Czas ukrócić sprzedaż na tzw. prezentacjach promocyjnych

Kup pan rewelacyjną pastę do zębów za 20 złotych. Dzisiaj w specjalnej promocji jest za 10 złotych. Mało tego, jak pan kupi tą jedną, to ja daję drugą gratis. No i taki klient główkuje, będę miał dwie pasty po 5 złotych. Opłaca się, bo normalnie kosztuje 20. Kupuje, a chwilę później wstępuje do sklepu i widzi, że taka sama pasta kosztuje 3 złote. Bez promocji i żadnej innej łaski.

KOMENTOWANY ARTYKUŁ: Koniec ze sprzedażą drogich rzeczy na "prezentacjach"? UOKiK przygotowuje odpowiednie rozwiązania prawne mają ukrócić ten proceder

Takie pasty kilka lat temu sprzedawano na chodniku w centrum Przemyśla, podobno szły jak woda.

Niestety, przez ponad ćwierć wieku wolnego rynku, duża część polskich konsumentów nie nauczyła się, że w handlu nie ma „złotych okazji”. Za telefonem za złotówkę kryje się wysoki abonament, za wygraniem odkurzacza (albo tzw. odkurzacza), skrywa się konieczność drogiego zakupu czegoś innego.

W zasadzie nie ma przymusu kupowania niczego, a firmom działającym w sprzedaży bezpośredniej trudno wmówić oszustwo. Przecież wszystko jest legalne, a klient „wie, co podpisuje”. Dlatego cieszy inicjatywa UOKiK, który chce ukrócić takie praktyki. Jak? M.in. poprzez konieczność rejestracji każdej rzekomej prezentacji z podaniem rzeczywistego celu jej organizacji i odpowiedzialność karną za inny charakter spotkania, niż wskazany w prezentacji. Takie i inne rozwiązania tego problemu są bardzo spóźnione, ale lepiej później niż wcale.