Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co nam zostało po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler

Beata Terczyńska, Sławomir Oskarbski, Norbert Ziętal
Pani Magda, pomimo że jest kontrowersyjna, autentycznie zna się na gotowaniu. Nam pomogła - zapewniają w Karczmie przy Dworze Ostoya.
Pani Magda, pomimo że jest kontrowersyjna, autentycznie zna się na gotowaniu. Nam pomogła - zapewniają w Karczmie przy Dworze Ostoya. Krzysztof Łokaj
Już kilka podkarpackich restauracji przeszło rewolucyjne przemiany pod okiem Magdy Gessler. Czy udział w popularnym programie i nazwisko znanej restauratorki przyciągnęły klientów?

Czy przeprowadzone przez znaną restauratorkę Magdę Gessler kuchenne rewolucje w podkarpackich lokalach okazały się skuteczne?

Podczas emisji w telewizji odcinków kulinarnego programu, w których znana restauratorka wzięła na tapetę nasze lokale, wszystko wyglądało obiecująco.

Rewolucje się udały - jak można było wnioskować z triumfalnego tonu Magdy Gessler. Postanowiliśmy sprawdzić, jak jest dziś.

Karczmę przy Dworze Ostoya w podrzeszowskiej Jasionce popularna restauratorka odwiedziła dwa lata temu. Ale nie po to, by smakować podkarpackie dania, lecz by ratować lokal przed zamknięciem.

Kiedy wówczas pytaliśmy właścicieli, dlaczego zdecydowali się wziąć udział w programie, Józef Rylski, współwłaściciel rodzinnego biznesu, tłumaczył:

- Ja nie jestem artystą w kuchni, a pani Magda ma gust. Choć z natury jestem autokratą, to liczę na zmianę menu, która przyciągnie klientów.

Ciekawie wystylizowana przez pana Józefa Karczma przypominała wiejską chatę z piecem rodem z kolbuszowskiego skansenu. Świeciła jednak pustkami.

- Z powodu bezruchu była zamykana, ale tatę cały czas karczma kusiła. Otwórzmy, spróbujmy jeszcze raz - namawiał. Wpadł na pomysł, że ratunkiem może być kuchenna rewolucja Magdy Gessler. Zaryzykowaliśmy - mówiła nam Magdalena Rylska.

Metamorfoza na piątkę z plusem

Podczas uroczystej kolacji kończącej rewolucję mieliśmy okazję przyjrzeć się zmianom. Wnętrze, choć już wcześniej atrakcyjne, zostało wzbogacone ciekawymi dodatkami, sprawiało wrażenie bardziej przytulnego.

Zadowoleni goście pałaszowali czerwonego tatara ze śledzi po węgiersku, kremu z czerwonej papryki z kozim serem i placków z gulaszem węgierskim i śmietaną, oryginalne węgierskie wino i nietypowe naleśniki a'la Gundel z masą orzechową i sosem czekoladowym. Nie było nikogo, kto kręciłby nosem. Siedem tygodni później przyszedł czas na sprawdzian, czy rewolucja się powiodła.

- Jaka ładna karta - zachwycała się Gessler. - Mało w niej dań, ale tak powinno być.

Wtedy zamówione potrawy zdały egzamin. - Pyszne. Taka duża piątka z plusem - oceniła restauratorka, a Magdalena dziękowała na Facebooku "Rewolucji dokonała Pani nie tylko w kuchni, ale i w naszych sercach".

Nadal królują placki z gulaszem

Po emisji odcinka Karczma, która serwowała m.in. oryginalną siorbę karpacką, czyli zupę na maślance z baraniną, czy fuczki - placki ziemniaczane z kapustą, przeżywała oblężenie.

Były dni, kiedy brakowało miejsc i ludzie czekali ponad godzinę, by wejść do środka. Niektórzy robili rezerwacje z tygodniowym wyprzedzeniem. Przyjeżdżali goście z innych miast. A jak jest dziś?

- Podsumowując, o 150 - 200 procent wzrosła nam liczba klientów - mówi pan Józef. - To zależy od sezonu. Sztandarową potrawą, która się sprzedaje, jest właśnie placek z gulaszem węgierskim, ten według przepisu pani Magdy Gessler. Co ciekawe, zauważyłem, że wiele lokali rzeszowskich i przydrożnych zaczęło wystawiać na zachętę w menu placki po węgiersku, ale to nie to samo, co nasze - śmieje się.

Zapewnia, że trzymają się przepisu i nic nie modyfikują oraz że zostawili w karcie wszystko to, co pani Magda przygotowała podczas programu. Wnętrza też nie było potrzeby zmieniać.

Dziś Rylski jest absolutnie przekonany, że warto było przejść kuchenną rewolucję. - Pani Magda, pomimo że jest kontrowersyjna, autentycznie zna się na gotowaniu. Nam pomogła - zapewnia.

Jesteście w kontakcie?

- Jak najbardziej. Córka jest.
Dociekamy, kto dziś szefuje karczmie, bo w programie na jaw wyszły pewne rodzinne spory. - Szefem jest córka - zapewnia pan Józef.

Przyjeżdżają goście z daleka

Położoną w centrum Dębicy, naprzeciwko najstarszego w mieście kościoła św. Jadwigi, restaurację Majaga Magda Gessler odwiedziła w lutym tego roku.

Z wnętrza lokalu wyrzuciła czerwone kanapy, barowe krzesła, stoły z błyszczącymi blatami i przypadkowe dodatki. W lokalu zapanował błękit i biel, a meble zastąpiono równie prostymi, co dotychczas, ale bardziej eleganckimi. We wnętrzu zrobiło się domowo.

Majagę Gessler przechrzciła na Gospodę u Sióstr. No i najważniejsze - menu.
Prowadząca "Kuchenne rewolucje" postanowiła je ograniczyć. Zdecydowała, że w restauracji będą królowały placki z różnymi sosami - ratatuji, pieczarkowym, czy strogonowem z jeleniem i borowikami.

en ostatni to hit lokalu. Do tego zupa czosnkowa, a na deser sernik lub szarlotka.

- Jestem zadowolona. Te zmiany pozytywnie wpłynęły na ruch w restauracji - cieszy się Małgorzata Strumska, która wraz z siostrą prowadzi lokal. - Najwięcej klientów mamy w weekendy, ale w tygodniu też nie możemy narzekać. Udział w "Kuchennych rewolucjach" zrobił swoje, o restauracji dowiedziała się cała Polska. Przyjeżdżają do nas goście nawet z Gdańska, Szczecina, czy Poznania. Wstępują do nas np. w drodze w Bieszczady.

Dębiczanie po programie dobrze wiedzą, co jest specjalnością restauracji i często sięgają po potrawy zaproponowane przez Magdę Gessler, bo jak zapewnia Małgorzata Strumska, menu wprowadzone przez telewizyjną gwiazdę wciąż jest podstawą kuchni Gospody u Sióstr.

- Wprowadzamy jednak pewne modyfikacje. Skończył się nam sezon na placki z cukinii, które cieszyły się bardzo dużym powodzeniem. Serwujemy za to placki z dyni z sosem z pomidorów.

Jeśli ktoś ma już dość placków, to może wybrać się na pierogi. Musi to jednak zrobić w piątek, bo tylko w ten dzień są podawane. Kucharka lepi je na oczach klienta, więc ten ma stuprocentową pewność, że są świeżutkie.

- To już nasz pomysł, nie Magdy Gessler - zapewnia Strumska.

Goście wyjedli nam wszystko

Sanocki Stary Kredens Gessler odwiedziła w połowie kwietnia tego roku.

- Otworzyliśmy restaurację w przekonaniu, że przyjmie się od razu, z marszu. Niestety, prawda okazała się bolesna. Po mieście krążyła opinia, że jest to zbyt elegancki lokal jak na Sanok. Słyszeliśmy opinie, że mamy nietrafione, za drogie menu i nieudany wystrój - mówi Maria Ziemlewicz, która wraz z mężem Piotrem prowadzi Stary Kredens. - W dodatku, przed naszym lokalem trwała wtedy odnowa placu Świętego Michała i dojście do nas było utrudnione.

Pani Maria mówi, że nie było innego wyjścia, jak albo zamknąć lokal, albo... poddać się kuchennej rewolucji.

- Jestem po całym dniu grania na planie. Zmęczona, ale szczęśliwa. Fajna, rewolucja, super ludzie - dzieliła się wrażeniami na Facebooku Magda Gessler w trakcie nagrywania programu w Sanoku. - Myślę, że region będzie miał nową, pyszną restaurację. Ważne, że mają smak, chcą i widzą się w tym.

Pani Maria przekonuje, że zgłoszenie się do programu było najlepszą zawodową decyzją w życiu.

- Zaraz po emisji odcinka, przez pierwsze trzy dni, przeżyliśmy prawdziwe oblężenie. Goście wyjedli nam wszystko, co do listka sałaty - śmieje się. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że program wypromuje lokal, natomiast czegoś takiego się nie spodziewaliśmy. Były i takie sytuacje, kiedy klienci prawie bili się o stoliki.

Właścicielka mówi, że stworzenie karty dań było u nich wyzwaniem.

- Sprzeczaliśmy się z mężem o menu. Ja chciałam delikatną, wyrafinowaną, a mąż taką męska, z mięsiwem. Pani Magda znalazła złoty środek. Podzieliła kartę na dwie: Marii i Piotra. U męża króluje golonka i świetnie się sprzedaje, u mnie zaś krewetki i jagnięcina.

W restauracji zapewniają, że wszystkie dania, które serwowane były podczas uroczystej kolacji, nadal są polecane gościom.

- Pieczona gęsina według receptury naszego kucharza, podawana z pierogami ruskimi i zasmażanymi buraczkami, jagnięcina podawana z leniwymi pierogami i sosem doprawionym według receptury pani Gessler, pierogi ruskie z masłem i kwaśną śmietaną według naszej kuchni i krem czosnkowy z ziołowymi grzankami - wylicza pani Maria.

Restauratorzy nie narzekają na pustki. Zaglądają tu nie tylko miejscowi, ale i goście z Polski, którzy oglądali sanocki odcinek programu i byli urzeczeni metamorfozą.

Zdarzają się też goście z zagranicy. Ziemlewiczowie prowadzą pamiątkową księgę wpisów. Niektórymi pochwalili się na Facebooku.

"Kibicujemy wam gorąco! Wystawa Beksińskiego i Stary Kredens to wspaniała reklama Sanoka. Program Magdy Gessler oglądałam w Austrii i powiem jedno - nie ma to jak polskie jedzenie" - napisała Grażyna.

"Sandacz z Sanoka zachwyca, barszcz ukraiński - urzeka. Sanok i Stary Kredens pozostaną w pamięci smaku" - czytamy wpis Ani Popek z córkami.

Pani Maria jest szczęśliwa.
- Magda Gessler ukierunkowała tą restaurację, a nam dodała skrzydeł. O takiej kuchni i takim miejscu marzyliśmy - przekonuje.

Nie wszędzie tak różowo

- W Przemyślu rewolucja zakończyła się sukcesem - w programie TVN stwierdziła restauratorka. Chodziło o Barcelonkę. Program wyemitowano w marcu 2011 r. Półtora roku później Barcelonka splajtowała. Zamknięta jest do dzisiaj.

Klienci zamiast podniesionego przez Gessler na wysoki poziom lokalu, widzą jedynie ciężki, stalowy łańcuch i kłódkę na bramie.

Oceniając przemyską Barcelonkę, Magda Gessler skrytykowała brak regionalnych potraw, dania oferowane w promocyjnych cenach, na których restauracja traciła, wszędobylski monitoring oraz żelazny regulamin właściciela lokalu i srogie kary za przewinienia wśród załogi.

Postanowiła to zmienić i wprowadzić nowe pozycje w menu. Po kontrolnej wizycie, miesiąc od nagrania pierwszego programu, restauracja dostała piątkę z plusem.

Metamorfoza wydawała się wówczas udaną. Gessler zaznaczyła jednak, że w jakimś sensie poczuła się oszukana.

Tuż po nagraniu z pracy zwolniona została menedżerka restauracji, pani Ewelina. Nie było już również pana Marcina, kelnera, który na wizji nie szczędził słów krytyki właścicielowi restauracji.

- Po wizycie pani Gessler obroty w naszej restauracji wzrosły o jakieś 80 proc.. Przybyło klientów - niedługo po emisji programu, w rozmowie z reporterem Nowin, chwalił jeden z pracowników.

Turyści, ale również przemyślanie mieli często wybierać barszcz ukraiński, którego przygotowanie promowała celebrytka na antenie.

Popularne były również kołduny litewskie. Dania wprowadzone przez gwiazdę TVN zamieszczone zostały w menu pod hasłem "Apetyt Magdy Gessler". Ogromna reklama przez dłuższy czas wisiała przy ul. Sanockiej, drodze z Przemyśla w Bieszczady. Nazwiskiem znanej restauratorki zachęcała do wizyty w lokalu.

Niestety, w październiku ub. roku, Barcelonka została zamknięta. Zatem w Przemyślu rewolucje Magdy Gessler poszły na marne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24