Cenzor w szkolnej ławie

Dyrektorzy mieleckich szkół twierdzą, że do tej pory nie było zbyt wielu przypadków, kiedy przyłapano uczniów na podziwianiu zakazanych stron. Przyznają jednak, że program "Cenzor" bardzo się przyda, zwłaszcza po lekcjach. Wówczas pracownie są otwarte, ale nadzór nauczycieli nie może być tak intensywny jak na lekcjach. - "Cenzor" rozwiązuje problem. Uczniowie mogą czuć się swobodnie, a my będziemy spokojni - mówią nauczyciele.
Za 255 programów Urząd Miasta zapłacił 10 tys. zł. Uczniowie są zdania, że pieniądze można było spożytkować w inny sposób.
- Nikt nie idzie do szkolnej pracowni komputerowej z zamiarem podziwiania rozebranych pań, bo wiadomo czym to się może skończyć. Moi koledzy wolą już zdobyć odpowiednie gazety - mówi z uśmiechem Karol, uczeń gimnazjum.
Tak jak jego koledzy uważa, że miasto powinno zakupić do szkół zestawy gier komputerowych. - Po ciężkim dniu w szkole, trzeba się jakoś rozerwać. Myślę, że taki zakup były pożyteczny nie tylko dla uczniów ale i dla szkoły - twierdzi gimnazjalista. Fot. K.Urbański
Teraz uczniowie w pracowni komputerowej nie będą czuli na plecach oddechu nauczyciela. Nad tym, by nie zaglądali na niedozwolone witryny będzie czuwał "Cenzor".