Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor Maciej Milczanowski: Rosja nie ma szans, aby zająć całą Ukrainę

Dorota Mękarska
Maciej Milczanowski.
Maciej Milczanowski. Paweł Dubiel
Rozmowa z dr. Maciejem Milczanowskim, zastępcą dyrektora Instytutu Nauk o Polityce Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Panie doktorze, żyjemy sprawą samolotów MiG-29. Nazwano ją nawet „gorącym kartoflem”, przerzucanym z rąk do rąk. O co w tym wszystkim chodzi?

W czasie konfliktu wiele procesów, które normalnie trwają miesiącami, latami, dekadami, ulega skróceniu do dni lub nawet godzin. W czasie wojny potrzebna jest perspektywa strategiczna, a także duża uwaga na słowa. Każde słowo ma ogromną wagę. Wydaje mi się, że w trakcie rozmów powiedziano publicznie kilka słów za dużo.

Z której strony?

Z każdej strony, a wszystko powinno być uzgodnione za kurtyną, następnie ujawnione lub nie. Natomiast w tym przypadku od początku był za duży szum medialny, z którego wyszedł, tak jak pani powiedziała, „gorący kartofel”.

Czy zatem sprawa myśliwców dla Ukrainy jest już pogrzebana, czy może pojawi się nowe rozwiązanie?

Dla Ukrainy to kwestia kluczowa, by zyskać przewagę w powietrzu. Dzięki niej mogłaby zyskać przewagę na ziemi. To jest szansa na przełomowy moment w tej wojnie, ale wojsko jest narzędziem w rękach polityków. To nie jest wyświechtany slogan, lecz prawda. Teraz wszystko zależy od ich rozumienia sytuacji i relacji międzynarodowych. Trudno jest mi jednak powiedzieć, jak politycy i dyplomaci będą działać.

Mam wrażenie, że media, zalewa fala triumfalizmu. Czy to dzielenie skóry na niedźwiedziu nie jest przedwczesne? Jak wygląda obecnie realna sytuacja na trzech ukraińskich frontach?

Mówiąc szczerze, ja tego triumfalizmu nie widzę. Sytuacja na wszystkich trzech frontach jest patowa. Ukraina nie wygrywa w sposób zdecydowany, odpiera ataki, odbija niektóre miasta, udało się Rosjan odsunąć nawet do granicy rosyjskiej, ale to są lokalne sukcesy. Na pewno Rosja ponosi ogromne straty i to dla wszystkich jest szokujące. Natomiast o triumfalizmie nie może być mowy, kiedy Rosjanie strzelają do ludzi, giną dzieci, kobiety, dziennikarze i żołnierze.

Ale nawet Pan powołał się na słowa gen. Skrzypczaka, że „Rosjanie gonią resztkami sił. Pododdziały rosyjskie już prawie utraciły zdolność bojową. Ich straty są na poziomie 30-40 proc. (…) Wojna rozstrzygnie się w ciągu 2-3 dni”. To nie jest hurra optymizm?

Oczywiście, to był optymistyczny scenariusz, ale jest ich sporo. Rosja ma jednak ogromną przewagę militarną. Jeśli zacznie mobilizować siły z dalszych rejonów kraju to wojna przerodzi się w długotrwały konflikt. To jest scenariusz najgorszy. Natomiast wiemy, że rekrutuje nowe siły, ale przy granicach. Moim zdaniem Rosja nie ma szans, by zająć całą Ukrainę i złamać władze ukraińskie. Chyba, że uda jej się to podstępem, wysyłając najemników. Jeżeli nie może tej wojny wygrać, a cały czas rekrutuje siły lokalne, to znaczy, że chce uzyskać jak najwięcej i wynegocjować porozumienie, bo za chwilę padnie gospodarczo. Na tym opierał się chyba gen. Skrzypczak. Długotrwały konflikt jest w tej chwili nierealny. Nie sądzę, by to był hurra optymizm. Mamy wszyscy swoje sądy i podejrzenia, ale nikt z nas nie uczestniczy w odprawach na Kremlu i nie wie, co tam się dzieje. Pojawiają się różne scenariusze, również takie, które epatują najbardziej negatywnymi skutkami, że ta wojna będzie trwać miesiącami, że zniszczy całkowicie Ukrainę, że będzie się ona bronić, ale się wykrwawi, i że Rosja jest potężna, więc musi wygrać. Nie zgadzam się z nimi, bo gdyby obecnie świat był tak bierny, jak w 1939 roku, to mogłoby do tego dojść, ale świat opowiedział się zdecydowanie za Ukrainą, przynajmniej świat cywilizowany i w miarę przyzwoity. Sankcje, które narastają, przynoszą skutek długofalowy. Będą osłabiać Rosję, dlatego nie może ona planować konfliktu na pół roku, czy na rok. Tak uważam, ale też mogę się mylić.

Mówi Pan, że Rosjanie nie mogą podbić całej Ukrainy, a to oznacza, że będą musieli zaangażować większe siły w utrzymanie podbitego terytorium, niż planowali. Czy fakt, że mogą tam ugrzęznąć , to nie jest dla nas szansa? Czy nie można tak na to patrzeć?

Ja absolutnie nie chcę patrzeć na to z poczuciem satysfakcji, że mamy dzięki temu czas.

To nie jest poczucie satysfakcji, tylko świadomość danego nam czasu.

My ten czas musimy jak najlepiej wykorzystywać. Każda godzina jest dla nas istotna. To jest ważne byśmy nie czekali na „lessons learned”, ale już wyciągali wnioski i budowali możliwości obronne. Ten system powinien być budowany od 20-30 lat. Jeżeli nie udało się go stworzyć, to teraz mamy na to znacznie krótszy czas. Tylko nie powinno się to odbywać w systemie, który do tej pory istniał, czyli decyzji wąskiej grupy polityków, czy nawet w ramach Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Powinniśmy powołać ekspertów, którzy od dawna w Polsce działają, na pamięć znają możliwości budżetowe, wydatki, ceny, możliwości sprzętu, systemy, ich słabe punkty. Chodzi o to, by stworzyć możliwie najkrótszą ścieżkę budowy wydajnego sytemu obronnego, nie w sensie ilościowym, jak to ciągle u nas pokutuje. Ciąży na nas fatalny syndrom, że zbudujemy 500-tysięczną armię, a wtedy Rosja nic nam nie zrobi. To kompletna bzdura. Bez odpowiedniego wyposażenia, ta armia do niczego się nie nada. Elity to już rozumieją i w tę stronę należy zmierzać. Do tego potrzeba niezależnych ekspertów, którzy nie będą mówili rządzącym to, co chcą usłyszeć, ale prawdę.

Pobrzmiewa mi w tym koncepcja Armii Nowego Wzoru. Czy jednak początek wojny na Ukrainie nie pokazał, że nie tędy droga?

Te koncepcje zmieniały się. Byłem przerażony pierwszymi zapowiedziami, że zbudujemy wielką armię, natomiast mało było mówione o jej wyposażeniu. Potem zrobiono krok w stronę racjonalności i zaczęto mówić o 200 tysiącach żołnierzy, dobrze wyposażonych. Jeżeli w tę stronę będziemy szli, to możemy zbudować system obronny, który nie tylko, że nas obroni, ale spowoduje, że nie będzie wojny. Rosja na Ukrainie boleśnie przekonuje się, że zlekceważyła armię ukraińską, która była bardzo dobrze przygotowana do wojny. Dzisiaj kalkulacje rosyjskie będą już inne niż przed 24 lutego, kiedy Rosjanie myśleli, że tylko NATO jest równym przeciwnikiem. Teraz będą inaczej przeliczać siły potencjalnego przeciwnika. Mamy więc czas, okupiony krwią Ukraińców, do tego, żeby zbudować system, który odstraszy Rosję.

Dotknął Pan ważnej kwestii. Czy możliwa jest powtórka z Groznego, że Rosja zetrze ukraińskie miasta z powierzchni ziemi?

Nie wiem, czy są w stanie to zrobić, ale metodycznie niszczą już Mariupol, Charków, Kijów i inne miasta. Te miasta są niszczone w barbarzyński sposób, a wykorzystywanie korytarzy humanitarnych do zabijania cywilów, to są rzeczy niewyobrażalne, nawet w najdzikszych państwach. Rosja wykorzystuje je, by ułatwić sobie atak. To pokazuje, że nie ma żadnych zasad, że jest zabijanie i niszczenie Ukrainy, by rzucić ją na kolana.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24