Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyngiel grupy modlińskiej skazany. Usłyszał wyrok dopiero po... 20 latach

Gabriela Jatkowska
Gabriela Jatkowska
Proces Marka Narewskiego przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga
Proces Marka Narewskiego przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga Gabriela Jatkowska
Zakończył się proces w ponad 20 lat trwającej sprawie podwójnego zabójstwa, do którego doszło w listopadzie 2000 roku w pubie "Tartak" w Nowym Dworze Mazowieckim. Proces – uwzględniając apelację i ponowne rozpoznanie – toczył się od 2003 roku, a na ławie oskarżonych został już tylko Marek Narewski (sąd zgodził się na publikację jego danych), który – według prokuratury – był cynglem wypożyczonym przez grupę modlińską. Narewski usłyszał w środę wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.

Podobnie jak drugi ze sprawców podwójnego zabójstwa w Tartaku, Daniel E. ps. Hulio vel Kulio, który na dożywocie został skazany w 2019 roku. Ten dość szybko został rozpoznany jako strzelec (po dokonaniu zabójstwa zdjął kominiarkę), ale po dwóch miesiącach osoba, która tak zeznała „się pomyliła” – jak mówi nam prok. Piotr Woźniak, oskarżyciel publiczny. – Sam bałbym się wyjść w tamtych latach na Żoliborz, Nowy Dwór. Tym bardziej nie dziwi fakt, że świadek, który rozpoznał Daniela E. w pewnym momencie się wycofał. Ostatecznie jednak Hulio został skazany w 2019 roku; Narewski – teraz. Obaj na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Marka Narewskiego nie było na ogłoszeniu wyroku.

Obaj skazani (Narewski nieprawomocnie) byli cynglami braci K., Grzegorza "Gienek" i Dariusza "Kary", liderów grupy modlińskiej. W ramach porachunków gangsterskich chcieli wyeliminować swoją konkurencję, którą stanowili m.in. Paweł G. ps. "Głębik" oraz Krzysztof B. ps. "Szczurek" z grupy nowodworskiej.

Zabójstwo sprzed dwudziestu lat

Do zabójstwa doszło w piątkowy listopadowy wieczór 2000 roku, w zatłoczonym, zadymionym pubie o nazwie "Tartak", w Nowym Dworze Mazowieckim. Dwaj zamaskowani mężczyźni weszli do pełnego lokalu i oddali 34 celnych strzałów z kałasznikowa i pistoletu maszynowego. Ofiary, które zdawały sobie sprawę z wydanego na nich wyroku, od jakiegoś czasu nosiły na sobie kamizelki kuloodporne; mimo to seria z karabinów zakończyła ich przestępcze życie.

Sprawcy krwawego zamachu zostali wcześniej poinformowani, że w pubie tym przebywać ma lider grupy nowodworskiej, czyli "Głębik". Podjechali pod oblegany w tym dniu Tartak i dokonali rozpoznania. Marek, chcąc upewnić się, że ofiary są w środku, miał kilkakrotnie zaglądać do zatłoczonego pubu. Tę wersję wydarzeń podważała obrońca skazanego dziś Marka z Marek, mec. Wysiadecka.

– Nie ma takiej możliwości, żeby nikt z klientów pubu nie zauważył Pana Marka – jeśli to właśnie on zaglądałby do pubu, w którym znajdowali się tego dnia m.in. członkowie grupy przestępczej, do której należeli mężczyźni, którzy zginęli w strzelaninie – zauważa mec. Katarzyna Wysiadecka.

- Jedyną osobą, która twierdzi, że do pubu w którym panował półmrok i pomieszczenie było zadymione, przez drzwi wahadłowe zaglądał oskarżony jest świadek Pani Agnieszka - główny i jedyny świadek prokuratury, którego zeznania nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym. Jak to możliwe, że żaden inny świadek przesłuchany w przedmiotowej sprawie, nie zeznaje, że ktokolwiek zaglądał do pubu, a było tam ok. 70 osób? - pyta retorycznie obrońca.

Prokurator Piotr Woźniak z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, który od 2001 roku prowadzi tę sprawę (jest autorem aktu oskarżenia) zbija jednak wątpliwości obrony.

– Mec Wysiadecka próbowała przekonać sąd, że jeśliby Marek z Marek pięć razy wsadzał głowę do pubu, to zostałby rozpoznany. O to właśnie chodzi, że nie zostałby, bo był przecież osobą z zewnątrz – przekonuje. – Gdyby robił to któryś z braci Kary faktycznie przez "Głębnika" i "Szczurka" natychmiast rozpoznany by został.

I dodaje: – Były to porachunki gangsterskie. Marek wraz z Danielem E. mieli wspomóc grupę modlińską. Byli to wynajęci cyngle. Ponadto w tamtych latach, według mnie, nie było osoby, która byłaby egzekutorem w szeregach grupy modlińskiej. A Marek i "Hulio" działali na zlecenie różnych grup przestępczych.

Po dokonaniu zabójstwa, wymierzonego precyzyjnie, bo w zatłoczonym lokalu, nie ucierpieli inni goście, panowie oddalają się w kierunku swojego samochodu. Przechodząc zaś obok samochodu, w którym siedzi Agnieszka P. oraz jej partner, Marek rzuca jej długie i wymowne spojrzenie. Agnieszka P. zapamięta, że to te same oczy, które należały do mężczyzny zaglądającego chwilę wcześniej do pubu. Którego widziała bawiąc w środku. – Zauważyć należy, że świadek oskarżenia nigdy nie zeznała, że osoba zaglądająca 4-5 razy w ciągu godziny do pubu, jest jednym ze sprawców, który po strzelaninie, wybiegając z pubu zatrzymał się przy samochodzie w którym znajdowała się świadek i jej znajomy i spojrzał świadkowi prosto w oczy. Takiego kategorycznego rozpoznania nigdy w trakcie całego postępowania świadek nie dokonała. Za każdym razem świadek używała stwierdzenia "wydaje mi się, że to ta sama osoba", a skoro takich słów świadek używała niemalże w każdych swoich zeznaniach, stwierdzić należy, że nie miała 100% pewności co do tego, że to była ta sama osoba tj. osoba zaglądająca do pubu i osoba zaglądająca do samochodu w którym świadek znajdowała się po strzelaninie.

Wojna podwarszawskich gangów

Marek Narewski, czyli Marek z Marek, były policjant, w latach kolejnych związany z gangiem wołomińskim, miał zostać wynajęty przez braci K. z grupy modlińskiej do zlikwidowania konkurencji z grupy nowodworskiej. Obie grupy, czyli grupa modlińska, z Dariuszem „Karym” (dziś odsiaduje karę dożywocia) i Grzegorzem „Gienkiem” na czele (zginął także w wyniku gangsterskich porachunków prawdopodobnie z rąk „szkatułowych”), walczyli z konkurencyjną grupą, kierowaną przez m.in. Pawła G. "Głębika", którego prawą ręką był "Szczurek".

Pierwszy zamach na "Głębika" zorganizowany został w pubie "EB" w Modlinie i stać mieli za nim właśnie bracia Kary. Do zamachu faktycznie doszło we wspomnianym pubie w czerwcu 2000 roku. To tam spotykać się mieli przywódcy „miasta”. Barman obsługujący gości żartował nawet, że wywiesi sobie nad barem kartkę: „Nie strzelać do barmana”. W dniu zamachu zaplanowany był festyn, przygotowania do którego szły pełną parą. Na miejscu były cztery osoby – Jarosław N. współwłaściciel pubu, Krzysztof K., Konrad B. i 16-letni Łukasz C. Kiedy wspomniani pracownicy lokalu ustawiali stoliki w ogródku, jeden z nich zauważył wystającą kostkę brukową. Tę ruszył i doszło do potężnej eksplozji, w wyniku której wszyscy mężczyźni zginęli. Przypadkowe osoby stały się ofiarami zamachu, w którym zginąć miała konkurencja braci Karych - Paweł G. "Głębik" oraz Marek B. "Biały". Obaj nie zdążyli na planowany w tym dniu festyn i tym samym przeżyli planowaną na nich egzekucję. Odtąd zaczęli też nosić kamizelki kuloodporne, a wojna obu gangów przybrała na sile. Kres barwnemu życiu "Głębika" położyła seria z karabinów maszynowych wystrzelona w pubie Tartak.

W listopadzie 2001 r. pod zarzutem podwójnego zabójstwa sąd aresztował Marka Narewskiego i jego bliskiego kumpla Daniela E. ps. "Hulio". Pierwszy proces ruszył na jesieni 2003 roku, a teraz zakończył go wyrok, ogłoszony przez sędzię Katarzynę Religę.

Będzie apelacja obrony
– Na pewno będę składać apelację, jestem zdziwiona i zaskoczona takim wyrokiem – powiedziała nam obrońca Marka Narewskiego. Ustne motywy rozstrzygnięcia były niezwykle lakoniczne. Sąd całkowicie pominął chociażby zeznania innych świadków, kobiet, które w chwili strzelaniny znajdowały się niedaleko pubu i widziały wybiegających w sposób dynamiczny sprawców zdarzenia, którzy biegli prosto do samochodu, który z piskiem opon odjechali. Żadna z w/w kobiet nie zeznała, że któryś ze sprawców zatrzymał się przy jakimkolwiek samochodzie i przyglądał się znajdującym się w środku osobom. Również inni świadkowie, którzy znajdowali się w okolicy pubu i zostali przesłuchani w przedmiotowej sprawie nie zeznawali o sytuacji o której zeznała główny świadek.

Według obrony wspomniane kobiety miały podać inny przebieg zdarzeń, aniżeli główny świadek prokuratury, Agnieszka P. Według nich bowiem Marek i Hulio oddalali się z pubu w pośpiechu, nie zatrzymywali się koło samochodu głównego świadka prokuratury, aby Agnieszce P. spojrzeć w oczy. Prokurator Woźniak, autor aktu oskarżenia zauważa jednak, że sprawcy nie musieli uciekać z miejsca zdarzenia. – Zrobili swoje, precyzyjnie wykonali swoje zadanie pozbywając się dwóch gangsterów z grupy modlińskiej - powiedział.

Oddalili się nie w popłochu, ale rozglądając się wokół, a kiedy Marek Narewski przechodził koło samochodu świadek Agnieszki P. mógł spojrzeć jej głęboko w oczy, o czym Agnieszka P. niezmiennie zeznawała na przestrzeni lat – podkreślała prokurator.

Podobnie sędzia referent w ustnym uzasadnieniu wyroku zauważa niezmienną postawę świadka Agnieszki P., która na przestrzeni lat, przed różnymi składami sędziowskimi, cechującymi się różną specyfiką przesłuchań, opowiadała zawsze tę samą wersję. Ponadto kwestia precyzji oddania 34 strzałów, dowodzi w ocenie sądu perfekcyjnie wykonanej egzekucji.

Prokurator Piotr Woźniak z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga podkreślił, że Agnieszka P. tuż po zdarzeniu zgłosiła się na policję sama. Ponadto dowodami uzupełniającymi układającymi się w dobrze powiązany łańcuch poszlak, były dowody ze źródeł osobowych, jak i dowody materialne. To broń użyta w pubie Tartak, przekazana przez samego Narewskiego Pawłowowi P. na przechowanie; a następnie użyta właśnie do tego zabójstwa. Narewski miał również dopytywać się jak usunąć cechy indywidualne z auta, którym przyjechał na miejsce zdarzenia. – Łańcuch poszlak był nieprzerwany. Po pierwszym wyroku uniewinniającym, sprawa została skierowana do apelacji. Sąd apelacyjny w całości podzielił zarzuty prokuratura i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy, której finał dziś usłyszeliśmy – mówi nam prokurator Piotr Woźniak.

W procesie Marka Narewskiego uczestniczył jako publiczność Artur Kraska, który dwadzieścia lat siedział w więzieniu, Dziś walczy o swoją niewinność. I wpiera innych oskarżonych o zabójstwo, w tym skazanego dziś Marka Narewskiego, który - zdaniem Kraski - również wpadł w młyny wymiaru sprawiedliwości.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Cyngiel grupy modlińskiej skazany. Usłyszał wyrok dopiero po... 20 latach - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24