Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co trzecie dziecko na Podkarpaciu musi wspierać pomoc społeczna

Alina Bosak
"Społeczeństwo, które nie wspiera rodziców w ciążącym na nich zadaniu ochrony okresu dzieciństwa, jest społeczeństwem zaniedbującym osoby najbardziej wrażliwe i narażone" - głosi raport UNICEF.
"Społeczeństwo, które nie wspiera rodziców w ciążącym na nich zadaniu ochrony okresu dzieciństwa, jest społeczeństwem zaniedbującym osoby najbardziej wrażliwe i narażone" - głosi raport UNICEF. 123rf
Ubogie dziecko to nie tylko to głodne. Ale każde, które czuje się gorsze, ponieważ rodziców nie stać na rolki, książkę, kino. Na Podkarpaciu jest takich wiele.

Monika i Krzysztof mieszkają pod Dębicą. Mają dziesięcioro dzieci, w wieku od 4 do 25 lat. Najstarszy syn i córka skończyli studia i szukają pracy. Pozostali jeszcze się uczą. Jedynym żywicielem rodziny jest Krzysztof. Zarabia 1600 zł. Na jedną osobę przypada więc ok. 130 zł. To parę razy mniej, niż wynosi w Polsce tzw. minimum egzystencji.

Nie osiągają go, nawet otrzymując ponad tysiąc złotych wszystkich należnych zasiłków na dzieci. Na jedno przysługuje im od 77 do 115 zł (zależy od wieku) plus dodatek dla rodzin wielodzietnych (80 zł na trzecie i kolejne dziec- ko). Na syna i córkę, którzy już edukację skończyli, zasiłek nie przysługuje. 2, 3 razy w roku ośrodek społeczny wspiera ich także zasiłkiem celowym na zakup butów, opału. To wszystko wystarcza na jedzenie i miejsce do spania, ale dzieciom Moniki i Krzysztofa daleko do tego, co mają zapewnione ich rówieśnicy.

- Kiedyś, kiedy dzieci dorosną, pewnie będą moją pociechą, ale na razie jest ciężko - mówi Monika.

Jej rodzina jest jedną z wielu w regionie, które borykają się z trudną sytuacją finansową. Jak podaje Urząd Statystyczny w Rzeszowie, na Podkarpaciu niemal 40 proc. dzieci w wieku do 17 lat korzysta z zasiłku rodzinnego. Pod tym względem zajmujemy 14. miejsce wśród innych województw. Rodziny wielodzietne stanowią jedną trzecią tych, które pobierają świadczenia rodzinne uzależnione od dochodu.

Miesięczny dochód na jedną osobę w rodzinie, jakim rozporządzają przeciętni Kowalscy z Podkarpacia, wynosi 997 zł. To znacznie więcej niż próg uprawniający do otrzymania zasiłku (wynosi nieco ponad 500 zł). Mimo tego co dziesiąty mieszkaniec regionu żyje poniżej minimum egzystencji. Pokazuje to, jak olbrzymie przepaści dzielą poziom życia różnych rodzin.

Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę pracę na czarno, niewykazywanie wszystkich dochodów, to i tak gołym okiem widać, że jednych stać na wiele, a innych tylko na jedzenie, opłaty za media i ubranie ze szmateksu. W Afryce może byłby to luksus, ale w krajach rozwiniętych obowiązują inne standardy. UNICEF podaje, że co piąte polskie dziecko żyje w ubóstwie.

Muszą kąpać się w tej samej wodzie

Monika i Krzysztof, rodzice dziesiątki dzieci, mieszkają w trzech pokojach z kuchnią.

- Pięciu chłopców w jednym pokoju, cztery dziewczyny w drugim, a najmłodsza córka śpi w trzecim ze mną i mężem - wylicza Monika. - Czy każdy ma swoje miejsce do odrabiania lekcji? Nie ma takiej możliwości, nawet łóżka się nie mieszczą, dzieci śpią na rozkładanych fotelach. Na dzień je składamy.
W tej rodzinie mięso lub ryby je się raz, czasem dwa razy w tygodniu. Na pewno w niedzielę. Kilka osób musi się kąpać w tej samej wodzie.

- Robimy sobie dzień na kąpanie i jedno po drugim się myje. Ładnie byśmy płacili za wodę, gdyby każdy lał sobie do wanny świeżą wodą - zauważa Monika. - Innych książek niż podręczniki nie kupuję. Nie ma sensu wydawać na to pieniędzy. Są przecież biblioteki, dużo można znaleźć w Internecie - uważa Monika. - Ubierając dzieci, bazuję na rzeczach używanych. W naszej okolicy bardzo dużo ludzi chodzi do szmateksu i nikt się tego nie wstydzi. Przecież nowe dżinsy kosztują 60-70 zł, to drogo. Nowe buty kupuję, jak dostaniemy na to zapomogę. Na refundowane wakacje trzy razy niektóre dzieci pojechały.

Starsi chłopcy mają telefony komórkowe. Kupili je z datków, jakie otrzymali, chodząc z księdzem po kolędzie. Nigdy się nie skarżyli, że ktoś im w szkole dokuczał z powodu ubóstwa.

- Tylko sąsiadka raz mi powiedziała, że z córki śmiały się koleżanki w szkole, bo nie ma markowych spodni - przyznaje Monika. - Dzieci dzieciom potrafią dokuczyć.

Potrzebujących nie ubywa

- Ubóstwo nie wygląda dziś tak, że ludzie głodują. Są dopłaty do obiadów w szkołach i paczki żywnościowe dla najbiedniejszych - podkreśla ks. Stanisław Słowik, dyrektor Caritasu Diecezji Rzeszowskiej. - Jednak dzieci z ubogich rodzin nie mają szans na to, że ich rodzice sfinansują dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, wyjścia do kina, szkolne wycieczki i wakacje. Regularnie organizujemy wyjazdowe spotkania dla rodzin wielodzietnych. Dla większości z nich jest to pierwsza wspólna wyprawa, w której biorą udział i dzieci, i mama, i tato.

Zdaniem ks. Słowika, w ostatnich latach ubóstwo w regionie wcale się nie zmniejszyło. - Wynika ono ze wciąż dużego bezrobocia, niskich zarobków, wielodzietności. Czasem z patologii - mówi dyrektor Carita- su. - Tym ludziom trzeba pomagać. Z powodów humanitarnych, a w przypadku chrześcijan - także ewangelicznych.

Ubóstwem nikt nie chce się chwalić, ale jego skala jest widoczna chociażby w wielkości pomocy, jakiej co roku udziela nie tylko pomoc społeczna, ale i takie organizacje jak Caritas.

- W tamtym roku w Przemyślu w ramach akcji "Tornister pełen uśmiechów" rozdaliśmy 8 tysięcy plecaków ze szkolną wyprawką dla dzieci z rodzin potrzebujących - wylicza ks. Artur Janiec, dyrektor Caritasu Archidiecezji Przemyskiej. - W naszej oraz rzeszowskiej diecezji wspomagamy 160 uczniów, którzy nie są orłami i nie osiągają takich wyników, aby zdobyć stypendium naukowe, ale dzięki nam mogą polepszać swoje wyniki w nauce, otrzymując co miesiąc 150 zł na książki, pomoce szkolne czy wyjście do kina. Jest to program "Skrzydła". Fundujemy także stypendia socjalne.

- W ubiegłym roku na letni wypoczynek wysłaliśmy 3,5 tysiąca dzieci, pomagamy finansować leczenie i rehabilitację, rozdajemy mikołajkowe paczki z żywnością, odzieżą, środkami czystości. W grudniu na hali Podpromie otrzymało je 2 tysiące dzieci i niepełnosprawnych - informuje ks. Słowik. - Potrzebujących wciąż są tysiące i jesteśmy wdzięczni tym, którzy naszą działalność wspomagają ofiarami, także przekazując 1 procent ze swojego podatku.

Dzieci - dobro wspólne

Skoro głód w krajach rozwiniętych, do których zalicza się Polska, jest zjawiskiem marginalnym, a na dzieci są zasiłki, to po co szukać w rodzinach ubóstwa? Dla autorów raportu UNICEF jest to oczywiste:

"Niezapewnienie dzieciom ochrony przed ubóstwem jest jednym z najbardziej kosztownych błędów, jakie społeczeństwo może popełnić. A najwyższy koszt ponoszą same dzieci. Jednakże kraje, w których dzieci te żyją, muszą również zapłacić wysoką cenę w postaci obniżonego poziomu kompetencji, produktywności, niższych osiągnięć edukacyjnych, gorszej sytuacji zdrowotnej, zwiększonego prawdopodobieństwa bezrobocia i zależności od pomocy społecznej, wyższych kosztów systemów sądowniczych i ochrony socjalnej oraz utraty spójności społecznej".

I jeszcze jedno zdanie z tego samego raportu: "Niepoważnym byłoby stwierdzenie, że dziec- ko powinno ponosić konsekwencje kryzysu gospodarczego czy braku zatrudnienia lub zbyt niskich dochodów rodziców (...). Społeczeństwo, które nie wspiera rodziców w ciążącym na nich zadaniu ochrony okresu dzieciństwa, jest społeczeństwem zaniedbującym osoby najbardziej wrażliwe i narażone. Jest ono również społeczeństwem, które w nadchodzących latach będzie musiało zmierzyć się z poważnymi problemami społecznymi i ekonomicznymi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24