Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Dziekanowski: Kadrę stać na lepszą grę, Wiedeń to tylko pierwsza przeszkoda

Michał Skiba
Michał Skiba
Krzysztof Kapica
Arkadiusz Milik nie był gotowy mentalnie na mecz z Austrią. Środek pola grał zbyt pasywnie. Czekamy, aż selekcjoner Jerzy Brzęczek pozytywnie nas zaskoczy w temacie obsady lewego obrońcy - spokojnie i uważnie można spojrzeć na uwagi Dariusza Dziekanowskiego po meczu z Austrią. - Nie podoba mi się sygnał, że Wojciech Szczęsny dostał informację, że najbliższe pół roku będzie numerem jeden. A co jeśli zacznie popełniać błędy? Nie można powiedzieć Robertowi Lewandowskiemu, że ma pewny plac przez najbliższe dwa lata - dodaje były świetny napastnik reprezentacji Polski.

Michał Skiba: Prezes Zbigniew Boniek stwierdził w Wiedniu, że to zwycięstwo sprawiło, że poczuł coś nowego. Tworzy się nowy zespół?
Dariusz Dziekanowski: Jest jakiś start. Pierwsze zwycięstwo, ważny mecz, trudny przeciwnik.

Innego meczu się nie spodziewaliśmy...
Tak. Myślę, że wszyscy byliśmy niespokojni. Bo wcześniej nie wygrywaliśmy, mimo że graliśmy sparingi z drużynami podobnymi do Austrii, a w Lidze Narodów przegrywaliśmy. W pierwszym meczu z Włochami i w ostatnim z Portugalią mieliśmy momenty. Teraz Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy piłkarzy na fali, ale brakuje nam zespołu. W czwartek wygraliśmy ważny mecz, ale stać ich na lepszą grę. Nie myślę o jakiejś idealnej grze, ale oni sami czują niedosyt, że w Austria miała czterech zawodników, a resztę przeciętnych. Gdybyśmy zagrali przynajmniej dobrze, to byśmy byli częściej przy piłce, prowadzili grę i wygrali wyżej.

Łatwo było sprawić, by Austriacy się gubili.
Można powiedzieć, że są solidni, grają w Bundeslidze, ale nie są to zawodnicy, o których się mówi. Oni wygrywają wiele meczów, ale nikt o nich nie mówi. Nasi mają rozgłos i potrafią wygrywać. Grają w europejskich pucharach, w silnych ligach, są przyzwyczajeni do tego, że będąc faworytami nie można zejść poniżej pewnego poziomu.

Arkadiusz Milik chyba czuł presję, że cała Polska domaga się Krzysztofa Piątka?
Sam Arek pewnie nie chciałby, by go tłumaczono. Musi być bardziej skoncentrowany, walczyć o skład tak samo, jak w Napoli.

Padł mit, że Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski się dobrze rozumieją na boisku, a Lewandowski i Piątek już nie.
Muszę przyznać, że też mi się wydawało, że Milik lepszy partnerem dla "Lewego". Miał grać trochę za jego plecami, trochę tyłem do bramki. Umie się zastawić, w polu karnym jest groźny, a w Serie A strzelał równie dużo goli. Ale Arek nie był gotowy mentalnie, tracił dużo piłek. Mało biegał, był pasywny.

Robert Lewandowski w pierwszej połowie grał za dwóch?
Nie powiedziałbym, że Robert grał za dwóch. On skupia na sobie uwagę wszystkich, absorbuje, daje się faulować.
Potrzebujemy go jako piłkarza, który strzela gole i rozrywa obronę. Nie chwalmy go za grę, która powinien wykonywać
Mateusz Klich i Grzegorz Krychowiak. W drugiej połowie gra się układała w taki sposób, że Robert był taką "dziesiątką". Krzysztof Piątek szukał piłki, a piłka jego. Wychodził na każdą pozycję i nie kalkulował. Widzę w nim skupienie. Zasłużył na większą szansę w kadrze.

W środku pola był spory deficyt.
Klich i Krychowiak grali zbyt pasywnie, nie przewidywali sytuacji, które zagrażały naszej bramce. Byli mało ruchliwi, nie wychodzili na pozycję. Przez nich w środku pola była spora dziura.

Grzegorz Krychowiak może był niegotowy? Liga rosyjska dopiero ruszyła.
Nie przyjmuję takiego tłumaczenia.

Czas, by dać mu sygnał do odpoczynku.
Każdy zawodnik, który będzie czuł, że jest w słabszej formie i nie może wykonywać zadań, które określi trener ma
swojego zmiennika. Trener musi o tym decydować. By nikt nie poczuł się na tyle mocny w zespole, by nie wpływało to na takiego gracza destrukcyjnie.

Piłkarz sam nie przyzna się trenerowi?
Znam tylko takich, którzy mają powyżej 30 lat, kontuzje itd. Oni są przygotowani na takie rozmowy. Nie sądzę, by żaden inny zawodnik powiedział trenerowi, że nie daje rady.

Już zdążyłem usłyszeć, że mamy awans na Euro 2020.
To fajnie, że pan spotyka takich ludzi. Chciałbym spotykać na swojej drodze takich ludzi, którzy już przyznali nam awans. Pewnie
z nimi miło się spędza czas.

Ale najtrudniejszy mecz jest - podobno - za nami.
Austria ma swój poziom, inne drużyny też są groźne i grają podobnie. My po prostu pokonaliśmy pierwszą przeszkodę. Wysoko
postawioną poprzeczkę. Trener Brzęczek się przełamał. Teraz jesteśmy w innej sytuacji niż jesienią. Wszyscy grają
w klubach. Szybko się rozwijają. Na przykład Tomasz Kędziora - po przerwie chciałem go zmienić, a w drugiej połowie miał zasługę przy golu. Zagrał dobrze.

W drugiej połowie wszyscy wyszli z inną mentalnością.
Na taką wiarę czekamy od pierwszej minuty. To są zawodnicy, którzy grają codziennie o wielkie cele. Oni wiedzą, że
łatwo coś przespać, przegrać mecz na początku.

Na lewej obronie marnuje się potencjał Bartosza Bereszyńskiego?
Na pewno grałby lepiej na prawej stronie, miałby większy komfort. Można być niezadowolonym z tego, że trener Brzęczek nie
znalazł lewego obrońcy. A jeśli nie ma takiego obrońcy, to chcemy takiego piłkarza, który może nie ma predyspozycji do gry ofensywnej, ale umie bronić. Współpracować z kolegami z obrony. Szukamy solidności. Takiego piłkarza można znaleźć. Skoro Carlo Ancelotti znalazł w Napoli rezerwy w Piotrze Zielińskim i zrobił z niego lewego pomocnika, to można znaleźć lewego obrońcę. Brzęczek mógłby nas miło zaskoczyć.

Ta obrona zdała bardzo trudny egzamin w Wiedniu?
Zdaliśmy na czwórkę, ale nie powiedziałbym, że to był super zdany egzamin.

Kamil Glik i Jan Bednarek, to na nich jednak będziemy stawiać?
Stać ich na pewno na jeszcze lepszą grę. Mecz z Austrią pokazał, że nie trzeba tutaj zmieniać.

Wojciech Szczęsny też potwierdził, że selekcjoner podjął dobrą decyzję.
W Juventusie się rozwinął. Mówiliśmy, że potrzebuje dobrej koncentracji, skupienia w kadrze - takiego samego jak w klubie.
Rywalizacja z Łukaszem Fabiańskim wychodzi mu na dobre. Myślę jednak, że niezrozumiale postąpił trener Brzęczek, oznajmiając, że następne pół roku bronić będzie Wojciech Szczęsny. Nie ma czegoś takiego w piłce. To tak jakby powiedzieć Lewandowskiemu, że przez najbliższe dwa lata może być pewny podstawowego składu, a Kamilowo Glikowi, że przynajmniej rok. Rozumiem przekaz w stylu "stawiam na ciebie teraz w meczu z Austrią" Ale gdyby Szczęsny popełniał błędy? Mówimy o równorzędnych bramkarzach.

Brak awansu będzie kompromitacją?
Powinniśmy wyjść z pierwszego miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dariusz Dziekanowski: Kadrę stać na lepszą grę, Wiedeń to tylko pierwsza przeszkoda - Sportowy24

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24