Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Cywilni żołnierze” pilnie poszukiwani. Trwa nabór do Obrony Terytorialnej

Andrzej Plęs
W razie wojny - pójdą pod broń. W razie klęski żywiołowej - będą chronić cywili i ich mienie. Na co dzień - mają propagować postawy patriotyczne. Rusza nabór do jednostek Obrony Terytorialnej.

Mirosław Łubkowski bardzo się starał przed laty, by nie trafić w szeregi Wojska Polskiego w ramach obowiązkowego przeszkolenia. I starał się skutecznie. Mateusz Kaczmarzyk nie bronił się przed wojskiem specjalnie, ale bez żalu przyjął decyzję kapitana wojskowej komendy uzupełnień. - Stwierdził, że na moją żonę i dwójkę dzieci wojsko nie będzie płaciło i od razu przeniósł mnie do rezerwy - opowiada.

To było jakby w innym życiu, dziś i od lat obaj są członkami Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie i obaj chcą do wojska. Do 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej, która lada chwila ma być powołana.

Zobacz też: Od września rusza nabór do brygad Obrony Terytorialnej

Zainteresowanie wojskowością dojrzewało w nich stopniowo, przystąpienie do ZS „Strzelca” było naturalną konsekwencją. Obaj doszli do wniosku, że zdobyte tu sprawności mogą przydać się w skali obronności narodowej, obaj zgłosili chęć wstąpienia w struktury Obrony Terytorialnej kraju. Podobnie, jak wiele ich koleżanek i kolegów z rzeszowskiego „Strzelca”. A wkrótce zapewne tysiące innych w skali województwa.

Bo tak rozumieją powinność wobec ojczyzny, bo to sposób na podniesienie bezpieczeństwa kraju w ogóle, ale i ich rodzin - co ważne. Bo prywatne pasje wykorzystają dla dobra publicznego. Nie przekonuje ich argument, że jednostki OT zasilą ci, dla których 500 zł miesięcznie będzie najważniejszym argumentem.

- Nie sądzę, żeby ktoś miał ambicję przeżyć za 500 zł miesięcznie, to tylko finansowy gest państwa wobec żołnierzy OT - argumentuje Kaczmarzyk.

Niektórzy z nich doświadczyli, że pracodawcy niechętnie widzą udział podwładnych w OT, bo przecież dwa dni w miesiącu nie będzie ich w pracy.

Zobacz też: 500 zł dla ochotników z Obrony Terytorialnej

- Wtedy można użyć argumentu, że każdego z pracodawców mogą dosięgnąć skutki klęski żywiołowej - podpowiada Łubkowski. - Także jego firma może zostać choćby zalana przez powódź. I wtedy może się okazać, że jedyną siłą, która natychmiast rzuci mu się na ratunek, będzie pododdział OT.

Łubkowski ma bardzo prywatne obawy: obowiązek każe mu w razie zagrożenia i alertu opuścić rodzinę i stawić się w jednostce. Kaczmarzyk ma obawy „strategiczne”: żeby zapał tysięcy ludzi w Polsce, którzy dla dobra wspólnego chcą wstąpić w szeregi OT, nie został zaprzepaszczony, a idea Obrony Terytorialnej nie zmarła choćby z przyczyn politycznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24