Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelniczka z Rzeszowa: kierowca wyrzucił moje dziecko z autobusu MPK. Syn był przerażony i bardzo płakał

Urszula Sobol
Urszula Sobol
Sytuacja wydarzyła się w autobusie rzeszowskiego MPK, na trasie Boguchwała - Rzeszów.
Sytuacja wydarzyła się w autobusie rzeszowskiego MPK, na trasie Boguchwała - Rzeszów. Krzysztof Kapica
O zdarzeniu, które miało miejsce w autobusie MPK na trasie Boguchwała - Rzeszów poinformowała nas zdenerwowana Czytelniczka. - Kierowca wyrzucił mojego syna z autobusu, bo wyłożył nogi na siedzenie - napisała w mailu. - W głowie mi się nie mieści jak za takie zachowanie, w szczerym polu można wyrzucić 12-letnie dziecko.

Sytuacja wydarzyła się w autobusie rzeszowskiego MPK, linii nr 3, na trasie Boguchwała - Rzeszów.

- Mój 12-letni syn wracał z kolegami ze skate parku w Boguchwale. Autobus z przystanku w Boguchwale wyjechał o godzinie 18:55. Syn miał wysiąść w Rzeszowie na przystanku Ofiar Katynia Galeria - opowiada zdenerwowana pani Marlena z Rzeszowa.

- Po 19 zadzwonił do mnie, że kierowca wyrzucił go z autobusu i postraszył policją. Nie wiedziałam co dokładnie się stało, bo syn bardzo płakał. Od razu wsiadałam w samochód i pojechałam po niego.

Pani Marlena: kierowca nie chciał słuchać syna, od razu wyrzucił go z autobusu

Po rozmowie pani Marleny z synem okazało się, że chłopiec, będąc w autobusie wyłożył nogi na tylne siedzenie.

- Syn tłumaczył mi, że był zmęczony. Oczywiście, zgadzam się z tym, że takie zachowanie syna było bardzo niekulturalne i nie powinno mieć miejsca. Z relacji syna i jego kolegów wiem też, że przeprosił on kierowcę. Powiedział, że nie będzie już tak robił, ale kierowca zachowywał się w stosunku do niego bardzo agresywnie. Nie chciał słuchać syna, tylko od razu wyrzucił go z autobusu

- dodaje mama nastolatka.

Pani Marlena nie może zrozumieć zachowania kierowcy.

- Jest ono nieadekwatne do całej zaistniałej sytuacji, przecież kierowca zobowiązany jest do bezpiecznego przewozu pasażerów z miejsca na miejsce. Powinien on też zadbać o bezpieczeństwo pasażerów, a w szczególności tych najmłodszych, a on wyrzucił 12-letnie dziecko w szczerym polu. Było już ciemno i syn nie znał w ogóle miejsca, w którym się znajdował. Na szczęście miał przy sobie telefon i nic złego go nie spotkało - dopowiada nasza Czytelniczka. - Jestem nauczycielem i wiem jak potrafią zachowywać się dzieci. Uważam jednak, że takie zachowanie kierowcy stoi poza normą wychowawczą. Jest przykładem ignorancji w postępowaniu z młodymi ludźmi, którzy jak my wszyscy mają prawo do popełnienia błędu.

Prezes MPK Rzeszów: sprawa nie została wyjaśniona do końca

Poprosiliśmy o komentarz Marka Filipa, prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Rzeszowie.

- Sprawdziliśmy monitoring. Wiemy, że młodzi ludzie weszli do autobusu, usiedli z tyłu, robili sobie wzajemnie zdjęcia i jeden z nich położył się na siedzeniu w poprzek autobusu. Chłopiec z jednej strony na siedzeniu miał tyłów, a z drugiej wyłożone nogi - opisuje Marek Filip, prezes MKP Rzeszów. - Takie zachowanie jest nieprawidłowe i co gorsze bardzo niebezpieczne dla pasażera. W razie nawet lekkiego hamowania ten chłopiec mógł spaść z siedzenia.

Z relacji prezesa MPK wiemy, że kierowca cierpliwie czekał dwa przystanki, a następnie podszedł do nastolatków.

- Miał nadzieję, że chłopiec zmieni pozycje siedzenia - dodaje Marek Filip. - Na monitoringu widzimy, że kierowca rozmawia z chłopcem, ale nie słychać co mówią do siebie. Widać też, że po chwili pasażer wysiada z autobusu. Według wyjaśnień kierowcy pierwsze zwrócenie uwagi wywołało tylko dyskusję u pasażera i kierowca podjął taką decyzję, aby pasażer opuścił autobus.

Pani Marlena złożyła pismo do MPK w sprawie zaistniałej sytuacji.

- Mama pasażera nie otrzymała jeszcze od nas odpowiedzi - dopowiada prezes MPK Rzeszów. - Proponowaliśmy jej konfrontację pomiędzy pasażerem a kierowcą, aby wyjaśnić sprawę. Mama pasażera zrezygnowała z tego spotkania. Sprawa nie jest wyjaśniona do końca i trudno mówić o poniesieniu jakichkolwiek konsekwencji przez kierowcę, ponieważ na chwilę obecną jedna strona mówi co innego niż druga.

Prezes MPK zapewnia, że chłopiec nie został wyrzucony na pustkowiu.

- Były to już granice miasta, a za kilka minut był już kolejny autobus - mówi Marek Filip. - Staramy się zachować bezpieczeństwo pasażerów, bo w razie wypadku to kierowca odpowiadałby za to, że chłopiec spadł z siedzenia.

Do sprawy wrócimy.


ZOBACZ TEŻ: Pasażerka o kierowcy MPK Rzeszów: "Prowadził jedną ręką, rozmawiał przez telefon"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24