Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ci wspaniali mężczyźni

Jaromir Kwiatkowski
W zlocie w Małej uczestniczyło ponad 550 motocykli.
W zlocie w Małej uczestniczyło ponad 550 motocykli. TADEUSZ POŹNIAK
W motocyklowym światku są szefowie firm, lekarze, nauczyciele, księża... Na motocyklu odreagowują codzienność.

Motocykliści to ludzie wolni - twierdzą pasjonaci jednośladów. To samobójcy, "dawcy organów" - ripostują przeciwnicy motocyklowego szaleństwa. Jak jest naprawdę?

W ostatnią niedzielę ks. Roman Jurczak, proboszcz parafii w Małej k. Ropczyc i pasjonat motocykli, zaprosił do siebie podobnych "szaleńców" na zlot na rozpoczęcie sezonu. Przyjechało ponad 550 motocykli: od śmiesznych simsonów po "krążowniki szos" - hondy gold wing. Od BMW Sahara z 1946 r. po najnowsze cacka.

Kto nie spróbował, nie poczuje

- Samochód jest środkiem do przemieszczania się. Motocykl środkiem do przemieszczania się bez celu - tak widzi różnicę Bartłomiej Biela z Rzeszowa, właściciel kawasaki GTR 1000 z 1989 r., na co dzień serwisant komputerowy.

Jego zdaniem, motocyklem można jechać bez planu, skręcać tam gdzie przyjdzie ochota. W samochodzie jest to trudniejsze.

- Człowiek potrzebuje uwolnienia, kontaktu z przestrzenią, przyrodą. Na motocykl pcha go pęd ku wolności - przekonuje Ryszard Porębski z Tarnowskiej Konfederacji Motocyklistów "Wataha", na co dzień właściciel małej firmy handlowej. Do Małej przyjechał swoją hondą gold wing 1500.

Ksiądz Roman podkreśla, że traktuje swojego srebrnego gold winga 1800 nie jako narzędzie pracy, lecz źródło przyjemności. Bo gdy wskazówka szybkościomierza przekracza 100 km na godzinę, a pęd powietrza smaga po twarzy, człowiek odczuwa szczególnego rodzaju przyjemność.

Biela: - Często mnie pytają: co wy w tym widzicie? Kto nie spróbował, nie poczuje.

Na motocyklu czuje się zapachy

Do Małej przyjechały także wiekowe maszyny.
Do Małej przyjechały także wiekowe maszyny. TADEUSZ POŹNIAK

Ks. Roman Jurczak (z lewej) i Bartłomiej Biela (fot. TADEUSZ POŹNIAK)Ks. Roman Jurczak: - W samochodzie włączysz radio, nastawisz klimatyzację i… nie czujesz niczego. A na motocyklu czujesz wszystko: że pada deszcz, że pali słońce, że coś śmierdzi…

- Samochód jest jak puszka - wtóruje Porębski. - Jest dobry, gdy pada deszcz. Na słońce zdecydowanie lepszy jest motocykl.

Biela: - Kiedy jedziemy większą grupą, człowiek spod baru podejdzie, zapyta się, dokąd jedziemy i po co. Do samochodów tak nie podchodzą.

Nie tylko piwo i panienki

Czy jazda na motocyklu i towarzysząca jej otoczka to hobby, subkultura, a może sposób na życie? Pewnie wszystko po trochu.

- To nie sposób na życie. To samo życie - uważa Biela.

Coś w tym jest. Pasjonata motocykli poznać nawet wtedy, gdy znajduje się z dala od maszyny. To "dziwny gość", którego głównym wyróżnikami są czarna skórzana kurtka z emblematami, takież spodnie, czasami spiczaste skórzane buty.

- To tradycyjny ubiór motocyklistów - mówi Porębski. - Choć na rynek weszły już kolorowe kombinezony, skórzane i z tworzyw sztucznych.

Porębski śmieje się, że nie jest "ekstremalnym motocyklistą". Ale zna takich, którzy mają w domu nawet zegar w kształcie motocykla, a wizerunek jednośladu zdobi ich przedmioty codziennego użytku: od sztućców po obuwie.

Motocyklista z tarnowskiej "Watahy" przyznaje, że kluby motocyklowe, które powstawały po wojnie w USA, a później w Europie, często miały charakter gangsterski. Ten obraz, utrwalony na filmach, sprawia, że motocykliści postrzegani są często jako społeczny margines. Nic bardziej błędnego.

- Jesteśmy pokojowo nastawieni do świata - podkreśla Porębski.

Ks. Jurczak w motocyklowym światku spotkał m.in. szefów firm, lekarzy, nauczycieli, kilku księży.

- Wykonują odpowiedzialną pracę, a codzienność odreagowują na motocyklu - opowiada. - Mógłbyś się zdziwić, gdybyś przysiadł się do nich i posłuchał, o czym rozmawiają. Bynajmniej nie o piwie i panienkach, lecz o poważnych sprawach. To nie snobizm, lecz pewien styl.

Ks. Roman stara się propagować swoisty kodeks motocyklisty.

- Motocykl nie może być narzędziem rozbijania się, tylko integracji ludzi - przekonuje. - A niedzielna wycieczka nie może być wytłumaczeniem tego, że nie ma czasu na mszę św.

"Dawcy organów" psują nam opinię

[obrazek3] Do Małej przyjechały także wiekowe maszyny. (fot. TADEUSZ POŹNIAK)W motocyklowym światku, owszem, zdarzają się szaleńcy. Ale to nie znaczy, że to oni dominują.

- "Dawcami organów" nazywam tych, którzy jeżdżą na ścigaczach z prędkością grubo ponad 200 km/h i uważają, że cała droga do nich należy. Takich omijam z daleka - mówi Porębski. - Często mają oni podgięte rejestracje, by ich numerów nie mogła spisać policja. I psują opinię całemu środowisku.

Biela uważa, że jeżeli chce się jeździć motocyklem, to głowa powinna panować nad ręką, a nie odwrotnie. Tym bardziej, że motocykl ma ogromne przyspieszenie - z reguły osiąga "setkę" w 3-4 sekundy.

- Muszę pamiętać, że kierowcę samochodu chronią blacha, poduszki - mówi Biela. - My mamy wprawdzie osłony i coraz lepsze kaski, ale to za mało.

Porębski: - Najprzyjemniej jeździ się z prędkością ok. 100-140 km/h. Mógłbym jeździć szybciej, ale nie jeżdżę. Wyhamowanie takiego kolosa, który waży ponad 400 kg, przy większej prędkości jest bardzo trudne.

- Motocyklem jadę mądrzej, bezpieczniej - przekonuje ks. Roman. - Jadąc autem można nie poczuć przyspieszenia. Na motorze odczuwasz to natychmiast.

Kierowco, przepuść nas

Motocyklistów najbardziej denerwuje to, że kierowcy samochodów nie zostawiają dla nich wolnego miejsca, by mogli ich wyprzedzać krawędzią pasa.

- Co to jest? Zazdrość, że ja mogę podjechać do przodu, a on musi stać w korku? - denerwuje się Biela.

Często kierowcy samochodów nie zauważają motocyklistów, nie biorą poprawki na duże przyspieszenie motocykla. Wydaje im się, że zdążą, a wystarczy ułamek sekundy i… motocyklista wpada na auto.

Biela: - Teraz będzie jeszcze gorzej. Przepis, że samochody mają cały rok jeździć na światłach, uderzył w nas. Do tej pory my musieliśmy jeździć z włączonymi światłami, samochody nie. Teraz będziemy więc jeszcze mniej widoczni.

- Kierowcy muszą też wiedzieć i rozumieć, że tak ciężkim motocyklem nie można poruszać się zbyt powoli ze względu na konieczność utrzymania równowagi - dodaje Porębski.

Nasze drogi to katastrofa

Co jeszcze przeszkadza? Drogi. Biela: - Dziura na dziurze.

Porębski: - Nasze drogi to katastrofa. Wiadomo, że motocykl plus piasek równa się wypadek. W Niemczech piasek sprząta się z dróg. U nas nie.

Może dlatego np. na Słowacji, gdzie są świetne drogi, w okolicach Tatrzańskiej Łomnicy czy Starej Lubovnej 90 proc. motocyklistów, zwłaszcza w weekendy, to Polacy.

Tylu powrotów, ilu wyjazdów

Czego życzy się motocykliście?

Biela: - Lepszych dróg. I żeby nas kierowcy samochodów wreszcie zaczęli zauważać.
Porębski: - Tylu powrotów, ilu wyjazdów. I gumowych słupków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24