Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid z Rzeszowa 9 miesięcy żeglował po Pacyfiku

Beata Terczyńska
Maupiti - mały koralowy atol wraz z wulkaniczną wyspą pośrodku, ok. 40 km od Bora-Bora. W centralnej części wyspy znajduje się góra, której szczyt wznosi się na 380 m. Dawid i Marta podróżnicy na tymże szczycie.
Maupiti - mały koralowy atol wraz z wulkaniczną wyspą pośrodku, ok. 40 km od Bora-Bora. W centralnej części wyspy znajduje się góra, której szczyt wznosi się na 380 m. Dawid i Marta podróżnicy na tymże szczycie. archiwum Dawida Hałonia
Dawid Hałoń z Rzeszowa 9 miesięcy pływał z dziewczyną po Pacyfiku 8,5-metrowym jachtem. Płynął z Wenezueli na Filipiny, robiąc tym samym pół okrążenia Ziemi.

W tekście wykorzystałam fragm. dziennika podróżników (za ich zgodą).
Więcej informacji o rejsie:
http://martadawid.wordpress.com/

Kałamarnice łowi się na dziwną rybkę z pękiem haczyków i świecącą diodą w środku. Po ukłuciu głowonogi wypuszczają chmurę czarnego płynu. Na powierzchni dalej plują, przez co pół łódki mieliśmy w czarnych kropkach - śmieje się rzeszowianin Dawid Hałoń. - Ale smakują... naprawdę świetnie.

Skąd w ogóle pomysł na rejs po Pacyfiku, na który zabrał tylko swoją dziewczynę Martę?

- Pomysłodawcą był Andrzej Armiński, prowadzący szczecińską stocznię jachtową, projektant, budowniczy i właściciel jachtu "Mantra Ania", na którym płynęliśmy - mówi Dawid. - Udostępnił nam jacht za darmo, w zamian za przeprowadzenie go w inny rejon świata. Andrzej w ubiegłych latach organizował kobiece regaty swoich jachtów dookoła świata, samotny rejs Asi Pajkowskiej i Marty Sziłajtis-Obiegło, oraz wybudował kajak dla Aleksandra Doby, który niedawno pokonał kajakiem Atlantyk.

W drodze na Markizy

Dawid na blogu podczas podróży:

Na obiad szaleństwo. Tortilla, czyli mielonka wołowa z puszki, warzywa z puszki, sos pomidorowy z puszki i czosnek, a to wszystko zawinięte w naleśniki zrobione na mące kukurydzianej. Jak na jacht to chyba całkiem nieźle. Jest pełnia księżyca i można by czytać w kokpicie, ale jest chłodno i wilgotno, więc wolimy spać na wachcie, budząc się co kilkanaście minut.

Żeglarz śmieje się, że bardzo wcześnie złapał bakcyla. Miał niespełna rok, kiedy rodzice płynęli z nim Wisłą do Warszawy.

- Kolejne lata to następne rejsy, dużo pływania - opowiada. - Utwierdziłem się w myśli, że chcę projektować i budować jachty. Jedyną uczelnią, która mogła mnie wykształcić na wysokim poziomie w tym kierunku jest Politechnika Gdańska. Dlatego musiałem wyjechać z Rzeszowa.

Pogłaskać 300-letniego żółwia

[obrazek3] Vanuatu, malutkie państwo w Oceanii. Do tej wioski cywilizacja jeszcze nie dotarła. (fot. archiwum Dawida Hałonia)Udało się nam dzisiaj dotrzeć do Darwin Center, gdzie widzieliśmy 300-letnie żółwie (Martula nawet głaskała jednego pod szyją, za co dostaliśmy naganę) i lądową iguanę, która nie występuje nigdzie indziej na świecie. Po drodze minęliśmy targ rybny, gdzie filetowali ogromne tuńczyki, a przy sprzedawcach siedziało stado pelikanów, foka i iguana. Tuż obok na czarnych, wulkanicznych skałach siedziały czerwone kraby omywane błękitną wodą.

Co takiego pasjonującego jest w żeglowaniu?
- To coś wyjątkowego, co pozwala oderwać się od rzeczywistości i wkroczyć w nowy, zupełnie inny świat, żyjący własnymi problemami i radościami - mówi chłopak.- Żeglarstwo turystyczne ma tą przewagę nad innymi formami podróżowania, że ma się jacht, który jest właściwie domem z możliwością zmiany miejsca i to bardzo tanim kosztem.

Nie trzeba się codziennie pakować, czy przenosić do kolejnego hotelu. Wystarczy podnieść kotwicę i postawić żagle, by ruszyć w poszukiwaniu nowych sąsiadów.

Wszystko kłuje i oplata

Roślinność tutejsza jest niezwykle nieprzyjazna i gęsta. Nie ma możliwości zejścia w bok, gdyż wszystko, co tu rośnie, albo ma kolce, albo splata się tak gęsto, że nie da się palca wcisnąć. (...) Po plaży poszliśmy na obiad do miejscowej knajpki, gdzie za dwudaniowy, świetny obiad zapłaciliśmy po 3 dolary. Kupiliśmy trzcinę cukrową, kartki do wysłania i wróciliśmy na łódkę, bo pracy mamy co niemiara. Na szczęście wiemy już, gdzie jest pralnia, więc dużo pracy mniej nas jutro czeka".

Na przygotowania do wyprawy mieli niewiele czasu.
- Od decyzji - płyniemy do wyjazdu minęły dwa miesiące, podczas których trzeba było napisać pracę magisterską i ją obronić, przygotować sprzęt, kupić książki i wyposażenie, pozamykać tzw. sprawy lądowe i oczywiście wyszukać mnóstwo informacji niezbędnych do tego, by rozpocząć rejs - opowiada młody podróżnik.

Bagaż musieli ograniczyć do 25 kg.
- Zabraliśmy głównie części zapasowe do jachtu, lekarstwa, dokumenty, parę niezbędnych książek, dwa laptopy, dwa aparaty, zapasowy GPS i sporo niepotrzebnych ciuchów, których w większości nie używaliśmy. Nie mając doświadczenia w pływaniu na aż tak ciepłych wodach spakowaliśmy się prawie jak na rejs bałtycki - śmieją się. - Gumiaki i skarpetki narciarskie przeleżały zapakowane w worki do samego końca rejsu.

Piszemy bloga z morza

[obrazek5] Marta Makulec prezentuje tuńczyka, którego złapali zaraz po wyjściu z zatoki na wyspie Tanna.

(fot. archiwum Dawida Hałonia)Nie mamy oczywiście na jachcie Internetu, ale jest radio długofalowe i do tego tuner od "Sailmaila". Łódka ma wykupiony abonament na wiadomości i działa to tak, że piszemy maila na kompie, włączamy radio, szukamy odpowiedniej dla danej pory dnia i pozycji częstotliwość, łączymy się przez radio z wybraną stacją i następuje (lub nie) wysyłanie danych radiem. Wtedy musi chodzić silnik. (...) Nie można pisać zbyt wiele, bo są ograniczenia tygodniowe czasu wysyłania, a my potrzebujemy ten czas na ściąganie prognoz pogodowych. Piszemy tekst, wysyłamy do domu, a w domu brat wrzuca go na bloga. Prosta sprawa.

Czy był strach przed podróżą? Czy przede wszystkim żądza przygód i poznania świata?

- Żeglarstwo nieodłącznie wiąże się z obawami i lękiem. Ma się do czynienia z potężnym żywiołem, jakim jest woda i trzeba przed nim czuć respekt. Obawia się człowiek o pogodę, elementy jachtu, jak przebiegną wejścia między rafy lub do portów, czy się zdąży dopłynąć na wyliczoną z uwagi na pływy godzinę, czy wystarczy żywności i wody, czy w nocy załogant nie wypadnie za burtę itd. Tych lęków jest naprawdę dużo, ale jest oczywiście żądza poznania, bo to ona w dużej mierze skłania do tego, żeby wyjść z domu i chwycić za koło sterowe.

Na kotwicowisku na Fatu-Hivie

Tak sobie patrzyłem na naszą łódeczkę. Pionowy dziób, szeroka otwarta pawęż, zgrabna nadbudówka no i ten maszt, profilowany i niewiarygodnie wysoki. Z brzegu dobrze było widać, że nawet nieco większe łódki nie mają wyższego masztu od naszego (co niekoniecznie mnie cieszy jak zaczyna solidnie dmuchać i ta zapałka się wygina). Czar uroku i dumy z naszej łódki troszeczkę prysł, gdy stanęliśmy na Hiva-Oa, bo tuż obok kotwiczył 16-metrowy jacht i idąc do miasta jakoś żal było patrzeć. Wyglądaliśmy jak wiosłóweczka z maszcikiem. Ale przeparkowaliśmy ją w miejsce trochę bardziej osłonięte od fali i znów wyglądała pięknie.

Nie wszystko przebiegło zgodnie z planem.
- Wiedzieliśmy, że do grudnia mamy czas na dopłynięcie do celu. Musieliśmy jednak zmodyfikować trasę - przyznaje Dawid. - Awarie i długi czas oczekiwania na części zmusiły nas do pominięcia Australii i uciekania przed cyklonami w kierunku równika. Okazało się jednak, że była to zmiana na dobre i zobaczyliśmy dzięki temu jedne z najpiękniejszych miejsc w podróży.

Zapomniane wieloryby

Pierwszego dnia na Palmerston widzieliśmy wieloryba. Wynurzył się pomiędzy naszą, a sąsiednią łódką, wypuścił fontannę, pokazał ogon i zanurkował pod naszą łódkę. Ale był gigantyczny. W następnych dniach widzieliśmy je wielokrotnie, czasem po cztery naraz.

Żeglarz przyznaje, że oczarowali ich wszyscy spotkani ludzie.
- Zaskoczyły nas małe wysepki w Papua Nowa Gwinea. Nie przypuszczaliśmy, że są jeszcze takie miejsca, gdzie cywilizacja niemalże nie dotarła, a ludzie o elektryczności słyszeli jedynie z opowiadań - mówi Dawid. - Niezwykłe były wysepki Polinezji Francuskiej i podwodny świat wypełniony tysiącami barw i żyć na Palau.

Za moment równik

Opuściliśmy Panamę i ruszyliśmy na największy z oceanów. Coraz bliżej znów do równika. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, za niewiele ponad miesiąc wrócimy na tą lepszą półkulę. W oceanie coraz więcej życia, ryby skaczą, stada ptaków szybują po niebie. I to stado ptaków prawdopodobnie w nocy przysiadło na salingach, bo rano znaleźliśmy pełno śladów ich obecności… Cholerne ptaki. Noc ciężka, przeszła straszna burza.

Największe wrażenie zrobił na nich wulkan Yasur na wyspie Tanna.
Nocą stanęli na jego krawędzi. Gdy patrzyli na jeziorka lawy, nastąpił wybuch, a fragment lawy przeleciał nad ich głowami i wylądował niedaleko.

- Przy każdym wybuchu ziemia lekko drżała, wydobywały się kłęby dymu i popiołu, a w powietrzu można było wyczuć zapach siarki. To była naprawdę niewiarygodna noc.

Filipinki nie sięgają mi do ramienia

Cebu City jest drugim co do wielkości miastem Filipin. Tutaj można przewieźć wszystko wszystkim, widzieliśmy np. kozę jadącą na dachu autobusu. Jak trzeba gdzieś dojechać, łapie się motor z koszem bocznym. W godzinach szczytu na motorze siedzi po 4 osoby, a w koszu bocznym 5. Taki ścisk czasem nie jest zły, bo… Filipinki mają szczególną urodę. Generalnie większość kobiet nie sięga mi nawet do ramienia, są niesamowicie szczupłe, mają wielkie czarne oczy i piękne czarne włosy, a do tego ładnie ubrane, bo ciuchy kosztują tu grosze.

- Czy jesteśmy zadowoleni z rejsu? Pewnie że tak. Nie zawsze było kolorowo, nie zawsze było jak chcieliśmy, ale warto było dla tego wszystkiego, co zobaczyliśmy, co przeżyliśmy i co się nauczyliśmy.
Rejs trwał 253 dni.

- Przepłynęliśmy 13 219 mil w czasie 2062 godzin żeglugi oraz 415 godzin płynięcia na silniku - wylicza precyzyjnie Dawid.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24