Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do widzenia ptaki-klepaki. Świat chce szklanych rzeźb Rysza z Rymanowa

Wanda Mołoń [email protected] 17 867-22-72
Henryk Rysz - hutnik i jedno z jego wielu szklanych arcydzieł. Fot. KRYSTYNA BARANOWSKA
Henryk Rysz - hutnik i jedno z jego wielu szklanych arcydzieł. Fot. KRYSTYNA BARANOWSKA
Skromny hutnik z podkarpackiego Rymanowa wprawia w zachwyt galerie całego świata. Ludzie widzą szklane arcydzieło i myślą: To włoski mistrz. Mamy w regionie artystów, którzy wiedzą, jak gorące szkło lepić w dłoniach. Oto prawdziwa reklama dla Podkarpacia.

Nie lubi, kiedy mówią - prezes! On, hutnik z krwi i kości. Stworzył od podstaw hutę szkła artystycznego i gospodarczego, której dał imię córki „Sabina”. Unikatowe wyroby artystyczne Henryka Rysza (ojca) i Rafała (syna) zdobią światowe galerie. A piec nie gaśnie od lat.

Czar i nieograniczone możliwości - odpowiada, pytany, co takiego dostrzega w szkle, które zadziwiało go od dziecka. Wybrał szkołę szklarską w Krośnie, jedyną w Polsce. Ponad dwadzieścia lat spędził przy piecu w nieistniejącej już hucie. Kocha szkło, nie straszny mu żar bijący od pieca (w piecu temperatura 1150 stopni C, a przy wytopie - 1500 stopni C), ani pot zlewający czoło, ani zmęczenie.

- Po 39 latach przy hutniczym piecu człowiek ocenia temperaturę w oczach, bez mierzenia wie, czy szkło już plastyczne. Pod koniec zmiany mam dosyć (śmiech), ale rano z ochotą biorę piszczel do ręki.

Bawi go, kiedy warszawski przedsiębiorca przywozi z wczasów na Majorce szklaną żabkę skaczącą do wody, za którą zapłacił 2,5 tys. euro. Jest przekonany, że nabył dzieło hiszpańskiego artysty. Z czasem dowiaduje się, że zielone, skaczące cudo pochodzi z rymanowskiej huty Rysza! Satysfakcja nieskrywana dla hutnika - twórcy, bo jak się okazuje nikt w świecie nie dorównuje podkarpackiemu rzemieślnikowi w produkcji żabek i jaszczurek.

Los był łaskawy

Znużyła go powtarzalność, serie tych samych wyrobów. Kusiło tworzenie nowego, oryginalnego, w czym zamykałby emocje i przemyślenia. Słowem - duszę. Skoczył na głęboką wodę. Młody, ambitny wierzył, że jest zdolny góry przenosić. Zaryzykował zaczynając budowę, prawdę mówiąc, bez grosza przy duszy, dla kilku pracowników, którzy poszli za nim. Los był łaskawy.

- Wiatr w żagle złapałem, kiedy zagranica zainteresowała się moimi wyrobami.

Potrafi wyłonić hutnicze perełki, bo cuda zachwycające zagranicę (98 proc. produkcji eksportuje) wychodzą z rąk Piotra - ekonomisty, Wojtka – ochroniarza, Andrzeja - górnika, Jacka - kelnera, Adama - ogrodnika. I innych kreatywnych hutników, których fachu nauczył od podstaw.

Hutnik uczy się całe życie

- Chcieli pracować w niełatwym zawodzie, bo hutnik uczy się całe życie - uważa Henryk Rysz. Wystarczy chwila wahania i wyrób do wyrzucenia. Sekunda spóźnienia z podgrzaniem - szkło pęka. A w takiej małej hucie właściciel płaci dziennie 2,5 tys. zł. za gaz. Piec hutniczy pali się dniem i nocą, świątek - piątek, od siedmiu już lat.

Rymanowska produkcja przeczy obiegowej opinii kojarzącej hutnika z dmuchaniem szkła. Rysz wprowadził indywidualny styl - mniej wydmuchiwanych ustami pracowników wyrobów, a więcej szklanych rzeźb, w których zamyka naturę, świat flory i fauny. Jeśli sięgają po dmuchanie to techniką sprężonego powietrza. Rzeźby i przedmioty użytkowe formują ręcznie, bez użycia form dowodząc wysokiej klasy rzemiosła.

Mają sposoby na to, by plastycznemu szkłu o temperaturze 1150 stopni nadawać ręcznie wyszukane kształty, nie parząc przy tym rąk. Drobne detale doklejają, każdą część osobno - wszystko niebywale pracochłonne, okupione wysiłkiem i koncentracją. Pracują zespołowo, a zespół to jak pięć palców jednej dłoni i każdy wie, co do niego należy.

Większość wyrobów „Sabiny” tworzą pełne rzeźby, duże bryły ważące od kilku do ponad dwudziestu kilogramów. Pan Henryk projektuje figurki zwierząt, wazony, patery, świeczniki, przyciski do papieru popularne wśród kolekcjonerów, galanteryjne trofea sportowe, rzeźby ogrodowe. Trzeba je zobaczyć, aby uwierzyć, że w szkle można zamykać ruch i emocje, radość i smutek.

- Każdy nowy wzór najpierw wykonuję sam - mówi Henryk Rysz.

Magiczne rzeźby Rafała

Rafał, syn Henryka, dołącza do ojcowych projektów oddających świat rzeczywisty - magiczne postrzeganie, wnosząc do dorobku firmy świeże spojrzenie na szkło. Miał czternaście lat, kiedy ojciec zaczął wprowadzać go w arkana hutniczego fachu.

- Nie, nie przymuszałem dziecka, samo chciało! Bo najgorsze, co można zrobić, to dać dziecku całkowity luz albo gotowe pieniądze, które przeznaczy na używki!

Rafał Rysz staje się najlepszym w kraju fachowcem w swojej dziedzinie. Tworzy autorskie, niepowtarzalne dzieła, prace przeniknięte magią, nieco z innego świata, cykle gwiezdnych wojowników. Ma dopiero 28 lat, w tym 14 lat praktyki zawodowej, a ze szkła uformuje wszystko, co podsunie mu wyobraźnia. Rzeźby Rysza - syna znajdują się w stu holenderskich galeriach.

Kilka lat temu syn wystawiał w Las Vegas, ojciec w Chicago, Nowym Jorku, Frankfurcie. W styczniu przyszłego roku wyroby „Sabiny” pojadą na targi do Paryża.

Szkło kolorowe (w postaci granulatu) do rzeźb sprowadzają z Niemiec (żaden wyrób nie jest malowany farbą).

Z Rymanowa w świat

Galerię huty „Sabina” odwiedza rocznie ponad 20 tys. turystów ze świata. Ojciec i syn handlują z całym globem. Końskie głowy z rozwichrzonymi szklanymi grzywami i inne wyroby trafiają do USA, Holandii, Francji, Belgii, Szwecji, Anglii, Irlandii, Iranu. Także Włosi, mimo własnych 650-letnich tradycji szklarskich, rozkochali się w szklanych żabkach i jaszczurkach. A rodacy często próbują udowodnić producentowi, że krucha żabka z „Sabiny” kupiona w Wenecji jest autorstwa Veniniego, włoskiego twórcy („słyszałem już w świecie, że Rysz to Włoch”).

Francuzi, Włosi, Belgowie dekorują szklanymi rzeźbami montowanymi na elementach z nierdzewnej stali albo metalowych prętach wtedy, kiedy żelazo ma pokryć rdza. Wytrzymują 30-stopniowe mrozy i wiele pokoleń. Oryginalne patery nawiązujące do liści produkują dla klienta z Dallas, od lat utrzymującego tytuł mistrza dekoracji w USA. Aktualnie pracują nad … kroplami krwi dla kontrahenta z Ameryki.

Dla Europy ceny szkła wydają się śmiesznie niskie, więc coraz częściej przed hutą parkują autokary z całej Europy. W Norwegii wyroby z Rymanowa sprzedawano 5000 proc. drożej niż w Polsce. Flakon na perfumy wywiozła z Polski japońska cesarzowa (w prezencie od ambasadora USA, który wielokrotnie odwiedzał „Sabinę”). Rzeźba Rysza stoi w Watykanie. Karafki jadą do najstarszego producenta koniaku we Francji a szklane tralki balustrady zdobią jeden z domów na Podkarpaciu. Można wymieniać bez końca… Wyroby wyceniane na kilkaset złotych w kraju, w amerykańskich galeriach osiągają cenę kilku tysięcy dolarów.

Sabina Rysz śmieje się, że w rodzinie wystarczy dwóch utalentowanych hutników. Formowała wprawdzie ze szkła różyczki, ale zajęła się w firmie zupełnie inną działką. - Nie wiem, co wyrośnie z córki Martyny, którą dziadek od małego oswajał z piecem.

Rośnie kolejne utalentowane pokolenie Ryszów, bo wnuczka uczy się w szkole muzycznej. A Henryk Rysz ubolewa, że z polskiego pejzażu znikają kolejne huty szkła nie wytrzymując próby czasu.

 

Wystawę szkła artystycznego z „Sabiny” pt. „Tęczowe dziedzictwo” można oglądać w rzeszowskim Muzeum Etnograficznym, Rynek 6, do końca grudnia br. Zobaczymy nie tylko unikatowe prace Henryka i Rafała Ryszów, ale też różnorodne wyroby i techniki szklarskie jak piaskowanie, polerowanie, formowanie, cięcie szkła, które w rękach mistrzów staje się plastycznym i ekspozycyjnym materiałem. Wstęp gratis.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24