Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Desant do Jasionki elitarnej amerykańskiej dywizji sprawia, że jesteśmy bezpieczni?

Beata Terczyńska
Beata Terczyńska
Mamy powody do obaw? Czy grozi nam wojna? - dziś chyba każdy Polak zadaje sobie to pytanie. Szczególnie mieszkańcy Podkarpacia, którzy od tygodnia obserwują desant amerykańskiej elitarnej 82. Dywizji Powietrznodesantowej w Jasionce. - Powiem tak. Jeśli wyciągane są najcięższe oręża z jednej i drugiej strony, jeśli armia przechodzi w stan pełnej gotowości, kiedy u naszych granic i Ukrainy ćwiczy ponad 100 tysięcy rosyjskich i białoruskich żołnierzy, to na pewno jest to czas, który zatrważa - przyznaje gen. Tomasz Bąk, ekspert ds. bezpieczeństwa.

- W dodatku, jeśli słyszymy takie typowe imperialistyczne jakby można rzec zapędy Władimira Putina, prezydenta Rosji do podbijania innych niezależnych, suwerennych, demokratycznych krajów, to także na pewno zatrważa - kontynuuje gen. bryg. rez. dr hab. inż. Tomasz Bąk. - Podobnie, jak jego oświadczenie, że jeśli doszłoby do konfliktu, to nie wyklucza użycia broni jądrowej. Zatem to są już naprawdę poważne sprawy i komunikaty.

A to już nawet nie tyle niepokoi, co zwyczajnie przeraża?

- Tak, oczywiście, bo każdy chyba wie, jakie skutki mógłby pociągnąć za sobą konflikt z użyciem broni masowego rażenia - przyznaje ekspert.

Kto zatem wie, czy możemy spać spokojnie czy maluje się czarny, nieciekawy scenariusz?

- Przewidywania są takie, że ta sytuacja ulegnie deeskalacji i Rosja zatrzyma się w tym pędzie, natomiast świat jest pełen niespodzianek - mówi gen. Bąk.

Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej podkreśla, że błyskawiczne przybycie dodatkowych sił USA stanowi najlepszą odpowiedź na zagrożenia, które dotyczą wschodniej flanki NATO. Świadczy to też o bardzo poważnym traktowaniu obowiązków sojuszniczych i jest najlepszym dowodem na hasło „stronger together” (razem silniejsi). Ale mówi też, że przemieszczanie sił to rodzaj odstraszania. To oznacza, że to, co teraz obserwujemy w Jasionce to rodzaj „straszaka” na Putina?

- To jest pokaz siły zarówno z jednej jak i drugiej strony - komentuje gen. Bąk. - Rosja pokazuje kły, że jest silna, że może w bardzo szybkim tempie wyprowadzić floty, nie tylko bałtycką, ale również czarnomorską lub inne. Może podnieść lotnictwo strategiczne, bo przecież ostatnio nad terenem Białorusi miał miejsce przelot bombowców - nosicieli broni masowego rażenia. Z drugiej strony NATO, reagując i przeciwdziałając temu pokazuje, że też jest sprawne, mocne i gotowe do szybkiego przerzutu wojsk. Na razie amerykańskich, ale mówimy już o brytyjskich, a być może będziemy mówić za chwilę o innych państwach. Obserwujemy więc wzajemne pokazywanie, kogo na co stać. Miejmy nadzieję, że jest to tylko taki wyścig polegający na „popisywaniu się” swoją siłą, a nie eskalacja, która doprowadzi do konfliktu zbrojnego.

Testowanie przeciwnika

Słychać też głosy, że cóż znaczy 1700 żołnierzy na przeciw stutysięcznej armii rosyjskiej.

- Weźmy pod uwagę taką rzecz. Obecnie wojny nie zaczyna się z dnia na dzień. Nie ukrywajmy, że jeśli konflikt miałby się kiedykolwiek zacząć, to od uderzenia lotnictwa i sił rakietowych, a nie od działania sił konwencjonalnych, lądowych czy aeromobilnych.

Gen. Bąk dodaje, że bezsensowne byłoby teraz uruchamianie całego systemu flanki wschodniej czy gotowości NATO. - Bo z drugiej strony weźmy pod uwagę, że może to być gra Rosji polegająca na tym, że straszą Ukrainą, a przy okazji sprawdzają, jaka jest zdolność i gotowość sił natowskich do reagowania - zwraca uwagę. - W tym momencie to jest trochę odkrywanie kart. Pokazujemy, że aby przerzucić na przykład takie i takie siły potrzebujemy tyle i tyle czasu, że wylądują na takich i takich lotniskach. To jest zdradzanie pewnych planów, które są przecież niejawnymi, a które zostały gdzieś tam przygotowane w wypadku prawdziwego i realnego konfliktu zbrojnego między NATO a Rosją.

Wybór miejsca desantu wojsk zza oceanu na lotnisko w Jasionce jest nieprzypadkowy?

- Na pewno logiczny. Z prostej przyczyny. Nasze województwo ma najdłuższy odcinek granicy polsko - ukraińskiej. To kierunek, z którego ewentualnie można byłoby się spodziewać różnego rodzaju działań, a przede wszystkim w przypadku interwencji zbrojnej Rosji na Ukrainie potężnej fali migracji. Fali, która nie zatrzyma się na przejściach, tylko będzie próbowała „przebiec” granicę ze zwykłych pobudek samozachowawczych, ratowania swojego życia czy bliskich.

Druga rzecz, na którą wskazuje generał. - Przecież wszyscy wiedzą, bo nie jest żadną tajną informacją, że w pobliżu mieści się jeden z największych poligonów - w Nowej Dębie. Poza tym nie bez znaczenia jest układ lotnisk: Jasionka, Kraków, Lublin. - Mamy duże zgrupowanie portów lotniczych, gdzie można te siły rozprowadzić.

Kolejna sprawa - bliskość Krakowa, a co za tym idzie 6. Brygady Powietrznodesantowej, która - jak zaznacza nasz ekspert - na pewno podczas pobytu 82.

Dywizji z USA wykorzysta ten czas. MON czy Sztab Generalny zaplanują wspólne ćwiczenia, bo to świetna okazja. Skoro już była potrzeba przerzucenia sił, to przecież nie będą leżeć czy oglądać telewizji. Żołnierz ma się szkolić. „Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny”. To aktualne powiedzenie. Więc będą mieli okazję do wspólnego działania, ćwiczeń. Chociaż nie będzie to pierwszy kontakt naszych żołnierzy, zwłaszcza spadochroniarzy z amerykańskimi. Spotykaliśmy się już - zaznacza generał.

Na inny powód wyboru Jasionki wskazuje Marek Wałkuski, korespondent Polskiego Radia w Białym Domu. Powołując się na artykuł w „The Wall Street Journal”, napisał na Twitterze, że w razie rosyjskiej inwazji na Ukrainę część z 1700 amerykańskich żołnierzy rozlokowanych w Polsce ma pomagać w ewakuacji obywateli USA. - Biały Dom chce uniknąć powtórki Afganistanu - dodał.

- Część z 1700 żołnierzy 82. Dywizji Powietrznodesantowej rozmieszczonych w Polsce, zacznie w najbliższych dniach tworzyć specjalne punkty kontrolne (checkpoints), obozy namiotowe oraz inne tymczasowe obiekty na granicy z Ukrainą, by przygotować się do przyjęcia przebywających tam Amerykanów, których liczba szacowana jest na 30 tysięcy - podał dziennik, powołując się na oficjalne źródła w amerykańskiej administracji.

Jak dodano, żołnierze mają nie wkraczać na teren Ukrainy, ani nie przeprowadzać tam żadnych operacji lotniczych. Po przybyciu do Polski, amerykańscy obywatele mają zostać odesłani do USA.

Co wiadomo o 82. Dywizji Powietrznodesantowej?

Słychać określenia: elitarna, prestiżowa, renomowana, jedna z najlepszych na świecie.

- Jest to jednostka bardzo doświadczona bojowo, zarówno podczas II wojny światowej, ale także w czasie konfliktu irackiego - mówi dr Maciej Milczanowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego. - Zawsze mówiliśmy, że wojska rosyjskie są tak niebezpieczne właśnie dlatego, że cały czas uczestniczą w konfliktach, a to w Czeczenii, Gruzji czy Donbasie. No więc również amerykańskie są doświadczone konfliktami i przez to najbardziej skuteczne. Pojawienie się właśnie tej elitarnej jednostki pokazuje, że ta odpowiedź jest, jak mówił Joe Biden, „adekwatna do zagrożeń”.

Jednostka jest odpowiednio wyposażona i wyszkolona do tego, aby prowadzić zróżnicowane misje na całym świecie w ciągu kilkunastu godzin od ogłoszenia alarmu. Nasi żołnierze często z nimi współpracowali, np. podczas misji w Iraku i Afganistanie. Właśnie dlatego, że są w ciągłej gotowości bojowej mówi się o nich, że śpią z plecakami. Co ciekawe, do dziś na mundurach noszą charakterystyczne naszywki z dwiema literami „A”, co oznacza „All Americans”. Była to bowiem pierwsza jednostka formowana z rekrutów ze wszystkich stanów, a nie jak wcześniejsze tylko z jednego.

Ta jednostka utworzona 25 sierpnia 1917 roku w Camp Gordon, w Georgii, brała udział w niemal wszystkich interwencjach wojskowych USA od czasu I wojny światowej. M.in. w operacjach: Husky, Avalanche, Market-Garden, Neptune, Ardeny.

Żołnierze wysiadający z samolotów, których spotkaliśmy w okolicy parkingu Centrum Wystawienniczo - Kongresowego G2A Arena w Jasionce (dziś całkowicie osłoniętego metalowym płotem) byli bardzo serdeczni, otwarci. Cieszyli się widząc polskie rodziny z dziećmi, które przyjechały do Jasionki, aby ich zobaczyć, powitać. Dawali dzieciakom pamiątkowe gadżety - naszywki, chętnie robili sobie zdjęcia. Jeden żartował z naszym fotoreporterem, że nauczył się już kilku słów po polsku, bo podczas lotu nie leniuchował, tylko wykorzystał czas na wertowanie słownika angielsko - polskiego. Śmiał się, że zimowa aura mu niestraszna, bo tam, gdzie mieszka, w Karolinie Północnej pogoda jest podobna.

Polacy mają szczególny stosunek do wojsk amerykańskich

Pamiętamy, kiedy w 2015 r. przejeżdżały przez kraj kolumny z transporterami opancerzonymi Stryker i widowiskowy rajd Dragonów, podziwiali też mieszkańcy Podkarpacia. Żołnierze z USA na rzeszowskim Rynku pokazywali sprzęt bojowy, m.in. pojazdy Humvee, czyli wielozadaniowe samochody terenowe. Ludzie gromadzili się tłumnie. Przyjmowali Amerykanów niezwykle ciepło, życzliwie i z drugiej strony reakcja była taka sama.

- Polska różni się może troszeczkę od większości państw Europy Środkowej tym znacznie wyższym poziomem sympatii proamerykańskiej i jest to uzasadnione historycznie - zwraca uwagę dr. Milczanowski. - Szczególnie tym naszym odwiecznym konfliktem z Rosją czy Związkiem Radzieckim. Pozostaje sentyment do amerykańskiego snu, mitu „od pucybuta do milionera”. Zawsze pobudzało wyobraźnię, że można wszystko osiągnąć. Także, jak najbardziej tutaj ten czynnik społeczny jest istotny i nawet, jeżeli czujemy zaniepokojenie, że takie ruchy wojsk się pojawiają, to wydaje mi się, że jednak u większości mieszkańców Podkarpacia amerykańscy żołnierze budzą pozytywne skojarzenia.

Gdzie będą stacjonować?

Oto jest pytanie. Na razie jedyne co powiedział szef MON to: „w południowo - wschodniej części kraju”. Wojsko też niczego nie zdradza. Możemy się zatem opierać na nieoficjalnych informacjach, a przede wszystkim na tym, co sami obserwujemy.

- Nie jest tajemnicą, że G2A Arena spełnia przede wszystkim rolę koordynacyjną w kwestii sprowadzania i przyjmowania żołnierzy, bo zawsze podczas ruchu wojsk - czy odbywa się on pojazdami, ruchem lotniczym, morskim - musi w okolicach portów załadunku i rozładunku, funkcjonować komórka transportu wojskowego, która to koordynuje - wyjaśnia gen. Tomasz Bąk. - Bo proszę pamiętać, że przylatują potężne transportowe samoloty, które trzeba obsłużyć, rozładować, zatankować, odesłać, skoordynować przejazd i rozmieszczenie żołnierzy w miejscach odpoczynku.

Czyli w Jasionce ma miejsce czysta logistyka?

- Tak i nie sądzę, żeby G2A Arena miała być głównym miejscem, gdzie będzie skupione dowodzenie. Zresztą podejrzewam, że nie zostanie ono wcale podane do publicznej wiadomości. Ze względów na bezpieczeństwo - dodaje ekspert.

Baza na lotnisku w Mielcu?

Oficjalnie nikt nam jeszcze tego nie przyznał, ale przecież widzimy, że rozbijane są tu ogromne namioty, przyjeżdżają wojskowe samochody, a i słyszymy, że właśnie tu przekierowywane są śmigłowce Black Hawk. Wieść niesie, że ma ich tu być nawet kilkadziesiąt. Najpierw lądują na lotnisku w Jasionce, ale najpewniej po to by uzupełnić zapas paliwa. Oba lotniska funkcjonowały wczoraj normalnie. N razie lotnisko w Mielcu nie zostało przekształcone w wojskowe i nie wiadomo, czy w ogóle brane jest to pod uwagę. Jak mówi Marcin Kołacz z tamtejszego portu nie zostały wstrzymane loty aeroklubów, szkół pilotażu czy prywatnych awionetek. Także przyloty i wyloty samolotów pasażerskich w Jasionce są według harmonogramu. Nie ma żadnych utrudnień w dojeździe do lotniska.

Nie tylko wojsko przyciąga uwagę

Od ponad tygodnia na podrzeszowskim lotnisku Jasionka trwa przerzut amerykańskich żołnierzy. Przyleciało tuż już kilkadziesiąt samolotów! A każdy z nich to nie lada gratka dla obserwatorów - amatorów, pasjonatów lotnictwa, spottersów i fotoreporterów. Nasz port przyciąga ostatnio potężne, nietuzinkowe maszyny. Niedawno lądował tu największy transportowy samolot na świecie - Antonow An-225 Mrija.

Nie tylko przylot żołnierzy z amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg w Północnej Karolinie budzi emocje i zainteresowanie oraz sprawia, że każdego dnia w okolicy lotniska lub na tarasie widokowym terminalu pojawiają się mieszkańcy z całego regionu. Nie lada gratką są bowiem same statki powietrzne, którymi docierają do nas spadochroniarze z USA. Co ciekawe, wielokrotnie maszyny, którymi przybywali żołnierze elitarnej jednostki zza oceanu, były najbardziej na świecie śledzonymi w aplikacji Flightradar24.

Podrzeszowskie lotnisko ma ostatnio szczęście do ciekawych statków powietrznych. Niedawno lądował tu największy transportowy samolot na świecie - Antonow An-225 Mrija (rozpiętość skrzydeł maszyny to 88,4 m, długość - 84, wysokość - 18,1; zbudowano tylko jeden egzemplarz!).

Teraz pasjonaci lotnictwa mogli zobaczyć na przykład Lockheed C-130 Hercules. To czterosilnikowy wojskowy samolot transportowy o napędzie turbośmigłowym, produkowany przez Lockheed. W egzemplarze tej maszyny wyposażone są siły zbrojne ponad 50 krajów.

Kolejne maszyny, jakie przylatują do Jasionki to ciężkie transportowe Boeingi C-17 Globemaster III. Po kilkuset amerykańskich żołnierzy zabrały na pokład kolejne ciekawe samoloty. To pasażerski Boeing 747 nazywany popularnie Jumbo Jetem. „747” to szerokokadłubowy samolot do lotów dalekiego zasięgu, produkowany przez firmę Boeing Company. Maszyna, w zależności od wersji, może zabrać na pokład od 366 do 660 pasażerów. Istnieją również wersje towarowe oraz półpasażerskie zabierające duży ładunek i 220 pasażerów. Rozpiętość skrzydeł kolosa waha się od 59,6 - 68,5 m a długość - od 70,6 do 76,4 m. Jego wysokość to 19,4 m. Jumbo Jet to jeden z największych samolotów odrzutowych na świecie. Wielkością ustępuje Airbusowi A380 i An-225.

Były też boeingi 767, natomiast od środy można było zaobserwować także śmigłowce ewakuacji medycznej Black Hawk armii Stanów Zjednoczonych. Mówi się (wciąż nieoficjalnie), że Rzeszów to dla nich tylko krótki przystanek, a docelowo mają dotrzeć do lotniska w Mielcu.

Jak długo potrwa desant amerykańskich sił? Na pewno jeszcze kilka dni. Można się spodziewać, że co najmniej do 14 lutego, ponieważ do tego czasu port Rzeszów - Jasionka będzie pracował w trybie całodobowym.

Szacuje się, że do czwartku mogło już wylądować na Podkarpaciu kilkuset, a może nawet już tysiąc spadochroniarzy. Docelowo ma ich być 1700.

Wczoraj do Polski przylecieli też żołnierze brytyjscy z 45 Commando Royal Marines. Lądowali na warszawskim lotnisku. Wzmocnią obecnych już 100 żołnierzy z wojsk inżynieryjnych, którzy razem z polskimi chronią granicę polsko-białoruską.

Pisaliśmy też, że w Jasionce pojawił się też Christopher Donahue, dowódca 82. Dywizji Powietrznodesantowej w Fort Bragg w Karolinie Północnej. To wojskowy, który jako ostatni opuścił Kabul podczas wycofywania się z Afganistanu amerykańskich sił.

- To wielki zaszczyt, że mogę tutaj być i pracować ramię w ramię z Polakami. Jest to kontynuacja ścisłej współpracy. Oba nasze narody uczestniczą w wielu corocznych ćwiczeniach jak Swift Response. Wspólnie jesteśmy mocniejsi - przekonywał Donahue.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24