Ciarko PBS Bank Sanok - JKH GKS Jastrzębie (wideo i wypowiedzi)

Pomeczowe wypowiedzi

Maciej Mermer, hokeista Ciarko PBS
Dla mnie to jest największy sukces. Zawsze w wywiadach powtarzałem, że chciałem zdobyć medal z drużyną z Sanoka. Zaczynałem tu grać w sezonie 1994/95 sezonie pechowym, bo zawodnicy wracając z meczu ulegli wypadkowi. Medal chcę zadedykować wszystkim tym, którzy ze mną wspólnie walczyli w tych gorszych latach, kiedy walczyliśmy o utrzymanie. Dziś jest to zwieńczenie tych wszystkich lat gry w Sanoku.

Dariusz Gruszka, hokeista Ciarko PBS
Był to chyba najsłabszy mecz w naszym wykonaniu z tych wszystkich półfinałowych z GKS-em. Graliśmy jakoś spięci, chaotycznie, za bardzo chyba chcieliśmy to szybko wygrać. Ale udało się, oni postawili wszystko na jedną kartę, ale podołaliśmy presji. Z Cracovią dobrze nam dotychczas szło, ale to jest inny etap inna gra.

Krzysztof Zapała, hokeista Ciarko PBS
Kropkę nad "i" jaką mieliśmy dziś za zadanie postawić zawsze jest niezwykle ciężko i rzeczywiście tak było, ale udało się. Bramką na 2-1 Jastrzębie napędziło nam trochę strachu, ale na krótko. Medal mamy już pewny i zdaję sobie sprawę, że dla nas i dla Sanoka to ogromne wydarzenie. Liczę, że w finale z Cracovią też pokażemy kawał hokeja.

Marek Ziętara, trener Ciarko PBS
Moim zdaniem Jastrzębie zagrało najlepszy mecz z dotychczasowych jakie graliśmy z nimi, to było widać, grali presingiem, naciskali nas. Moi chłopcy za szybko chcieli wygrać i zaczęły się nerwy, nie było dyscypliny taktycznej. Ale ważna była dla tego meczu ta nasza pierwsza bramka w przewadze. Uspokoiła nas trochę. Potem doszła ta szczęśliwa bramka na 3-1, która podcięła rywalom skrzydła. Ten mecz udowodnił, że play-off rządzi się swoimi prawami i w każdym meczu trzeba być uważnym.

Jiri Reznar, trener Jastrzębia
To był naprawdę dobry mecz. Wspaniała publiczność jednych i drugich. Naszych kibiców było może z dwieście, a słychać ich było cały mecz. Przez dwie tercje nasz zespół bardzo dobrze wypełniał założenia taktyczne. Pechowo straciliśmy bramkę w osłabieniu, potem kolejną, ale udało się doprowadzić do kontaktu. Niestety szczęście było przy sanoczanach, jakoś dziwnie Kamilowi krążek przeszedł pod parkanami i było już ciężko.