Na ławie oskarżonych jest dwunastu mężczyzn, którzy w kwietniu ubiegłego roku mieli wtargnąć na teren cukierni. Działali na zlecenie współwłaściciela firmy. Wczoraj przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie zeznania w tej sprawie, w charakterze świadka, składał Krzysztof Rutkowski.
Ludzie nie od Rutkowskiego
- Tych 12 oskarżonych to nie są moi pracownicy. Jest wśród nich jeden były pracownik "Rutkowski Patrol". Pozostali to ludzie z zewnętrznej firmy ochroniarskiej z Rzeszowa, których wynajęliśmy do pomocy przy akcji - tłumaczył Rutkowski.
Ochroniarze, którzy brali udział w akcji, będą odpowiadać między innymi za pozbawienia wolności. Ochroniarzy, którzy pilnowali cukierni, mieli skuć kajdankami.
- Nie mnie oceniać sytuację, która się zdarzyła. Nie było mnie wtedy na miejscu. Być może został popełniony błąd, może ktoś się nerwowo zachował. Nie jestem w stanie obciążyć kogokolwiek, ponieważ nie znam na tyle przebiegu całej sytuacji i nie wiem, kto zawinił. Doszło tam do bójki, do awantury. Jeden chciał być silniejszy od drugiego. Błędem być może było to, że nie powiadomiono od razu policji - dywagował Rutkowski.
Detektyw dodał, że jego ludzie bronili się przed atakiem ochroniarzy.
- Oni byli uzbrojeni w broń palną, ta broń została im odebrana.
Awantura między ochroną
Do wydarzeń, które znalazły swój finał w sądzie, doszło początkiem kwietnia ub. roku. W nocy z 3 na 4 kwietnia dyżurny rzeszowskiej komendy odebrał zgłoszenie. Wynikało z niego, że grupa mężczyzn próbuje wtargnąć do budynku cukierni w Strażowie.
Policjanci przed budynkiem cukierni zobaczyli leżących i skrępowanych kajdankami kilku mężczyzn. Jak się później okazało, byli to ochroniarze, którzy pilnowali budynku na zlecenie współwłaścicielki cukierni. Grupę mężczyzn stanowiło 13 ochroniarzy z firmy "Rutkowski Patrol".
Właściciel chwali Rutkowskiego
- Ochrona, którą wynajęła moja żona nie pozwalała nikomu wejść do zakładu: ani mnie, ani moim pracownikom. Wiele razy wzywałem policję, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Dlatego poprosiłem o pomoc detektywa Rutkowskiego - mówi Ireneusz Peszko, właściciel cukierni w Strażowie.
Mężczyzna widział awanturę do jakiej doszło pomiędzy pracownikami "Rutkowski patrol" a ochroną.
- Jeden z pracowników "Rutkowski Patrol" podszedł przed drzwi budynku. Przedstawił się i chciał negocjować, ale ochroniarze, którzy okupowali budynek, zareagowali agresywnie. Zaatakowali ludzi Rutkowskiego - mówi Ireneusz Peszko.
I dodaje: - Wiem, że trwa proces. "Rutkowski Patrol" działał w interesie moim, mojej firmy oraz w interesie osób pracujących w tej firmie. Dziś cukiernia działa bez przeszkód i jestem im za to wdzięczny. A 10 lipca zapadł wyrok Sądu Rejonowego w Rzeszowie, który zakazuje mojej żonie i teściowi wchodzenia na teren cukierni - dodaje mężczyzna.
- Sądzę, że w przypadku mojego pracownika zapadnie wyrok uniewinniający - mówi detektyw Rutkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?