Dębica. Zamieszane z tablicą upamiętniająca wybitnego zapaśnika Kazimierza Lipienia

Przez wiele lat był członkiem Klubu Sportowego Wisłoka Dębica, na liście sukcesów złoty i brązowy medale olimpijskie, dwukrotny mistrz świata i czterokrotny wicemistrz, wielokrotny medalista mistrzostw Europy, przez kilkanaście lat w Polsce nie było na macie lepszego od niego. Jego brat bliźniak Józef miał równie imponujące osiągnięcia, i też, jako zapaśnik Wisłoki. Członkom sekcji zapaśniczej dębickiego klubu zamarzyło się, by Kazimierza uhonorować w sposób specjalny: tablicą, umieszczoną na ścianie miejskiego ratusza.

- Odbyło się kilka spotkań z panem burmistrzem – zapewnia Janusz Urbanik, obecnie prezes sekcji, niegdyś – zapaśnik Wisłoki. – Początkowo przystał na propozycję takiej lokalizacji dla tablicy, potem proponował, by na terenie miasta postawić duży kamień i wkomponować w niego tablicę. Zwróciłem uwagę, że po mieście czasem biegają chuligani, na tablicy jest logo Wisłoki, niech się zdarzy, że sympatyk na przykład Igloopolu obleje tablicę farbą. I będzie co najmniej kompromitacja, jeśli nie początek wojny między kibicami. W ratuszu będzie bezpieczna, a ponadto może zainicjować panteon sławnych Dębiczan. Przecież możemy także przed zagranicznymi delegacjami pochwalić się Krzysztofem Pendereckim, w przyszłości może Edwardem Brzostowskim i wieloma innymi wybitnościami.

Przekonuje, że stanęło na tym, iż tablica zawiśnie w korytarzu schodowym w budynku ratusza. Przewodniczący rady miasta Józef Sieradzki wspólnie z Pawłem Miłoszem, nauczycielem dębickiego Zespołu Szkół Zawodowych, przez cały dzień montowali kamienną tablicę na ścianie, po czym przesłonili płótnem do chwili uroczystego odsłonięcia. Odsłonięcia nie było, bo następnego dnia tablica zniknęła ze ściany.

- Pan burmistrz pierwotnie miał inne propozycje na lokalizację tej tablicy, ale ostatecznie przystał na ścianę w ratuszu i ta zgoda była wyrażona przy świadkach - zapewnia Józef Sieradzki. – Wcześniej zaznaczył, że chciałby otrzymać oficjalne pismo, prośbę o umieszczeniu w tym miejscu. To sekcja zapaśnicza takie wystosowała. Dostarczyliśmy tablicę na przechowanie do Zakładu Usług Miejskich, najpierw wywierciliśmy otwory w ściennie, tydzień później zamontowaliśmy tablicę. A potem zniknęła, bo ponoć nie podobało się, że na niej jest logo firmy fundatora, napis też się nie podobał i pojawiły się obawy, że bez zgody konserwatora zabytków nie możemy tego zrobić.

Decyzję o zdjęciu tablicy podjął Maciej Małozięć, zastępca urlopowanego wówczas burmistrza. Co burmistrz Mariusz Szewczyk podkreśla, choć przyznaje, że za jego zgodą.

- Tablica zawiera znaki prywatnej firmy i klubu, co – zgodnie z uzyskaną przeze mnie opinią - jest niedopuszczalne – tłumaczy. – Na umieszczenie jej w budynku ratusza wypadało najpierw uzyskać opinię konserwatora zabytków. Nawet jeśli uznałby, że to nie leży w zakresie jego zainteresowania. Owszem, w sprawie tablicy odbyło się kilka spotkań, ale nie zostało ostatecznie określone, w którym miejscu ma zawisnąć. Ja skłaniałem się raczej do koncepcji, by na kamieniu umieszczonym na Placu im. Braci Lipieniów przy ulicy Kolejowej.

Zamieszanie z tablicą uznaje za nieporozumienie, które można będzie anulować przy okazji najbliższego spotkania pomysłodawców z władzami miasta. Tyle że władze z propozycją spotkania nie wyszły, podobnie, jak druga strona. Tablica leży tymczasem w magazynach ZUM i czeka na rozwiązanie problemu.