Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co potrafią psy ze STORATU? Zobacz film

Karolina Jamróg
K.Kapica
Od początku działalności stowarzyszenia czworonożni ratownicy odnaleźli jedenaście żywych ludzi. Dla kolejnych szesnastu było już za późno.

Stowarzyszenie Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT jest organizacją pożytku publicznego. Utrzymuje się tylko z darowizn i pieniędzy przekazanych z jednego procentu podatu. Wszyscy ratownicy są wolontariuszami, czyli pracują za darmo. Za własne pieniądze dbają o psy. Karmią je, opłacają wizyty u weterynarzy. STORAT szkoli obecnie 19 psów. Od początku swojej działalności stowarzyszenie otrzymało 300 wezwań w sprawie poszukiwań zaginionych osób. Na tę chwilę w stowarzyszeniu znajduje się 5 zespołów ratowniczych gotowych do akcji. Dla STORATU ważna jest każda złotówka. Przewodników i ich psy można wesprzeć, wysyłając pieniędze i dzieląc się jednym procentem podatku. Numer konta stowarzyszenia: PKO BP I0/Rzeszów 06 1020 4391 0000 6002 6617. STORAT bierze udział w akcji poszukiwawczej tylko na wezwanie policji, strażaków albo GOPR-u. Nie przyjmuje zleceń od osób prywatnych.

Pies Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT odnalazł 90-latka z Brzózy Stadnickiej dosłownie w ostatniej chwili. Był początek grudnia. Mężczyzna był do tego stopnia zziębnięty, że lód skuł jego ubranie. 90-latek to niejedyna osoba, która psim ratownikom zawdzięcza życie.

O życiu decyduje czas

Podobnych historii jest znacznie więcej.

- Jeden z naszych psów odnalazł staruszkę. Zgubiła się w lesie. W chwili, gdy ją odnaleźliśmy, klęczała w potoku i trzymała się gałęzi. Tak mocno zacisnęła dłoń, że trzeba było odciąć gałąź, żeby można było przetransportować kobietę do karetki - mówi Marta Gutowska ze stowarzyszenia STORAT, które ratuje ludzkie życie już od 14 lat. Ratownicy przyznają, że w takich sytuacjach najważniejszy jest czas. Im wcześniej zaczną poszukiwania, tym szansa na odnalezienie żywego człowieka jest większa.

- Jesteśmy wzywani do akcji przez policję, straż pożarną i Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Transport zapewnia nam policja. Nie mamy jednak wpływu na to, kiedy poproszą nas o pomoc - mówi Marta Gutowska.

Niestety, nie wszystkie zaginięcia mają swoje szczęśliwe zakończenie. Ratownicy chyba nigdy nie zapomną historii 3- -letniego chłopca, który zaginął w Załużu koło Lubaczowa. - Akcję poszukiwawczą rozpoczęliśmy dopiero w drugą noc od zaginięcia dziecka. To były początki naszej działalności, 2001 rok. Policja jeszcze nie wiedziała o naszym istnieniu. Sami, na ochotnika, zgłosiliśmy się do pomocy. Po pięciu godzinach odnaleźliśmy chłopca. Na terenie, który już wcześniej był przeczesywany przez służby. Niestety, dziecko nie żyło -opowiada Gutowska.

Pies z bringselem w pysku

W skład zespołu ratowniczego wchodzi nawigator zaopatrzony w mapę, busolę i GPS, przewodnik i oczywiście pies. Gdy pies znajdzie poszukiwaną osobę, wraca do swojego przewodnika, trzymając w pysku tak zwany bringsel, czyli skórzany rzemyk.

Nie szczeka na odnalezionego.

- Dziecko mogłoby się przestraszyć, próbować uciec i wtedy mogłoby sobie zrobić jakąś krzywdę - tłumaczą przewodnicy psów. Poza tym - przewodnik nie zawsze usłyszy szczekanie psa.

Marta Gutowska wyjaśnia, że pies, który odnalazł najwięcej osób, wcale nie jest najlepszy. - To oznacza, że miał najwięcej szczęścia. Na akcję jedzie się w kilka zespołów. Teren zostaje podzielony i nikt nie wie, na czyim obszarze może się znajdować zaginiony. To loteria - mówi Gutowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24