkowie i Załężu. Przekazał cenne pamiątki, które były w jego posiadaniu przez ponad 30 lat.
174 eksponaty
- Zadziwiła nas zarówno liczba, jak i różnorodność przedmiotów - mówi Łukasz Kyc, kierownik działu historycznego.
Wśród nich wyróżniają się przede wszystkim stemple tzw. poczty obozowej. Robili je internowani w zakładach w całej Polsce. - Nie znali swoich wyroków, nie wiedzieli, ile czasu będą musieli spędzić w odosobnieniu, dlatego starali się jakoś wypełnić czas - opowiada Kyc. - Tak zaczęły powstawać stemple, koperty i znaczki.
Pierwsze stemple były robione prymitywnymi metodami. Ale z upływem czasu rosła jakość wykonania. Do ich produkcji wykorzystywano materiały, które akurat były dostępne pod ręką: gumki do mazania, linoleum, kawałki gumowej wykładziny, podeszwy czy nawet korki do zlewu. Tworzenie pieczątek było nielegalne, a autorzy - ścigani przez służbę więzienną.
- Autorzy tych małych grafik musieli wykazać się niezwykłą inwencją zarówno twórczą, jak i warsztatową - dodaje Kyc. - Trudno było o podstawowe narzędzia pracy.
Jaruzelski ciągnie pług
Spośród 32 stempli przekazanych przez Leszka Karcza, większość wykonał on sam. Są na nich utrwalone symbole i postacie historyczne; jest np. stempel z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego i orłem w koronie czy z wizerunkiem ks. Jerzego Popiełuszki. Są też stemple informujące o liczbie dni spędzonych na internowaniu.
W kolekcji znajduje się również egzemplarz, za który Leszek Karcz dostał nagrodę w konkursie na stempel obozowy. - Przedstawia on Wojciecha Jaruzelskiego ciągnącego pług, za którym idzie Leonid Breżniew - opisuje Łukasz Kyc.
Część zbioru tworzą znaczki i koperty okolicznościowe z grafikami i napisami o tematyce podobnej jak stemple. - Te koperty były przemycane na zewnątrz - wyjaśnia Kyc. - W ten sposób internowani dawali znać bliskim, że nic im nie jest.
Zza obozowych krat wynosili je członkowie rodzin, księża, a czasem nawet strażnicy. Taka poczta była jedyną, do której w okresie PRL-u cenzura nie miała dostępu. Kolekcję uzupełniają koszule więzienne, fragment prześcieradła i chusteczki, na których podpisali się osadzeni, oraz grafika wykonana długopisem na prześcieradle więziennym, przedstawiająca obóz internowanych w Uhercach.
Sztandar przemycony w chlebie
Jednym z cenniejszych eksponatów jest oryginalny sztandar internowanych w Uhercach. - Został przemycony w chlebie i poświęcony 21 stycznia 1982 roku podczas mszy odprawionej przez ks. Bronisława Jastrzębskiego, ówczesnego proboszcza krośnieńskiej fary - mówi historyk.
Kolekcja spoczywa na razie w muzealnym archiwum, ale ma być wyeksponowana na stałej wystawie. - Jeżeli znajdą się na to pieniądze, to jeszcze w tym roku - zapewnia Łukasz Kyc. - Chcemy, żeby każdy mógł poznać ten wątek historii PRL-u. Musimy też znaleźć sposób, żeby te unikatowe pamiątki odpowiednio pokazać, tak by zwiedzający mogli docenić każdy szczegół misternej pracy internowanych.
___________________________________________________________________________________________________________
Czytaj także: Te lampy to unikaty. Nie ma takich drugich na świecie
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?