Ostatecznie, podczas ubiegłotygodniowej sesji nie wprowadzili w tej sprawie żadnych ograniczeń.
Uchwała limitująca czas wypowiedzi była wymierzona w radnego Ratujmy Tarnobrzeg Norberta Mastalerza, który już na początku kadencji obiecał prezydentom, że będzie czujnie patrzył władzy na ręce. Efektem tego było mnóstwo dociekliwych pytań do prezydenta - na sesji przed miesiącem zadał ich 29.
Zamach na demokrację?
Miał tego dość radny Władysław Czopek i zażądał zapisania w statucie, że głos nad dyskutowaną sprawą może trwać do 5 minut, a ponownie zabrany 2 minuty. Zaś radni na wyłuszczenie swoich problemów mieliby tylko 10 minut.
- Można sformułować 20 pytań, ale pan Mastalerz wokół swoich buduje osnowę, która zajmuje więcej czasu niż zadanie pytania. To mnie zdenerwowało - mówił w czwartek radnym.
Radny Stanisław Uziel jeszcze przed sesją grzmiał, że się z taką uchwałą nie zgadza: - To zamach na demokrację. Przez jednego radnego mamy zmieniać statut miasta? Myślę, że my na pana Mastalerza wpłyniemy.
A gdzie dobre obyczaje?
Apelował, by każdy z radnych szanował czas drugiego, szanował czas urzędników, którzy opracowują odpowiedzi i oszczędzał papier.
- Mnie wystarczy, jak mi pan odpowie panie prezydencie teraz, nie na piśmie - zwrócił się później do wiceprezydenta Andrzeja Wójtowicza.
Z kolei Stanisław Banaszak był za ograniczeniem czasu wystąpień. - To zdyscyplinuje nas, by mówić na temat - uzasadnił. Jednak ubolewał, że zmiany w statucie chce się przeforsować tylko pod wpływem emocji.
A dobry obyczaj nakazuje, by powołać komisję do spraw zmian w statucie. I to zaproponował radnym.
Niewykluczone, że temat "gadulstwa" powróci na jednej z kolejnych sesji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?