Czy tato dostanie wolne w pracy i przyleci z Londynu? Czy w wigilijny wieczór przełamiemy się opłatkiem, zaśpiewamy kolędę? Te pytania zadaje sobie niejedno polskie dziecko. Dziś na str. 1. i 19. opisujemy radości tych, którzy po miesiącach rozłąki wracają na Podkarpacie. Do domu na święta.
Gdy nie ma widoków na pracę i godne życie, nie ma tak naprawdę wyboru. Emigracja niesie z sobą gorycz rozłąki z krajem i najbliższymi. Wymaga desperacji i wyrzeczeń. Jestem pewien, że "nasi" poradzą sobie na obcej ziemi. Mam tylko wątpliwość, czy gdy już staną na nogi, będą chcieli wracać do kraju, jaki urządzają im dziś politycy. Kraju seks-skandali, agresywnego partyjniactwa, fałszywych uśmiechów do kamer. Kraju, w którym miało być lepiej, taniej i uczciwiej. Ale wciąż nie jest.
A może czas wyciszenia i refleksji w Boże Narodzenie, pozwoli się opamiętać? Może rok 2007 okaże się czasem pozytywnego przełomu?
Szczerze tego Państwu i sobie życzę!