Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chaos na torach w Warszawie. Kolejny pociąg skierowany na zły tor. „Mogło dojść do katastrofy”

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Niepokojąca sytuacja na węźle warszawskim, jeszcze przed pismem kolejarzy, dotarła też do Ministerstwa Infrastruktury
Niepokojąca sytuacja na węźle warszawskim, jeszcze przed pismem kolejarzy, dotarła też do Ministerstwa Infrastruktury fot. Szymon Starnawski
To już czwarty pociąg skierowany na zły tor. Znów doszło do szalenie niebezpiecznej sytuacji. Sprawę ma wyjaśniać komisja, PKP PLK wdraża „koła bezpieczeństwa”, a maszyniści odpowiadają: - Jeździmy po placu budowy.

Poniedziałek, 12 marca.Do Piaseczna jechał pierwszy pociąg SKM. Na pokładzie był nawet prezydent Rafał Trzaskowski. Ale pociąg utknął. W okolicy stacji Warszawa Zachodnia skierowano go na niewłaściwy tor. Stał tak kwadrans, ale w końcu ruszył dalej. Dzień później znów pociąg skierowano na zły tor.

Piątek, 17 marca. Pociąg lotniskowy Kolei Mazowieckich w kierunku Modlina również w okolicach Warszawy Zachodniej trafił na zły tor. Zamiast w stronę Warszawy Centralnej, skierowano go na linię obwodową. Skład trzeba było zatrzymać, potem wycofać, by wrócił na właściwą trasę. Pociąg ruszył po 35 minutach.

Wtorek, 21 marca. Pociąg PKP Intercity relacji Warszawa Gdańska-Wrocław Główny trafił na zły tor na stacji Warszawa Gdańska. Znów trzeba było go wycofywać i kierować na właściwy tor. Cała operacja trwała 40 minut.

***
Wszystkie te sytuacje łączy jedno: nie wydarzyło się najgorsze, nie było wypadku. Na szczęście. Finalnie doszło „tylko” do opóźnień setek innych połączeń. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. 12 marca zaczął obowiązywać nowy rozkład jazdy. To dzień, w którym rozpoczął się chaos na Warszawskim Węźle Kolejowym. Opóźnienia, odwołane pociągi, wzajemne oskarżenia. Finalnie z rozkładu wyleciała część połączeń SKM i KM. PKP PLK twierdziło, że nie jest w stanie ich obsłużyć. Jednak nawet po tych zmianach, sytuacja jest dramatyczna.

- To są rzeczy niedopuszczalne. Całe szczęście, że w tym przypadku nie było zagrożenia dla zdrowia i życia podróżnych. Ale skoro cztery razy nic się nie wydarzyło, to nie znaczy, że za piątym też nic nie będzie. Przecież mogło dojść do katastrofy kolejowej – grzmi w rozmowie z nami Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych.

Maszyniści, razem z dyspozytorami ruchu, przygotowują pismo do ministra Andrzeja Adamczyka, który nadzoruje spółkę PKP PLK odpowiedzialną za prowadzenie ruchu na kolei. Jak słyszymy, pismo będzie ostre. Chodzi o podjęcie działań, które zapobiegną „ewentualnej katastrofie kolejowej”. Związkowcy nie chcą, żeby całą odpowiedzialność została zrzucona na maszynistów i dyspozytorów ruchu, którzy ich zdaniem są przepracowani. Piszą o problemie systemowym.

- Od wielu lat zarządca infrastruktury PKP PLK jest rozliczany wyłącznie z realizacji inwestycji. Prowadzenie ruchu to dla nich coś dodatkowego, co niepotrzebnie kręci się pod nogami. Taki zbudowano system. Mówię o tym od lat, że PKP PLK powinna zostać podzielona na dwie spółki: jedna realizuje inwestycje, druga prowadzi ruch pociągów – tłumaczy Leszek Miętek.

Niepokojąca sytuacja na węźle warszawskim, jeszcze przed pismem kolejarzy, dotarła też do Ministerstwa Infrastruktury. Dwa dni temu, jeszcze przed czwartym incydentem w Warszawie, wiceminister Andrzej Bittel odpowiedział tak: - Faktycznie wywołało to sytuacje, które utrudniają ruch kolejowy, ale nie doszło do sytuacji, w której zagrożone byłoby bezpieczeństwo pasażerów. Liczę, że w ciągu kilku dni ten temat zostanie wyjaśniony.

Kolejarze odpowiadają: wdrożono „koła bezpieczeństwa”

Zapytaliśmy zarządców infrastruktury, PKP PLK, w jaki sposób chcą rozwiązać niebezpieczną sytuację. Przypomnijmy, że każdy przypadek wjazdu na zły tor może zakończyć się tragicznie. Tak stało się ponad dekadę temu pod Szczekocinami (woj. śląskie), gdzie dwa pociągi znalazły się na jednym torze. Doszło do czołowego zderzenia. Zginęło 16 osób, a 61 rozstało rannych.

W Warszawie, to należy dodać, do żadnego wypadku jeszcze nie doszło. Niemniej sprawa jest alarmująca. Jak wyjaśnił nam jeden z maszynistów, można ją porównać do wjazdu samochodem na skrzyżowanie, gdy pali się czerwone światło. Zazwyczaj nie dochodzi do wypadków, ale niebezpieczeństwo jest za każdym razem.

- PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. w trybie natychmiastowym wdrażają dodatkowe procedury - „koła bezpieczeństwa” - będącymi wsparciem dla dyżurnych ruchu na stacjach Warszawa Gdańska i Warszawa Zachodnia. Wsparcie będzie polegało na dodatkowym indywidualnym szkoleniu dla dyżurnych ruchu. Niezależnie od szkoleń, zwiększono liczbę kontroli na stacjach Warszawa Gdańska i Warszawa Zachodnia oraz nadzór bezpośredniego zwierzchnika lub instruktora w godzinach największego natężenia ruchu pociągów – mówi nam Karol Jakubowski z PKP PLK.

Kolejarze twierdzą, że szkolenia zapewnią „należytą koncentrację” dyżurnym. Związkowcy tłumaczą jednak, że wspomnieni dyżurni już teraz są przepracowani. Wynika to z tego, że remontowana jest stacja Warszawa Zachodnia, więc ruch prowadzony jest w warunkach znacznie utrudnionych.

- My jeździmy po placu budowy. Muszą zostać na to opracowane systemy bezpieczeństwa i wzmocnione posterunki ruchu. Bo w tej sytuacji, gdy co chwilę coś się zmienia, można dostać „kręćka”. Dyspozytorzy nie są w stanie tego wszystkiego opanować, bo ludzki organizm ma swoje ograniczenia - twierdzi Leszek Miętek.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Chaos na torach w Warszawie. Kolejny pociąg skierowany na zły tor. „Mogło dojść do katastrofy” - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24