W 2000 r. w Bieszczadach i okolicach było ich pół tysiąca w prawie 50 bazach wypałowych. Dzisiaj funkcjonuje zaledwie 80 w 12 bazach.
Można było zarobić
Pan Kazimierz spod Przemyśla, dzisiaj pod siedemdziesiątkę, większą część dorosłego życia zajmował się wypalaniem drewna w Bieszczadach.
- Nie była to stała praca, ale przez minimum kilka miesięcy. Jednak przez ten okres zarobiłem tyle, że resztę roku mogłem odpoczywać - wspomina.
Kiedyś retorty czyli olbrzymie metalowe piece stawiane były tuż przy wyrębie, aby uniknąć kosztów transportu. Pocięte bukowe kloce węglarze wkładali do retort, zaklejali otwory gliną i wypalali przez wiele godzin. Musieli czuwać, aby w odpowiednim momencie zakończyć wypał. Charakterystyczny dym wskazywał turystom, gdzie mogą kupić prawdziwy węgiel z Bieszczadów.
Pan Kazimierz opowiada, że produkowany przez "jego" retorty węgiel drzewny był wysyłany nawet na Zachód. Tamtejsi konsumenci doceniali niepowtarzalne ekologiczne walory bieszczadzkiego paliwa.
- Często ludzie przyjeżdżali specjalnie na wypał po kilka worków. Patrzyli na nas, w łachmanach, zarośniętych i osmolonych jak na wyrzutków. Ale to jest taka praca, brudna w pyle i dymie. Jednak dzięki temu czasami turyści czasami płacili więcej niż proponowaliśmy - wspomina.
Pewne ożywienie w bieszczadzkim wypale nastąpiło w latach 90. ub. wieku, gdy Polacy masowo polubili potrawy na grillu.
Nie ma jak bieszczadzki "dzwon"
Dzisiaj w regionie jest coraz mniej osób zajmujących się tradycyjnym wypalaniem węgla drzewnego. - Produkcja z bieszczadzkich retort wypierana jest przez tą przemysłową. Spory jest również import węgla drzewnego z Ukrainy. Szkoda, bo jednak ten produkowany w Bieszczadach, z bieszczadzkiego buka w retortach jest wyjątkowy. Przy przesypywaniu drewna wydaje charakterystyczny, melodyjny dźwięk "dzwon". Produkt przemysłowy nie daje takiego efektu - mówi Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Podkreśla również wysokie walory promocyjne tej branży. Bieszczady od lat znane były z miejsc wypalania węgla drzewnego, a potrawy upieczone na grillu z "dzwonowym" węglem nie mają sobie równych w świecie.
Powinniśmy zachować tę tradycję
- Dzisiaj wystarczy pojechać do marketu albo choćby na stację benzynową, aby za kilka złotych kupić worek węgla albo brykietów. Te ostatnie nawet są popularniejsze, bo nie brudzą rąk. Co z tego, że potrawy przygotowane na takim węglu albo brykietach są o wiele mniej smaczne niż na bieszczadzkim paliwie. Chyba nikt się tym nie przejmuje. - narzeka pan Kazimierz.
Amatorzy grilla to najpopularniejsza, ale nie jedyna i nie największa grupa odbiorców węgla drzewnego. Używa się go w farmacji i w niektórych działach hutnictwa, zwłaszcza precyzyjnego.
- Powinniśmy się starać zachować te wypały. Choćby dla podtrzymania tradycji Bieszczad. Może poprzez stworzenie jakiegoś muzeum, gdzie można by obserwować nie tylko retorty, ale również proces wypalania - zastanawia się Edward Marszałek.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]
- Roksana Węgiel i Kevin Mglej wezmą nowy ślub! Sensacyjne szczegóły tylko u nas