Derby Podkarpacia w Krośnie: Miasto Szkła kontra Sokół Łańcut

W poprzednim sezonie Sokół przegrał z krośnianami i na wyjedzie, i u siebie. W obu ekipach doszło jednak latem do dużych przetasowań w składach. Sparingi sugerowały, że szybciej zgrała się ekipa z Łańcuta, która ogrywała krośnian w meczach kontrolnych.

- Liga to już inna para kaloszy. Teraz musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani, bo rywal chce się odkuć za letnie porażki - wyjaśnia Dariusz Kaszowski, trener "sokołów". - Plan jest taki jak zawsze, czyli mocno bronić, nie dopuszczać rywali do prostych, łatwych sytuacji, a po drugiej stronie właśnie takie sobie tworzyć. Chcemy grać szybko, od początku wywierać presję na przeciwniku. Jestem optymistą, ale podchodzimy do meczu bez "napinki".

Sokół nie ma komfortowej sytuacji kadrowej. Czeka na powrót na parkiet Tomasza Pisarczyka, Dawida Bręka, a w meczu z Rosą złamania nosa doznał Karol Szpyrka, ale dograł do końca. - Karol będzie miał na twarzy specjalną maskę i zagra - dodał coach łańcucian.
W Mieście Szkła nikt nie musi pauzować. Krośnianie też wygrali na inaugurację, ale mecz z Legią pokazał, że nadal zdarzają im się przestoje.

- Jeśli mamy wygrać z Sokołem, musimy uniknąć błędów z meczu z Legią i trzymać poziom przez wszystkie kwarty - podkreśla Michał Baran, trener gospodarzy. - Traktujemy mecz bardzo poważnie. Szykujemy dla drugiej strony niespodzianki. Zdecyduje psychologia i chłodna głowa.