Według mieszkańców okolicznych domów, w ostatnim czasie stare, zmurszałe ściany obiektu coraz bardziej wychyliły się na zewnątrz. - Jest tylko kwestią czasu, kiedy runą - uważa sulęcinianin Władysław Kogut. - Wystarczy lekko rzucić kamieniem w ścianę, a ta natychmiast się osypuje.
Budzi to zaniepokojenie spacerujących po pobliskim parku i mam, bo dla wielu maluchów jest to ulubione miejsce zabawy.
Aż strach pomyśleć...
- Nadeszły wakacje, więc czasami jest tu tłoczno - mówi kobieta mieszkająca przy pobliskiej ul. Pineckiego. - Aż strach pomyśleć, co może się stać, jeżeli ta ściana upadnie, kiedy będą się pod nią bawiły dzieci. Wykorzystują ten teren do zabawy w podchody. To może zakończyć się tragedią.
Wiceburmistrz Sulęcina Edward Koblenc przyznaje, że dawno nie był w tym punkcie miasta. - Z tego, co pamiętam, obiekt został zabezpieczony - mówi E. Koblenc. - Nie ma wstępu do wnętrza klasztoru, bo zabezpieczyliśmy okna na parterze. Dodatkowo są tablice informujące o niebezpieczeństwie.
Tablice to za mało
Jak sprawdziła ,,GL’’, rzeczywiście wstęp do środka budynku jest niemożliwy. - Dzięki temu, że zakryto otwory okienne, skończyły się libacje wewnątrz starego klasztoru - mówi W. Kogut. - Ale problem nie został rozwiązany, bo dzieci są w niebezpieczeństwie. Same tablice nie odstraszą ich przed zabawą pod murami.
Wczoraj, po interwencji ,,GL’’, wiceburmistrz obiecał, że sprawdzi, w jaki stanie jest klasztor i czy niebezpieczeństwo zawalenia rzeczywiście istnieje. Do tematu wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?