Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodzimy za robotą

WŁADYSŁAW BOROWIEC PIOTR WRÓBEL
Tadeusz Poźniak
Inga, dyplom, 27 lat, zgrabne nogi w gustownych spodniach. Ja - dziennikarz: dyplom, 15 lat plus VAT, spodnie bardzo szare. Kolejno wchodzimy do biura, w którym zatrudniają do roznoszenia ulotek. Inga roboty nie dostaje, bo nie jest w mini. Mnie delikatnie sugerują, że roznosić to mogę co najwyżej... węgiel.

Przeczytaliśmy ogłoszenie: "Roznoszenie ulotek, zarobek - 1000 zł". Żadnego adresu, a jedynie telefon komórkowy. To "zrozumiałe", bo roznoszenie ulotek to praca tak "ściśle tajna", że pewnie dlatego "poważny" pracodawca się nie ujawnił.

Pisarzy nie potrzeba

Niechciani

Najliczniejszą grupę bezrobotnych wśród absolwentów szkół wyższych stanowią ekonomiści, nauczyciele różnych specjalności, marketingowcy, socjolodzy, administratywiści, prawnicy. Wśród absolwentów szkół średnich najwięcej bezrobotnych, to technicy budownictwa, drogownictwa, urządzeń sanitarnych, elektryków, mechaników, krawców, ogrodników, rolników itd.

Dzwonimy. Odbiera jakiś mężczyzna, podaje adres, zaprasza na rozmowę. Okazuje się, że to stara kamienica w centrum Rzeszowa. Wchodzimy na pierwsze piętro po zbutwiałych drewnianych schodach. W powietrzu unosi się charakterystyczny odór, co świadczy o tym, że w tej klatce koty urządziły sobie bezpłatny szalet miejski. Wchodzimy do przedpokoju "biura". Tu zaskoczenie - czysto. Z przedpokoju do "biura" pierwszy wchodzę ja. Za czarnym biurkiem siedzi mężczyzna. Rozmowa jest krótka.
- Zawód? - pyta on.
- Stolarz - odpowiadam. - Ale co nieco znam się na pisaniu i redagowaniu, ulotek również - dodaję błagalnym głosem.
- Nam tu pisarzy nie potrzeba. Tu trzeba ciężko pracować - mówi "pracodawca".

Ładne nogi w spodniach

Inga rozmawiała z nim dłużej. Gdy wyszła, zaczyna opowiadać: - Najpierw wypytał o wszystko, a na końcu zagadnął, dlaczego ładne nogi ukrywam w spodniach. Odpowiedziałam, że dlatego, bo mam na nogach liszaje.
Inga tak odpowiedziała, bo na tej pracy jej nie zależało. W tym "biurze" pojawiła się na naszą prośbę, aby pokazać, jak traktuje się młodych ludzi szukających etatu.
- Bo młodzi - mówi Inga - taki mają wybór: albo dzwonić do poważnych firm, gdzie i tak miejsca nie ma, albo chodzić po takich biurach i znosić upokorzenia.
Opowiada, że w dużych firmach zasada zawsze jest taka sama. Zostawia się zdjęcie i życiorys, i czeka na telefon. Nigdy nie oddzwaniają. - Kiedyś w dużej firmie zapytałam sekretarkę, czy mam szansę. Dała mi do zrozumienia, że to miejsce już dawno jest zajęte. A w małych firemkach diabli wiedzą, na jakiego wariata się trafi.

Pokaż brzuszek

Unia da zarobić

Zawody przyszłościowe: zawody związane z produkcją i przetwórstwem żywności, handlowcy, doradcy handlowi, informatycy, specjaliści od promowania firm, specjaliści od pozyskiwania środków pomocowych z UE, prawnicy od prawa unijnego, spece od unijnego bhp, a ponadto pielęgniarki i lekarze.

To prawda z tymi wariatami. Rzeszowska policja zatrzymała jakiś czas temu grupę ludzi, którzy werbowali dziewczyny do sprzedaży gąbek. Dziewczyny były przyjmowane w kuchni prywatnego (wynajętego) domu. Tam szefom firmy musiały pokazać brzuch. Szefowie chcieli bowiem na własne oczy przekonać się, czy dziewczyny nie są UFO, czyli - czy nie mają tam wpiętego kolczyka.
- Nawet matki przyprowadzały tam swoje córki w nadziei, że te znajdą pracę. Ja też poszłam, ale nie mogłam trafić, dlatego o adres zapytałam przechodniów. Wszyscy mnie ostrzegali, aby tam nie iść, bo to jakaś agencja towarzyska. Zrezygnowałam i to mnie uratowało - opowiada 24-letnia Kasia z Rzeszowa.

Targ niewolników

Marek, 29 lat, po zawodówce, bez pracy od 2 lat. Bardzo szczery: - Ja na intelektualistę się nie nadaję. Marzy mi się konkretna robota za konkretne pieniądze.
Pochodzi z Sędziszowa Młp. Jego dziewczyna to studentka. Marek chce zrobić wszystko, aby jego miłość miała na studia i.. dziecko. Bo wkrótce będą mieli dziecko. - USG wykazało, że to chłopak. Muszę zarobić na wynajem jakiejś kawalerki - mówi.
Wspomina czasy, kiedy pracował w Grecji. Trzeba było wcześnie rano wyjść na rynek miasta i czekać na oferty. Co kilka minut podjeżdżali samochodami Grecy, spoglądali na mięśnie i wybierali. Taki targ niewolników. Taki sam targ niewolników przeżył w Rzeszowie. Znajomy powiedział mu, że jest robota w stolarni, ale o świcie trzeba się zgłosić na ul. (do wiadomości redakcji) w Rzeszowie. Tam przyjeżdżał właściciel stolarni, z oczekujących wybierał kilku i wiózł ich 30 kilometrów poza Rzeszów. Do zakładu na pustkowiu, pośród lasu.
- To była taka dziura, że nawet gdybym chciał stamtąd uciec, nie miałbym jak. Ani człowieka, ani autobusu. Pracowałem tam na czarno po 10 godzin dziennie. Właściciel obiecał 800 zł za miesiąc, a i tak nie wypłacił. Gdy się upomniałem o swoje, odpowiedział: Sie nie podoba, to głoduj - wspomina Marek.
Właściciel stolarni znowu jechał do Rzeszowa po nową siłą roboczą, brał ludzi do pracy, a po miesiącu wyrzucał, nie płacąc. I tak w kółko.
Marek uczciwie przyznaje: w tej stolarni pracowało wiele osób, które miały zasiłek, a tu dorabiali na czarno.

Dla biednych dzieci i bogatych szefów

Razem z Ingą dzwonimy do kolejnego "biura". Dzwonimy z nadzieją, bo to instytucja, która ma pomagać "biednym dzieciom".
- Będziecie na ulicy sprzedawać krzyżówki na rzecz biednych dzieci. Trochę z tego zostanie i dla was.
- Ile ? - pytamy.
- Na pewno nie będziecie żałować! - słyszymy w słuchawce.
- Dostaniemy umowę?
- A po co?
Coś tu - myślimy sobie - nie gra. Ze sprzedanej na ulicy krzyżówki zarobi firma, która nas zatrudnia i my - sprzedawcy. Ciekawe, ile z tego zostanie dla "biednych" dzieci, a ile dla szefów firmy.
- Widziałam kiedyś na ulicy taką sprzedawczynię krzyżówek. Jestem przekonana, że na solarium wydała więcej niż wynosi miesięczny budżet utrzymania jednej sierotki w domu dziecka - komentuje Inga.

Bo mi się nie chce

Jest też druga strona medalu. Jakiś czas temu spotkaliśmy w Bieszczadach 29-latka, syna nieźle sytuowanych (jak na tamte warunki) właścicieli gospodarstwa agroturystycznego. Zapytaliśmy, dlaczego nie pracuje.
- Nie chce mi się jeździć do Leska za 700 zł miesięcznie. Za mniej niż 1500 zł z domu się nie ruszę.

P.S. Imiona zmienione.

MÓWIĄ PRACODAWCY

Naprawdę chcą pracować

DOROTA WRÓBEL, właścicielka kawiarni "As" w Rzeszowie: W ciągu tygodnia o pracę pyta mnie średnio 3-4 młode osoby. Rozmowy nie zaczynają od zarobków, co świadczy o tym, że naprawdę chcą pracować. Jak wybieram pracowników? Wszystko zależy od tego, jak potrafią siebie zaprezentować; takich ludzi wyczuwa się intuicyjne i od razu się wie, czy warto z nimi spróbować, czy nie. Co charakterystyczne - młodzi, nawet bez doświadczenia - bardzo się starają. Bywa, że przychodzą do mnie ludzie starsi, którzy nie chcą pracować, ale zależy im jedynie na pieczątce w dokumentach, że nie znaleźli zatrudnienia.

Predyspozycje sprawdzamy testami

ADAM GÓRAL, dyrektor generalny Firmy Komputerowej COMP: Przyjmujemy ludzi z "najwyższej półki", czyli tych, którzy mają ukończone studia z kierunkiem informatycznym, znają język angielski i potrafią walczyć z przeciwnościami. Chodzi nam o ludzi pozytywnie myślących. Te predyspozycje oceniane są testami, które - z przykrością stwierdzam - niewielu przechodzi.

MÓWIĄ BEZROBOTNI

Potrzebni tylko akwizytorzy

Lucyna Świątek z Dębicy, absolwentka Studium Nauczycielskiego w Tarnowie oraz Akademii Ekonomicznej w Krakowie: Pracy szukam od pół roku. Chciałam zatrudnić się w Filii Akademii Ekonomicznej w Dębicy, ale nie było dla mnie pracy. Szukałam dalej. Oferowano mi jedynie akwizycję, czyli ubezpieczenia, handel. Oferenci nie mówią bezpośrednio, że chodzi o akwizycje, tylko mamiąc zarobkami, próbują ukryć charakter pracy. Wiem, że mogłabym szukać pracy w innym rejonie kraju, ale tutaj mam dom i rodzinę.

Chodzi o rozsądne zarobki

Paweł Wróbel z Rudnika, wykształcenie wyższe - optoelektronika i technika światłowodowa (Politechnika Wrocławska):
Szukam pracy od dwóch miesięcy. Wcześniej miałem niezłą we Wrocławiu, ale musiałem wrócić w rodzinne strony. W prasie jest dużo ofert dla informatyków, ale głównie są to prace na zlecenie dotyczące zakładania stron internetowych. O prace przy sieciach światłowodowych u nas trudno, zwłaszcza o pracę za rozsądne pieniądze. Rozsądne, to dla mnie średnia krajowa.

Bezrobocie jest młode

Rozmowa z Adamem Pankiem, kierownik Rejonowego Urzędu Pracy w Rzeszowie: - Bezrobotni, to w dużej mierze absolwenci różnych szkół, którzy nigdy jeszcze nie pracowali.

- W powiecie rzeszowskim na ponad 21 tysięcy bezrobotnych, ponad 6 tysięcy to ludzie młodzi, którzy w ogóle nie pracowali po skończeniu szkół i uczelni. A pierwsza praca ma kolosalne znaczenie psychologiczne.

- Czyli nie ma nadziei dla młodych?

- W szkołach, na uczelniach słyszę: my nie mamy szans na pracę. Tak do końca nie jest. Zauważyłem, że w żadnych szkołach nie przygotowuje się młodzieży do wejścia na rynek pracy. Absolwenci nie wiedzą, jak rozmawiać z pracodawcą, jakie dokumenty potrzebne są do przyjęcia do pracy oraz jak prowadzić "rozliczenie" swoich powodzeń i niepowodzeń.

- Jakie podstawowe błędy popełniają ludzie szukający pracy?

- Młodzi nie znają swojej wartości, bo nikt ich tego nie uczył. Po dwóch, trzech niepowodzeniach poddają się, uważając, że nie mają szans. Absolwenci szukający pracy winni mieć świadomość, że w przyszłości będą zmuszeni kilkakrotnie zmieniać nie tylko zakład pracy, ale także profesję, że należy ciągle się dokształcać. I znać języki. Zauważam też, że młodym brak samodzielności, a ponadto nie mamy żadnych tradycji w przemieszczaniu się w poszukiwaniu pracy.

- Jaki jest sens "produkowania" np. nauczycieli, skoro nadchodzi niż demograficzny?

- Nie ma żadnego sensu. Przecież chcąc znaleźć pracę ci ludzie będą musieli się przekwalifikować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24