Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Chcemy pokazać, że branża umiera" - protest podkarpackich przewoźników. Na ulice Rzeszowa wyjechało blisko 100 autokarów [ZDJĘCIA]

Marcin Piecyk
Marcin Piecyk
- Umieramy, prosimy rząd, żeby zobaczył, że jeszcze żyjemy, ale to koniec naszego życia - apeluje Rafał Jańczuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych. W środę, 1 lipca, na ulice 8 polskich miast wyjechały dziesiątki autokarów. To forma protestu i wołania o pomoc. W Rzeszowie autokarów było około 100. Przewoźnicy chcą, by rząd pomógł im w kryzysie.

Autokary wystartowały o 14.30. Organizatorzy zapowiadali, że nie będą blokować dróg, więc nie powinny pojawić się utrudnienia.

- To jest przejazd pokojowy autokarów, które to zostały tak naprawdę najmocniej dotknięte sytuacją ekonomiczną i kryzysem. Nasza branża zatrudnia bardzo dużo osób i autokary są dużą inwestycją. A my przez rok nie będziemy pracowali. Umieramy, prosimy rząd żeby zobaczył, że jeszcze żyjemy, ale to koniec naszego życia

- martwi się Rafał Jańczuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.

Epidemia koronawirusa dała się we znaki większości przedsiębiorców, jednak jak podkreślają organizatorzy protestu, transport turystyczny to nie branża, która którą można na chwilę zatrzymać i później "odmrozić" bez konsekwencji.

- Jesteśmy kompletnie zniszczeni i trzeba troszeczkę inaczej na nas popatrzeć - apeluje Jańczuk.

W Rzeszowie najmocniejszy protest?

Wczoraj, 30 czerwca, ulicami Krakowa przejechało ok. 250 autokarów. Dziś przejazd odbył się równocześnie w ośmiu miastach:

  • w Warszawie
  • w Gdańsku
  • we Wrocławiu
  • w Poznaniu
  • w Lublinie
  • w Katowicach
  • w Łodzi
  • w Rzeszowie

Rafał Jańczuk podkreśla, że w Rzeszowie protesty mogły być najmocniejsze, bo jest w tym regionie bardzo dużo firm przewozowych, które zostały bez środków do życia. Czego tak naprawdę chcą protestujący? To pytanie skierowaliśmy do Marcina Chmielarskiego, właściciela firmy Marcel.

- Chcemy dostać wsparcie od rządu. Niemiecka branża autokarowa dostała 170 mln euro. My chcemy 25 proc. tej kwoty. Po prostu chcemy przeżyć ten okres i nie oddawać rynku walkowerem. Jeśli wszystko pójdzie tak jak teraz, może się okazać, że za rok będą przyjeżdżały niemieckie autokary do Polski, żeby zabierać Polaków na Bałkany czy do Włoch

- wyjaśnia Chmielarski.

I dodaje, że problem występuje tylko w przypadku przewozów turystycznych. Jak mówi, podkarpacka komunikacja "jakoś sobie radzi". Zapowiadając protest podkreślał również, że ma to być pokojowe wydarzenie.

- Nie będziemy palić opon, nie będziemy blokować dróg. Kierowcy będą jeździć zgodnie z przepisami, bezpiecznie. Po prostu na ulicach pojawi się dużo autokarów - opisuje właściciel Marcela.

Do kwietnia bez środków do życia

Organizatorzy wydarzenia zdają sobie sprawę z tego, że pomoc rządu nie pomoże im w ponownym uruchomieniu działalności. Chcą po prostu utrzymać się na rynku.

- Cały czas przewoźnicy liczyli, że rząd zauważy firmy autobusowe i coś się zadzieje. Czekali wszyscy do wyborów, żeby było spokojnie. Ale jeżeli do wyborów kompletnie nic się nie wydarzyło, to stwierdzili, że nie będą dalej czekać - mówi Rafał Jańczuk.

- Są też problemy kadrowe. Kierowcy mogą czekać miesiąc czy dwa z obietnicą, że wszystko wróci do normy w wakacje. Nie wróciło, a każdy pracownik ma swoje zobowiązania, kredyty, rodziny. Dzisiaj moi kierowcy rozwożą paczki, pracują na budowach, każdy coś robi, ale ma z tyłu głowy, że chciałby wrócić do swojej normalnej pracy

- opowiada Marcin Chmielarski.

Dodaje też, że większości przewoźników pomoc rządu wystarczy do września. Od tego okresu zostaną bez środków do życia aż do kwietnia.

- Działania pomocowe rządu dały nam jakiś oddech, ale jest to przeliczalne na kilka miesięcy. Jeśli wszystko stanęło w marcu, jest już lipiec i nic się nie zmieniło, to większość leasingów, rat kredytowych czy innych zobowiązań wygasa we wrześniu. Co będzie później? Nie wiemy. Jeżeli nie będzie dodatkowej pomocy, to obawiam się, że wiele firm znajdzie się w trudnej sytuacji - martwi się Chmielarski.

Planowanych było ok. 50 autokarów, ale na miejscu zjawiło się ich ok. 100. Jeden z kierowców opisał nam swoje zaskoczenie.

- Możemy przebić wczorajszy protest w Krakowie. Na oko jest tu ze 100 autokarów, wjeżdżając dostałem numer 53, a za mną przyjechało jeszcze kilka innych aut i to nie koniec - opisywał nam kierowca.

Protest rozpoczął się równo o godz. 14.30, kierowcy wyruszyli spod dawnego Tesco na Powstańców Warszawy. Skierowali się w stronę al. Rejtana, a stamtąd rozdzielili się na dwie strony: część z nich pojechała na rondo Pobitno, inni udali się w okolice ronda przy Krakowskiej.

"Chcemy pokazać, że branża umiera" - protest podkarpackich p...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24