"Cygan" na deskach. Zobacz wideo

Od początku walki wieczoru gali "Wojak Boxing Night" swój styl narzucił Kostecki. Niesiony dopingiem ponad dwutysięcznej publiczności imponował szybkością i refleksem. Kongijczyk z Duńskim paszportem szedł mocno do przodu, co nie pozwalało Kosteckiemu w pełni rozwinąć skrzydeł.

Jednym z ważniejszych momentów walki był lewy podbródkowy zadany przez "Cygana" w drugiej rundzie. Cios był tak mocny, że nad okiem ciemnoskórego Mocka pojawiło się spore rozcięcie.

- Tak go trafiłem, że aż poczułem jak coś się dzieje z moją ręką, może gdyby nie to skończyłbym tę walkę wcześniej - komentował po walce rzeszowianin. - Później każde uderzenie lewą ręką sprawiało mi ogromny ból. Nie mogłem zacisnąć pięści, ruchy były ograniczone. Nie mogłem zadawać ciosów seriami.

Oko Mocka puchło coraz bardziej i znacznie ograniczało jego widoczność, "Cygan" rozpoczynał ataki, ale nie kontynuował ich, jak się potem okazało z powodu lewej ręki.

Widząc, że nie ma szans na wygraną na punkty Mock, w ostatnich starciach rozpoczął polowanie, na jeden mocny cios, który mógłby skończyć pojedynek przed czasem. Obok głowy "Cygana" co rusz świstała ręka Lolengi.

W dziewiątej rundzie jedno z takich uderzeń sprawiło, że Kostecki padł na deski. Szybko jednak wstał i sędzia po wyliczeniu go pozwolił mu kontynuować walkę. Rzeszowianin przetrwał nieudaną rundę i w ostatniej wpuszczając na siebie rywala kilkakrotnie go skontrował potwierdzając zwoją wyższość.

Dzięki wygranej Dawid obronił pas WBC Baltic oraz wzbogacił się o WBA Inter-Continental wagi półciężkiej. Sędziowie punktowali 97-92, 97-92 oraz 99-91 dla Polaka. Trzeba jednak przyznać, że był to jeden z najtrudniejszych pojedynków w ostatnim czasie "Cygana", który nie leżał na deskach od czasu feralnej walki w Krośnie, kiedy to doznał jedynej porażki w karierze z Rachidem Kanfouach.