Ciało w lesie to zwłoki Tomasza Mroza?

Przypomnijmy, że 34-letni Tomasz Mróz z Zapałowa pod Jarosławiem zaginął 5 maja 2015 r. Wiadomo było, że wyszedł rano z domu, ale ok. godz. 11 w miejscowości Dobra, ok. 35 km dalej i nie na trasie wiodącej do pracy, spowodował kolizję. Swoim dostawczym volkswagenem zderzył się z ciężarówką.

Po tym incydencie uciekł do pobliskiego lasu, utykał. Do domu Tomasz Mróz jednak nigdy nie wrócił i nie nawiązał kontaktu z rodziną, dlatego szukała go policja, mieszkańcy jego miejscowości i strażacy z OSP, którzy kilka razy, o różnych porach roku, przeczesali las. Sprawdzali też okoliczne pustostany, rozwieszali plakaty.

Rodzina poprosiła o pomoc nawet nielicencjonowanego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Wyznaczyła również nagrodę pieniężną za pomoc w odnalezieniu zaginionego. To wszystko jednak, poza pojedynczymi sygnałami, które okazały się nieprawdziwe, nie dało rezultatów.

Jedyne, co zostało po 34-latku, to klucze i telefon, bo portfel miał tamtego dnia przy sobie. I to właśnie ten portfel z dokumentami potwierdzającymi jego tożsamość policja znalazła niedawno w lesie, do którego uciekł po wypadku. Na wiszące na drzewie ciało natknęli się leśnicy skierowani do pracy w ogrodzonym młodniku. Mężczyzna wisiał na drucie pochodzącym z elementów ogrodzenia.

- Ciało było w stanie znacznego rozkładu, uniemożliwiającego identyfikację, dlatego podczas wykonywania sekcji zwłok w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie zostały pobrane próbki DNA do badań porównawczych - mówi prok. Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.

Na to, że zmarły to Tomasz Mróz, wskazuje ubranie. Jest identyczne jak to, w którym w dniu zaginięcia widziany był 34-latek. Pewność śledczy będą mieli jednak dopiero po uzyskaniu wyników badań. Te będą znane pod koniec lutego.