Jak wygląda sytuacja w szpitalach na Podkarpaciu? Okazuje się, że gdybyśmy byli praktycznie wszyscy zaszczepieni, to na oddziałach z ciężkim przebiegiem choroby Covid-19 leżałoby zaledwie kilka procent obecnego stanu pacjentów.
- Wśród pacjentów z Covid-19 ok. 96 proc. stanowią osoby niezaszczepione - tłumaczy dr n. o zdr. Barbara Stawarz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu.
- Często są to osoby schorowane, leżące, które nie wychodzą z domu. Świadczy to o tym, że musiały się zarazić od kogoś z domowników. Najczęściej rodziny tych pacjentów to również osoby niezaszczepione. Analizując przebieg czwartej fali można zauważyć, że tylko kilka procent chorych to osoby zaszczepione. Z reguły przechodzą oni chorobę dużo łagodniej niż te, które się nie zaszczepiły. Zazwyczaj są to też osoby starsze obciążone chorobami współistniejącymi z obniżoną odpornością - dodaje.
W SPZOZ w Sanoku słyszymy praktycznie to samo. Większość chorych to osoby niezaszczepione, a zaszczepione to nikły procent.
- Obserwujemy, że pacjenci zaszczepieni, którzy trafili do nas, znajdują się w dużo lepszym stanie niż ci niezaszczepieni. Zresztą żadna z tych osób nie musiała korzystać z respiratora - wyjaśnia Grzegorz Panek, dyrektor sanockiego SPZOZ.
W Rzeszowskich szpitalach głównie osoby niezaszczepione. A jak w innych miejscowościach?
Podobnie wypowiada się lek. med. Urszula Rodzoń-Wańczura, z-ca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu MSWiA w Rzeszowie:
- Na oddział przywożone są głównie osoby niezaszczepione, to zwykle 92-95 proc. wszystkich pacjentów. Podkreślam - osoby zaszczepione to pojedyncze przypadki. Obecnie mamy jednego takiego pacjenta, w ciężkim stanie. Pozostałe osoby, które były u nas, ale wcześniej zostały zaszczepione, znajdowały się w łagodnym stanie.
Łukasz Wais, prezes Centrum Medycznego w Łańcucie dodaje:
- Zaszczepieni, jeśli już do nas trafiają, to głównie pacjenci obciążeni różnymi schorzeniami.
Rok temu lekarze podkreślali, że może zabraknąć respiratorów do ratowania ludzi, tak duża grupa osób z koronawirusem znajdowała się w ciężkim stanie. Respiratorów nie zabrakło. Jak wygląda obecnie sytuacja z pacjentami w najcięższych stanach?
Dyrektor z Sanoka mówi nam, że te liczby się zmieniają, ale można przyjąć, że ze wszystkich pacjentów na oddziale około 10 proc. trafia pod respirator. Podobnie wygląda sytuacja w rzeszowskim szpitalu MSWiA. A w Łańcucie statystycznie jest to kilkanaście procent chorych. W Przemyślu słyszymy:
- Porównując do poprzednich fal, liczba ta jest dużo mniejsza.
W większości szpitali, podczas IV fali za wcześnie mówić jeszcze o pacjentach, którzy wygrali walkę o życie i wyszli spod respiratora. Powód jest prosty: zbyt krótko trwa obecna fala.
Niemniej ta sztuka udała się w Łańcucie.
- W naszym szpitalu, podczas tej nowej fali, kilka takich osób udało się uratować i one opuściły już szpital. Statystycznie można przyjąć, że udaje się pomóc do 10 proc. pacjentów podłączonych do respiratorów - wyjaśnia prezes Łukasz Wais, prezes CM w Łańcucie.
Półtora roku temu do szpitali na oddziały covidowe trafiali głównie pacjenci w zaawansowanym wieku. Teraz to się zmieniło
W Przemyślu to osoby w różnym wieku. Nie brakuje starszych, ale zdarzają się też dwudziestolatkowie i trzydziestolatkowie. Osoby młodsze są zazwyczaj niezaszczepione.
W łańcuckim szpitalu pacjenci to głównie osoby poniżej 65 roku życia, najczęściej 40 i 50+. Dyrektor szpitala w Sanoku przyznaje, że trafiają tu ludzie w wieku 40+, 50+, 60+. Starsze osoby w większości są zaszczepione i one sporadycznie trafiają do szpitala.
Inna sytuacja jest w Rzeszowie.
- Mamy pacjentów w każdym wieku, od 30 do ponad 90 lat. W ubiegłym roku najwięcej pacjentów było w podeszłym wieku. Na wiosnę trafiali do nas ludzie w przedziale wiekowym 40-50 lat. A teraz nie ma reguły - wyjaśnia dyr. Rodzoń-Wańczura z MSWiA.
Czy są jakieś nowe symptomy pojawiające się podczas przebiegu choroby.
- Objawy są podobne, to m.in.: gorączka, duszności, kaszel, ale także dolegliwości ze strony układu pokarmowego: biegunka i wymioty. Oczywiście nie wszystkie te objawy muszą wystąpić u danej osoby - wyjaśnia dyr. Stawarz.
W Sanoku, Łańcucie i Rzeszowie lekarze również raczej nie zaobserwowali innych objawów. Choć, jak dodaje dyr. Rodzoń-Wańczura:
- Jesienią, rok temu większość osób miała zaburzenia węchu i smaku. Teraz tego nie obserwujemy. Skarżą się na duszności, kaszel, gorączkę, bóle mięśniowo-stawowe, bóle gardła i biegunkę. A także objawy zapalenia zatok, choć te są pojedyncze.
Dr hab. n. med. Andrzej Cieśla, kierownik Klinicznego Oddziału Chorób Zakaźnych z pododdziałem hepatologicznym w Łańcucie zauważa:
- Objawy osób, które do nas trafiają, są podobne do tych z ubiegłego roku. Różnica jest taka, że w ub. roku, pacjenci bali się przyjęcia do szpitala i odwlekali decyzję z powiadomieniem odpowiednich służb. Potrafili siedzieć w domu i przez kilka dni się dusić, a nie wezwali pogotowia. Dzisiaj trafiają do nas szybciej i w dużo lepszym stanie niż wówczas.
Dlaczego czas w przypadku tej choroby jest ważny?
- W pierwszym tygodniu choroby mamy w szpitalu większy wpływ na leczenie. Owszem, w dalszym ciągu nie mamy leków, które w sposób jednoznaczny wpływałyby na poprawę stanu chorobowego. Dlatego ważne, aby pacjent zgłaszał się na początku choroby, kiedy jego stan jest jeszcze w miarę dobry - dodaje dr hab. Cieśla.
Ciężki stan pacjentów
Od początku pandemii słyszeliśmy o spustoszeniu organizmu, jaki wywołał Covid-19 u niektórych pacjentów. Podczas czwartej fali takie przypadki także się zdarzają. Krew w żyłach mrozi zwłaszcza historia ze szpitala w Łańcucie. Mrozi, bo nie dotyczy jak powszechnie wydaje się starszego schorowanego człowieka, a w pełni sprawnego mężczyzny.
Na przełomie sierpnia i września, do szpitala w Łańcucie trafił 40-letni ratownik pracujący na basenie. Wysportowany, z większą wydolnością niż przeciętny człowiek. Co ważne, bez chorób współistniejących. Zachorował na Covid-19. Jego stan zdrowia uległ takiemu pogorszeniu, że trafił pod respirator.
- Niestety, nie doczekał się przeszczepu płuc i zmarł - opowiada prezes Łukasz Wais. I od razu dodaje: - Ten człowiek nie był zaszczepiony.
Dr Andrzej Cieśla dodaje:
- Wykonujemy przyłóżkowe badania USG. Stąd wiemy, że zmiany w płucach są w niektórych przypadkach ogromne. To dotyczy głównie pacjentów w przedziale 40-50 lat.
Szczepienia to podstawa
- Aby sytuacja w szpitalach była dużo lepsza, najważniejsze są szczepienia - podkreślają nasi rozmówcy.
Są jednak ludzie, którzy twierdzą, że szczepionki zabijają lub powodują groźne powikłania. Uważają, że jeśli nawet szczepionki nie powodują skutków ubocznych, to w niczym nie pomagają. Przeczy temu sytuacja w szpitalach, gdzie jak już wcześniej wspomnieliśmy, zaledwie kilka procent, to pacjenci zaszczepieni.
- Z reguły przechodzą oni chorobę dużo łagodniej niż te osoby, które się nie zaszczepiły. Zazwyczaj są to też osoby starsze z innymi schorzeniami, przez co nawet po zaszczepieniu trudniej im uzyskać wystarczającą odporność. Ponadto były one szczepione stosunkowo dawno, tzn. w styczniu i lutym, więc ilość przeciwciał mogła już ulec obniżeniu - twierdzi dyr. Barbara Stawarz.
Dyr. Urszula Rodzoń-Wańczura ze szpitala MSWiA jest lekarką, bez cienia wahania dodaje:
- Jeśli chodzi o szczepienia, to nie ma tu nad czym się zastanawiać. One są absolutnie potrzebne. Dzwonią do nas rodziny pacjentów i błagają: „ratujcie moją mamę”. I my ratujemy, ale ja się wtedy pytam członków tej rodziny: dlaczego ta osoba nie była zaszczepiona?
Skoro tyle osób niezaszczepionych znajduje się w szpitalach, to jak one podchodzą do kwestii szczepień, gdy trafiają na oddział zakaźny?
- Od czerwca mieliśmy hospitalizowanych ponad 200 pacjentów. I z tej grupy było dwóch antyszczepionkowców. Te osoby miały lekki przebieg choroby, były młode. Mimo, że do nas trafiły powiedziały, że i tak się nie zaszczepią. Pozostałe osoby, te niezaszczepione chciały się już po tym jak zachorowały, zaszczepić. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiły? Były zagubione tym szumem informacyjnym. Odkładali w czasie te szczepienia i zwyczajnie nie zdążyli. Widząc jednak skutki choroby chcieli się zaszczepić. Pamiętam pacjenta w bardzo ciężkim stanie, który mówił mi, że to był jego największy błąd, że się nie zaszczepił. Uważam, że problem jest także innej natury. A mianowicie, z niezaszczepionymi osobami 80+. To ludzie, które często nie mają żadnego zdania na temat szczepień. Odpowiedzialność spada na ich dzieci. One się zaszczepiły, a nie zadbały o to, żeby rodziców zaszczepić. Podobnie jest z młodymi ludźmi. Rodzice są zaszczepieni, a nie wpływają na to, żeby ich dziecko było zaszczepione - podkreśla dr hab. Cieśla.
Z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że wśród wszystkich zgonów osób zakażonych koronawirusem, jedynie nieco ponad 2 proc. stanowiły osoby zaszczepione. Oznacza to, że blisko 98 proc. zmarłych na COVID-19 to osoby niezaszczepione. Resort zdrowia informuje także, że zaledwie 0,12 proc. osób zaszczepionych zostało zakażonych koronawirusem.
Przygotowania do kolejnej fali trwają od roku
Sytuacja w szpitalach, w związku Covid-19, zmienia się z dnia na dzień. Jaka jest wydolność podkarpackiej służby zdrowia wobec rosnącej liczby zakażeń koronawirusem?
- Z pewnym niepokojem przyglądam się wzrastającej liczbie osób wymagających hospitalizacji. Choć dziś (26 października - przyp. red.) liczba osób przebywających w szpitalach nie przekracza pięciuset, to mając na uwadze doświadczenia z poprzednich fal zakażeń koronawirusem wiem, że ta wartość może szybko ulec zmianie - mówi wojewoda Ewa Leniart.
Jak zaznacza, krytycznym momentem w naszym regionie był okres świąt wielkanocnych. Dochodziliśmy wówczas do granicy wytrzymałości systemu służby zdrowia. W podkarpackich szpitalach przebywało niemal 2200 pacjentów.
- Jestem spokojna o wyposażenie naszych szpitali. Przygotowania do kolejnej fali trwają od jesieni. Wiosną ubr. zmodernizowaliśmy infrastrukturę tlenową wielu jednostek ochrony zdrowia. Medycy otrzymali niezbędny i kosztowny sprzęt, konieczny w walce z Covid-19. Do lecznic trafiło setki respiratorów, kardiomonitorów, aparatury do terapii High-Flow - przypomina wojewoda. - Wypracowaliśmy model sprawnej dystrybucji środków ochrony osobistej. Szpitalna kadra ma wiedzę i umiejętności potrzebne do opieki nad zakażonym pacjentem. Uruchomiliśmy i utrzymujemy szpital tymczasowy - podkreśla.
Ewa Leniart wypowiada się identycznie jak lekarze - kluczowe z punktu widzenia ratowania życia i zdrowia są szczepienia.
- Musimy poczuć odpowiedzialność za nas samych, naszych bliskich i całą społeczność. Nie zapominajmy o zachowywaniu dystansu, dezynfekcji i maseczkach. W ten sposób oddalimy widmo „zakorkowania” sytemu ochrony zdrowia. Dziś wchodzimy w krytyczny moment trwającej fali zakażeń. Dlatego bardzo wiele zależy od nas - apeluje do mieszkańców wojewoda Ewa Leniart.
PATRONI AKCJI
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?