"Delfin" bez drinków

Sprawa od początku wzbudzała kontrowersje. Stawiano pytania, czy na pływalni może być sprzedawany alkohol, nawet w małych ilościach. Negatywnie do pomysłu dyrekcji basenu odniosła się m.in. gminna komisja przeciwdziałania alkoholizmowi. Argumentowano, że nawet po spożyciu jednego małego drinka i wejściu do wody, reakcje człowieka ulegają zmianie. W konsekwencji znacznie łatwiej i niespodziewanie może dojść do utraty przytomności, skurczów mięśni, a nawet utonięcia.
Kwestia wprowadzenia alkoholu na pływalni zbulwersowała Kościół. Na niedzielnych mszach świętych poświęcono temu zagadnieniu sporo miejsca. Księża skrytykowali pomysł dyrekcji "Delfina" i pochwalili samorząd za to, że do niego się nie przychylił. - Dokładnie rozeznaliśmy sytuację na innych podobnych basenach i wiemy, że nie sprzedaje się tam alkoholu - mówi Henryk Sułuja, burmistrz Ustrzyk Dolnych. - Nie ma powodu, by u nas miało być inaczej, tym bardziej że w statucie pływalni jest wyraźny zapis, iż ma ona służyć głównie dzieciom i młodzieży.
Zarządu nie przekonała również propozycja ewentualnej zmiany nazwy pływalni. Ich zdaniem, odrzucenie przymiotnika "Międzyszkolna" nie spowoduje, że nagle wzrośnie rentowność basenu. Innego zdania była szefowa "Delfina" Alina Buzuk. Według niej, przymiotnik dezorientuje turystów, którzy często uważają, iż basen jest przeznaczony wyłącznie dla szkół.