Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałam oszukać wykrywacz kłamstw

Beata Terczyńska
Nasza dziennikarka podczas badania wariografem: Chciałam to poczuć na własnej skórze.
Nasza dziennikarka podczas badania wariografem: Chciałam to poczuć na własnej skórze. Krzysztof Łokaj
- Czy choć raz ściągała pani na egzaminach podczas studiów? - Ja?! Ależ skąd! A wariograf rysuje wykres...

Wielu ludzi najchętniej z daleka ominęłoby to małe, sprytne urządzenie, ale ja postanowiłam na własnej skórze poczuć, jak to jest poddać się badaniu wariografem. Liczę na wyrozumiałość i mam nadzieję, że nie dostanę pytania choćby o tajemnice alkowy.

Własny wariograf ma na Podkarpaciu jedynie Wyższa Szkoła Prawa i Administracji w Rzeszowie.

Zakupiła go do uczelnianego laboratorium kryminalistycznego, które powstało dla kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Inni korzystają z urządzeń poza regionem, np. w Krakowie. Czasami wariografy są do nas dowożone.

- Jest to najnowocześniejsze urządzenie w Polsce - podkreśla Przemysław Pawlak, rzecznik WSPiA. - Mamy tu mikroskop laboratoryjno-badawczy do badań śladów biologicznych oraz video spektrokomaparator do badania autentyczności dokumentów, jakiego używają policja i straż graniczna, profesjonalne walizki śledcze. Studenci dostaną więc praktyczną wiedzę z daktyloskopii, badań dokumentów i broni palnej. Tajników kryminalistyki uczą prokuratorzy i policjanci.

Pomaga dojść do prawdy

Mnie interesuje przede wszystkim wart pół miliona złotych wariograf, nazywany także poligrafem, a potocznie wykrywaczem kłamstw. Choć specjaliści wolą dla niego przyjemniejszą nazwę: wykrywacz prawd.

Największe zastosowanie poligraf znalazł w pracy organów ścigania, przy wykluczaniu sprawców lub potwierdzeniu ich winy. W polskim prawie badanie takie mogą przeprowadzać tylko upoważnieni i wyszkoleni do tego biegli.

Ich ekspertyza nie może jednak stanowić dowodu w sprawie, choć sąd ma prawo ją przyjąć. Wariograf wykorzystywany jest też np. przy przyjęciach do niektórych służb i w firmach chcących sprawdzić lojalność pracowników.

- To niewielkie urządzenie rejestruje fizjologiczne reakcje organizmu na zadawane pytania - Mariola Mateja, studentka III roku prawa i wiceprezes koła naukowego kryminalistyki i kryminologii, pokazuje ok. 20-centymetrową, metalową, szarą puszkę z wypustkami, podpiętą do laptopa.

To nowoczesna wersja poligrafu. Starsze wykorzystywały zwoje papieru, tusz i rysik do kreślenia wykresów. Teraz obraz jest rejestrowany cyfrowo.

Tylko badany i badający

Do czego służą kolorowe "wypustki"? Do nich podłącza się kable, m.in. od czujnika zakładanego na czubki najlepiej dwóch palców ręki, ale nie stykających się.

Rejestruje on przewodnictwo elektryczne skóry, tzw. odruch skórno-galwaniczny. Człowiek odpowiadając na "niewygodne" pytania, mimowolnie poci się i to jest wykrywane. Wariograf rejestruje również inne parametry fizjologiczne, czyli akcję serca i ciśnienie tętnicze.

- Przed przystąpieniem do testu badany musi własnoręcznie napisać, że wyraża zgodę na tego rodzaju badania i że będzie się stosował do poleceń eksperta - mówi mł. insp. Andrzej Bodzioch, naczelnik laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, opiekun koła naukowego w WSPiA. - Polecenia te to prośba, by usiadł wygodnie w fotelu i w trakcie testu siedział w miarę nieruchomo oraz odpowiadał na zadawane pytania tylko "tak" lub "nie", bez komentarzy. Badania prowadzone są w pomieszczeniach warunkujących spokój, pozbawionych bodźców, mogących mieć negatywny wpływ na wynik.

Nie może więc człowieka rozpraszać np. widok za oknem.

- Osoba badana zajmuje miejsca w fotelu z podparciami, na których swobodnie spoczywają ręce, nie ma złączonych nóg. W każdej chwili badany może poprosić o przerwanie pytań - zastrzega naczelnik.

Myli się ten, który myśli, że na takim fotelu sadza się przestępcę i z grubej rury od razu zadaje mu pytania: "Czy to ty zabiłeś? Czy to ty napadłeś na bank?". Niewiernemu mężowi też nie zadaje się od razu pytania o zdradę. Wygląda to inaczej.

Pytania zadaje się seriami

- Najpierw jest kilka pytań obojętnych, nie mających związku z osobą badaną, na przykład, czy za oknem jest jeszcze zima - mówi Mariola.

Drugie to tzw. pytania kontrolne. Mogą stanowić pytania z serii "czy nazywa się pani..." albo "czy urodziła się pani w..." Chodzi o poznanie emocji człowieka. Pośród kilku fałszywych nazwisk badany słyszy swoje prawdziwe i wtedy inaczej reaguje, co natychmiast zaznaczone jest na wykresie.

Studenci śmieją się, że kiedyś przytrafiła się dość nietypowa sytuacja, przy przepytywaniu kolegi o prawdziwe imię. Wariograf pokazał, że zareagował on emocjonalnie nie tylko przy swoim, ale także po usłyszeniu imienia Kazimierz.

Okazało się, że tak nazywał się jego rywal, który odbił mu dziewczynę, a złość na konkurenta mu jeszcze nie minęła. Inny student, któremu wydawało się, że jest w stanie zapanować nad urządzeniem i nie da się sprowokować, pękł po żartobliwym pytaniu o seks z sąsiadką.

Studenci na takich ćwiczeniach potrafią być wobec siebie "okrutni".

Ostatnia grupa to właśnie pytania stanowiące sens badania.

Wykresy zdradzają uczucia

Na własnej skórze chcę sprawdzić, jak to działa. Pani Mariola podpina mi czujniki na palce. Na prawą rękę, nad zgięcie, zakładam opaskę, jak od aparatu do mierzenia ciśnienia.

Nad i pod biust zakładam po dwa czujniki. Tak "okablowana" siadam prosto. Gotowa na pytania, które zadaje studentka.

"Czy na zewnątrz leży śnieg? Czy ma pani na sobie czerwone ubranie? - Uff, pierwsze pytania mam za sobą. Nie bolały. na komputerze lecą niebieskie i czerwone wykresy.

"Czy podobała się pani gra polskich reprezentantów podczas meczu z Ukrainą?" Uśmiecham się. Nawet, gdybym przemilczała odpowiedź, to wariograf i tak świetnie poradziłby sobie z odczytaniem reakcji. Bo komu ta polska kopanina się podobała?

"Czy kiedykolwiek na studiach ściągała pani na egzaminach?". O matko! Zaczyna się. Ja? Ależ skąd?! Tylko wariograf wie, czy mówię mu prawdę.

"Czy okłamała pani kiedyś swojego pracodawcę? Nigdy. "Czy ma pani męża?". Ależ dociekliwe pytanie. "Czy lubi pani swoją pracę?" Tak. Bardzo. Bez dwóch zdań.

Aparat na ręce trochę jednak za mocno uciska i przy ostatnich pytaniach myślę, kiedy ręka mi zsinieje.

Po takiej próbnej, krótkiej serii trudno jednoznacznie wyczytać, czy i kiedy kłamałam. Musiałabym przejść dodatkowy "ogień pytań". Ale z pewnością na ekranie widać różnorodność wykresów, a więc emocji.

I coś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. Przy bodajże dwóch pytaniach zarysował się inny czas, od momentu, kiedy usłyszałam pytanie do odpowiedzi na nie. A takie zawahanie może zastanawiać, czy może chciałam cos ukryć?

Tylko szpiegom się udaje

Czy da się oszukać wariograf? To pytanie nurtuje ludzi od 1921 r., kiedy wykrywacz kłamstw został wynaleziony przez Johna Larsona, studenta Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, we wspołpracy z lokalnym policjantem.

- Odpowiedź brzmi: tak, ale nie dotyczy to jednak "zwykłego śmiertelnika" - zastrzega Andrzej Bodzioch. - Jeśli ktoś świadomie próbuje oszukać urządzenie, w zasadzie działa na swoją niekorzyść. Ekspert natychmiast zauważy, że podjęta została swoistego rodzaju "gra" i wnioski nasuwają się oczywiste.

Oszukać wariograf potrafią tylko przedstawiciele... służb specjalnych. I to nie wszyscy, lecz nieliczni, w szczególny sposób wyselekcjonowani, poddawani olbrzymim reżimom treningowym ćwiczenia panowanie nad emocjami.

Ci ludzie genialnie znają sposoby zadawania pytań. Media rozpisywały się o tym, że dokonał tego w USA Rosjanin Aldrich Ames, który dwukrotnie pomyślnie przeszedł testy FBI.

Wariograf nie wychwycił w jego odpowiedziach żadnych nieprawidłowości. A jak się okazało, człowiek ów był szpiegiem wywiadu rosyjskiego.

Mówi się też głośno o metodach "gry z poligrafem". Te sztuczki mogą się sprawdzić, jeśli mamy podpięte tylko czujniki na palcach.

Sposoby wymienia się różne. np. podejść do badania na totalnym luzie, z obojętnością wobec pytającego. Ponoć podatni na hipnozę i sugestie mogą łatwo wprowadzić się w stan relaksu, co poligraf uzna za brak kłamstwa. Jest to jednak łatwe tylko teoretycznie.

Z innych sposobów wymienia się metodę na szpilki w butach, czy wyginanie do bólu palców albo wbijanie paznokci w skórę. Za każdym razem po usłyszeniu pytania, badany ma się zranić, aby reakcja organizmu była zbliżona. Gdy podepniemy się pod resztę urządzeń - na oszukanie wariografu nie ma prawie szans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24