Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy da się żyć z turystów ?

MARIAN STRUŚ
BIESZCZADY. Jeszcze kilka lat temu rolnicy zajmujący się agroturystyką stanowczo temu zaprzeczali. Dziś spotyka się już takich, którzy na to pytanie odpowiadają twierdząco. Zdecydowanie największa liczba indagowanych mówi: - żyć się nie da, ale można w ten sposób bardzo sobie pomóc, aby przeżyć.

Z roku na rok przybywa gospodarstw agroturystycznych, średnio trzydzieści rocznie. Te, co są, zmieniają się nie do poznania. Ok. 40 procent z nich inwestuje w poprawę standardu. Poprawia się także ich estetyka.
Pani Danuta Wawryszczuk z Jałowego chwyciła się za agroturystykę przed pięcioma laty, kiedy straciła pracę. W tym roku dołączył do niej mąż, któremu w pracy także powiedziano - do widzenia. - Gdyby nie agroturystyka, nie wiem jak przeżylibyśmy z piątką dzieci - mówi. Wszyscy angażują się w pracę w gospodarstwie oraz turystach. A musi im być tu dobrze, skoro ponad połowa tegorocznych gości, to starzy znajomi, którzy już wcześniej tu trafili. Wszyscy chwalą świetną kuchnię, świeżutkie produkty ,prosto od krowy", sympatyczną atmosferę, życzliwość gospodarzy oraz urozmaicone spędzanie czasu.
Pani Zofia Zdanowicz, emerytowana nauczycielka, od 3 lat prowadzi maleńkie gospodarstwo agroturystyczne w Uhercach. To zaledwie dwa ładne pokoiki na piętrze, każdy z łazienką.
- Moi goście przyjeżdżają tu, aby odreagować stresy wielkomiejskie, co zresztą czynią z dobrymi efektami - mówi p. Zofia. - Dla mnie z kolei jest to szansa dorobienia do skromnej emerytury, a zarazem sympatyczny kontakt z kulturalnymi ludźmi. Sama się nimi zajmuję, sama im staram się dogadzać. Nasza oferta spędzenia czasu w Bieszczadach jest naprawdę coraz lepsza. Nawet i na niepogodę. Trzeba tylko umieć im coś podpowiedzieć, zachęcić. Żeby tak jeszcze pokochali zimę w naszych stronach ...
Nad uatrakcyjnieniem oferty pracują już nie tylko pojedynczy rolnicy, ale całe ich zespoły. Tak jest np. w Dźwiniaczu, gdzie p. Jan Budzyk, prowadzący stadninę, oferuje wszystko co wiąże się z koniem, p. Władysław Tarnawski poleca stawy hodowlane, organizując zawody wędkarskie, a po nich wspólne smażenie złowionych rybek, zaś p. Roman Glapiak zbudował tradycyjny piec chlebowy, w którym każdy może popróbować i nauczyć się wypieków. Pierwsze ,Święto chleba" ściągnęło do Dźwiniacza mnóstwo zainteresowanych. Z innych atrakcji polecają dojenie owiec i wyrabianie oscypków, naukę wyplatania ozdób z wikliny, a dla dzieci przejażdżkę wozem zaprzężonym w osiołka. Atrakcją jest także 200-letnia lipa z obwodem 353 cm, będąca pomnikiem przyrody, a rosnąca w gospodarstwie p. Glapiaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24