Czy podczas budowy bloków zasypywana jest rzeszowska Żwirownia? Po skargach sprawdzają to służby miejskie

Środowy dzień nowy prezydent rozpoczął od wyjazdu nad rzeszowską Żwirownię, ale bynajmniej nie na spacer, czy po to by korzystać z uroków słonecznej pogody.

- Otrzymałem w poniedziałek sygnały od mieszkańców, że podczas prac budowlanych w okolicy zasypywane jest kąpielisko i chciałem zobaczyć, jak sytuacja wygląda

- tłumaczy Konrad Fijołek.

Ruszyły prace budowlane na brzegu kąpieliska Żwirownia w Rzeszowie. Zobacz zdjęcia:

Prezydent wydał też polecenie by budowę przy popularnym miejscu do odpoczynku skontrolowały miejskie służby, m.in. nadzór budowlany, ochrona środowiska i straż miejska.

- W tej chwili wiemy, że inwestycja prowadzona jest na prywatnej działce developera, natomiast sprawdzamy, czy nie doszło do tego, że jego działania wykroczyły poza ten teren, poza udzielone pozwolenia. O wynikach będziemy informować - zapowiada prezydent Rzeszowa dodając, że sytuacja nie dotyczy bezpośrednio Żwirowni, ale podmokłego terenu zaraz przy tym akwenie, które niestety nie wygląda zbyt szczególnie.

Na facebooku Urzędu Miasta pod wpisem dotyczącym Żwirowni pojawiło się sporo komentarzy, m.in. taki z pytaniem - podpowiedzią dla nowego prezydenta:

- Dlaczego miasto nie zainwestuje (niedużych) pieniędzy i nie ogarnie Żwirowni pod względem infrastruktury? Brakuje wszystkiego, od gastronomii po plażę na całej długości zachodniego brzegu. Cały czas, gdy wracam z Krakowa czy też Tarnobrzegu to widzę jaka jest przepaść w ogarnięciu bulwarów, czy jeziora.

Rzeszowianie obawiają się też, czy budowa bloków w okolicy, na które została wydana zgoda za prezydenta Tadeusza Ferenca, nie uprzykrzy im korzystania z kąpieliska przy Wisłoku.

- Średnia przyjemność wypoczywać w pyle z budowy, czy z hałasem z niej dobiegającym - takie słychać głosy.

Pisaliśmy, że od strony ul. Kwiatkowskiego kąpielisko, jedno z ulubionych miejsc wypoczynkowych w Rzeszowie, będzie zabudowane blokami, z których najwyższe mają mieć nawet 10 pięter. To efekt wielu decyzji władz miasta, w tym zamiany działek, jakiej radni dokonali kilka lat temu.