Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Unia Europejska nadal będzie pomagała nam dotacjami [WIDEO]

Anna Janik
Wideo
od 16 lat
„Jak unijne środki wspierają naszą przedsiębiorczość”- to tytuł debaty, jaką nasza redakcja zorganizowała wspólnie z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce.

Szacuje się, że 1 proc. polskiego PKB więcej wypracowuje polska gospodarka dzięki samym unijnym środkom. Już same liczby pokazują, jak kolosalne znaczenie mają te pieniądze dla rozwoju przedsiębiorczości. Czy możemy mówić już o efektach unijnego wsparcia naszych podkarpackich firm?

Wojciech Magnowski: Jeżeli chodzi o Regionalny Program Operacyjny na lata 2014-2020, który daje możliwości wsparcia przedsiębiorców, to jesteśmy na etapie rozpędzania się. Mamy za sobą okres naborów, których było w sumie 125, a teraz mówiąc obrazowo, pielęgnujemy ziarno, które zostało zasiane i czekamy na rozkwit roślinek. Na wsparcie przedsiębiorców mieliśmy do dyspozycji 370 mln euro, z czego 8 proc. zostało już wypłaconych. Jak konkretnie przełoży się to na naszą lokalną gospodarkę, zobaczymy, ale na podstawie samych naborów wniosków wiemy, jak ogromne są potrzeby i oczekiwania firm z sektora MŚP, które chcą wprowadzać na rynek nowe produkty lub usługi. Na prawie 1400 wniosków udało się objąć finansowaniem nieco ponad 100. A trzeba zaznaczyć, że w obecnej perspektywie wymogi dla przedsiębiorców były dużo bardziej restrykcyjne, kładły nacisk na innowacyjność, zwłaszcza w obszarze inteligentnych specjalizacji regionu. W efekcie mało która firma spoza lotnictwa, branży IT, motoryzacji czy obszaru jakości życia dostała wsparcie.

A propos. W jakim miejscu są więc dziś nasze firmy i od jakiego pułapu startowały?
Krzysztof Staszewski:
Dane pokazują, że jedynie 5 proc. podkarpackich firm sięgnęło dotąd po dotacje, co świadczy o tym, że unijne pieniądze są ważne, ale nie decydujące o rozwoju całego podkarpackiego MŚP. Niestety, od iluś lat dystans pomiędzy innymi województwami a naszym w obszarze MŚP się zwiększa i to zarówno jeżeli chodzi o poziom inwestycji, zarobki, PKB. Na pewne kwestie, np. nasze położenie geograficzne nie mamy wpływu, ale są rzeczy, które przy współpracy różnych instytucji można zmienić. Na pewno jedną z bolączek jest brak środków na inwestycje, na działalność obrotową. Oblicza się, że przedsiębiorcom na Podkarpaciu do spokojnego inwestowania i swobodnego obracania kapitałem potrzeba ok. 300 mln zł. Niestety, często nie mogą liczyć na polski system bankowy, który przez opłaty i prowizje jest najdroższy w UE. Dlatego my, jako Podkarpacki Fundusz Rozwoju, dajemy szansę na otrzymanie tańszych pożyczek niż w banku. Nasz docelowy 120 milionowy budżet na ten cel to środki, które były dotąd w funduszach pożyczkowych i poręczneniowych z poprzedniego programu operacyjnego i są traktowane jako niewykorzystane. Dlatego, żeby nie trzeba było ich zwracać, w tej formie dystrybuujemy je pomiędzy przedsiębiorców. Finansujemy zwłaszcza te inwestycje, które banki z różnych względów uznają za zbyt ryzykowne. Jako ciekawostkę zdradzę, że wniosek o pożyczkę złożył u nas start-up, który został nominowany przez marszałka województwa do najlepszego start-upu w regionie, a który nie dostał kredytu w żadnym banku. Dodam, że takie rozwiązanie nie powstało dlatego, że trzeba koniecznie wydać unijne pieniądze. Tymi funduszami żyje dziś cała Europa i świat. W Niemczech pierwsze fundusze powstały w 1948 r. i istnieją do dziś. Można mieć wrażenie, że im silniejszy sektor MŚP i wyższy rozwój gospodarczy, tym bardziej popularne są fundusze zwrotne, pożyczkowe. To absolutna przyszłość dla MŚP i firmy już zdają sobie z tego sprawę, bo zainteresowanie już teraz jest duże.

Czy równie trudna, jak sytuacja MŚP, była dotąd sytuacja na lokalnym rynku pracy i czy unijne środki ją choć trochę poprawiły?
Grażyna Żuchowska:
Niestety, nasze problemy to m.in. bezrobocie długotrwałe, młode, czyli osób do 30. roku życia i bezrobocie osób o niskich kwalifikacjach, np. z wykształceniem gimnazjalnym i podstawowym. Dane pokazują, że stopa bezrobocia w porównaniu z 2015 r. spadła z 7,3 do 5,9 proc. To, co na pewno się udało zmienić, to pobudzenie postaw przedsiębiorczych. W poprzedniej perspektywie dzięki unijnym dotacjom na założenie działalności powstało blisko 1300 firm. Od 2015 r. przybyło kolejne 600. Co ważne, ponad 80 proc. z nich istnieje na rynku powyżej 12 miesięcy, czyli tego minimum, które musi działać firma, żeby jej właściciel nie musiał zwracać dotacji. My wiemy, że te firmy się rozwijają, bo po jakimś czasie od uzyskania dotacji ich właściciele pojawiają się u nas w urzędzie ponownie już jako klienci, zainteresowani pozyskaniem nowych pracowników lub pieniędzy na utworzenie nowego stanowiska pracy. Przez ostatnie lata „wpompowaliśmy” na rynek pracy ok. 100 mln zł. To nie są tak duże pieniądze jak te, które oferuje urząd marszałkowski, ale doskonale wiemy, jak ważne to pieniądze dla tych, którzy się o nie starają.

Najlepszym tego przykładem jest firma Natina, młody biznes, który złapał wiatr w żagle właśnie dzięki pomocy z PUP. Oferuje produkt niszowy i innowacyjny...
Iwona Madera-Łuczka:
Na założenie firmy byłam zdecydowana, ale dotacja pozwoliła mi kupić maszyny dobrej jakości, wystartować dużo szybciej i z dużo większą odwagą. Dzięki dotacji stworzyłam własną markę pościeli „Len na sen”, czyli pościeli produkowanej w 100 proc. z lnu, której dotąd na rynku nie było. To także produkt ekologiczny i zdrowy, bo szyję z lnu naturalnego, niebarwionego. Pościel zdobię koronką, która nawiązuje z kolei do moich rodzinnych tradycji, bo mama i babcia były szwaczkami. Choć pościel lniana nie jest tania, bo sama tkanina sporo kosztuje, mam klientów z całej Polski i bardzo chciałabym się dalej rozwijać. Marzę, żeby zostać pracodawcą nie tylko dla siebie, ale i innych. Dlatego moje najbliższe plany to stworzenie nowych miejsc pracy, chciałabym zatrudnić kogoś do szycia tak, żebym sama mogła zająć się zdobywaniem nowych rynków, również zagranicznych. A może któregoś dnia i ja zapukam do urzędu marszałkowskiego po wsparcie jakiegoś dużego projektu na skalę europejską?

Pytanie, czy będzie to możliwe, bo przedsiębiorcy często zastanawiają się, co czeka ich po 2020 r., czyli po zakończeniu obecnej unijnej perspektywy. Niektórzy mówią, że unijnych dotacji już wtedy nie będzie. To prawda?
Tomasz Gibas:
Nie do końca. Granty w takiej formie, do jakiej się przyzwyczailiśmy, będą, ale na pewno nie w takiej skali jak dotąd. To jak Komisja Europejska widzi swoje plany na przyszłość, w najbardziej pełny sposób oddaje ostatnie przemówienie przewodniczącego Junckera z września br. Pamiętajmy, że Unia to coś więcej niż same fundusze europejskie. To także wspólny rynek, na którym polskie firmy mogą działać i stabilność gospodarcza. Jeżeli chodzi o fundusze, to priorytetem będzie infrastruktura, która nadal jest polską bolączką. I podejrzewam, że ważna dla Podkarpacia droga S 19 zostanie w jakiejś części sfinansowana właśnie w ramach Polityki Spójności. KE kładzie teraz nacisk na zwrotne formy wsparcia przedsiębiorców. Poligonem doświadczalnym na tym polu jest tzw. plan Junckera. Opiera się on na kilku filarach. Chodzi o zapewnienie finansowania dużym projektom społecznym, które w inny sposób miałyby problemy z uzyskaniem wsparcia, bo zostałyby uznane za zbyt ryzykowne. Dobrym przykładem jest np. zakup nowego taboru dla Przewozów Regionalnych. Ich finansowanie opiera się na umowach z marszałkami województw, które są krótkie. Dla normalnego banku umowa na rok czy dwa to zbyt mało, by udzielić kredytu na 10 lat. Dzięki planowi Junckera to ryzyko bierze na siebie Europejski Bank Inwestycyjny. Dla MŚP EBI wypłaca te środki za pośrednictwem instytucji krajowych, np. BGK lub banków komercyjnych. W Polsce mamy już ok. 20 projektów finansowanych z planu Junckera. Widać więc, że plan działa i działa bardzo dobrze. Dlatego po 2020 r. możemy spodziewać się jeszcze większego udziału takich instrumentów finansowych.

Na naszej debacie gościliśmy: Tomasza Gibasa z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, Grażynę Żuchowską, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rzeszowie, Wojciecha Magnowskiego, dyrektora Departamentu Zarządzania RPO Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie, Krzysztofa Staszewskiego, prezesa Podkarpackiego Funduszu Rozwoju oraz Iwonę Maderę-Łuczkę, właścicielkę firmy Natina i beneficjentkę jednego z konkursów w ramach RPO. Debata była współorganizowana przez Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24