Przyjaciele organizują gigantyczną akcję pomocy. Chcą, aby rodzina dostała prawo pobytu w Polsce.
Piątek, 14 stycznia, ul. Czarnowiejska w Krakowie. 22-letni Khasha Erdene Batdavaa jest szczęśliwy. Właśnie zdał egzamin w krakowskiej Akademii Górniczo - Hutniczej. Za kilka ma bronić pracy inżynierskiej. Na przystanku czeka na autobus. Podchodzą do niego funkcjonariusze Straży Granicznej. Khasha nie ma dokumentów uprawniających do pobytu w Polsce. Zostaje zatrzymany i tego samego dnia przewieziony do ośrodka dla uchodźców SG w Przemyślu. Są tu już jego rodzice i młodszy brat, 11-letni Karol.
Na wolności jest jeszcze 19-letni Oyun - Od, "średni" brat Khasha. Student pierwszego roku AGH.
Wiadomość o zatrzymaniu Khasha'ego szybko rozchodzi się wśród mieszkańców Krakowa. Rodzina ma wielu przyjaciół. Nic dziwnego, są w Polsce od 11 lat. Chłopcy chodzili do krakowskich szkół, dwa starsi studiują. Najmłodszy Karol w Polsce się urodził, teraz jest uczniem czwartej klasy podstawówki.
- Przeczytałam w Nowinach pański artykuł o Solongo, 17-letniej imigrantce z Mongolii. Choć była zatrzymana, to jej się udało zostać w Polsce. Nasz kolega znalazł się w podobnej sytuacji. Prosimy o pomoc - napisała do nas pani Natalia z Krakowa.
Ta rodzina z Mongolii powinna zostać w naszym kraju
Ta rodzina z Mongolii powinna zostać w naszym kraju
Świat jeszcze długo nie będzie doskonały i będą w nim istnieć granice. Chociaż Polsce kilka lat temu "ubyły" zachodnia i południowa to nikt nie ma wątpliwości, że te granice, które zostały, czyli wschodnia i część północnej, powinny być pilnowane. Od tego są odpowiednie służby. Jednak sprawa rodziny Batdavaa ze wschodu, z Mongolii, która po 11 latach pobytu w naszym kraju, a nie ukrywania się, ma być z niego deportowana, jest bulwersująca. To uczciwi ludzie. Dzieci zdolne, starsi synowie studiują na technicznej AGH, jeden za kilka dni miał zostać inżynierem, a nam przecież brakuje ludzi z technicznym wykształceniem. Wnieśli więc do naszego kraju "wartość dodaną" w postaci swojej wiedzy. A najważniejsze, że przez 11 lat dali się poznać jako dobrzy mieszkańcy, o czym świadczą liczne opinie o nich. Rodzina Batdavaa, jeżeli tylko chce, powinna zostać w Polsce.
Norbert Ziętal
Dzień po zatrzymaniu Hasza, tak przyjaciele mówią na Khasha, ruszyła wielka akcja przeciw deportacji rodziny Batdavaa. Na facebooku jest profil akcji, poparcie wyraziło już prawie 1300 osób.
W internecie pod adresem www.dlakhasha.strefa.pl można się podpisać pod petycją. Poparło ją już 1600 osób. Ma trafić do Rzecznika Praw Obywatelskich, Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców i wojewody małopolskiego.
- Organizując akcję wzorowaliśmy się na przypadku Solongo. Od prawników wiemy, że od strony formalnej szanse na pozostanie rodziny są bardzo małe. Dlatego chcemy tę sprawę jak najszerzej nagłośnić i w ten sposób pomóc - mówi Łukasz Sęk, przyjaciel Hasza.
- 11-letni Karol urodził się w Polsce. Nie był w Mongolii, nie zna mongolskiego ani tamtejszej kultury. A ma zostać do tego kraju deportowany - dziwi się Dominika.
Batdavaa'owie wiele razy starali się o pozwolenie na pobyt w Polsce. Zawsze dostawali od wojewody małopolskiego decyzję odmowną, którą po odwołaniu podtrzymywał urząd ds. cudzoziemców. Zawsze czegoś brakowało. Nikt jednak nie kazał się im wynosić z Polski.
Statystyki nie są pomyślne dla rodziny Hasza. W ub. roku w Podkarpackiem przeprowadzono 251 spraw o wydalenie. 199 z nich zakończyło się decyzją o deportacją.
Sprawą rodzina Batdavva będzie się zajmował małopolski urząd wojewódzki.
- W ub. roku do naszego ośrodka trafiło z całej Polski 373 imigrantów. Najwięcej Gruzinów - informuje kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?