Po ostatnim w tym sezonie meczu w Policach były łzy, ale już po kilku dniach, gdy emocje opadły i spotkaliście się z kibicami, to były głównie uśmiechy...
Myślę, że czujemy się wyróżnione tym, że mamy szczęście mieć takich kibiców. Jest nas razem bardzo dużo i tworzymy super rodzinę. Bardzo często daje się odczuć, to wsparcie na dalekich wyjazdach, gdzie zawsze jest pokaźna ekipa, która nam pomaga. Jest to dla nas bardzo ważne i takimi spotkaniami chcemy im to pokazać. Pokazać, jak ważna jest ich obecność dla naszych zwycięstw.
Odnoszę wrażenie, że dla pani ten sezon mógłby jeszcze trwać, bo tak naprawdę dopiero w końcówce rozgrywek dostała pani więcej okazji do gry i to zaczęło wychodzić…
Zgadza się. Przyznam, że jest to mój pierwszy sezon, po którym nie jestem gotowa na koniec i będę bardzo tęsknić. Zazwyczaj jest tak, że tydzień lub dwa po sezonie człowiek czuje, że musi odpocząć, a ja w tym momencie nie jestem gotowa, żeby kończyć. Może to dlatego, że mentalnie nastawiłam się na te pięć meczów z Chemikiem w finale. I pewnie tak jak większość z nas, byłam gotowa na więcej grania.
Ma pani swoje przemyślenie, dlaczego ten finał skończył się tak szybko?
Nie wiem i myślę, że nie będziemy w tym momencie tego analizować, bo nie ma czasu. Teraz mamy kilka dni na marketing klubowy, zdjęcia, sesje, spotkania z kibicami. Na takie rzeczy, na które nie było czasu w sezonie. Więc chyba jeszcze nikt tego na chłodno nie analizował.
Dla pani to pierwszy sezon na takim poziomie, gdy walczy się o medale, puchary, w Lidze Mistrzyń. Jakie to wrażenia?
Myślę, że będę mieć gigantyczny sentyment do całego tego sezonu do końca swojej kariery. Również dlatego, że to mój pierwszy sezon w ekstraklasie rozegrany w całości w zdrowiu, bo w poprzednim miałam kontuzję. Za to też jestem wdzięczna Developresowi, że mogłam tu być, wrócić do zdrowia, czuć się bezpiecznie i jeszcze walczyć, o tak poważne cele, razem z dziewczynami. Fajnie, że w Rzeszowie pojawił się duży sponsor, który zainwestował w siatkówkę kobiecą i że dzięki temu klub może się rozwijać. Teraz „Rysice” są już rozpoznawalne w Rzeszowie, a nawet w okolicach, bo ludzie przyjeżdżają na nasze mecze. Inicjatywa była wspaniała i miasto zyskało żeńską siatkówkę na tak wysokim poziomie, która dorównuje teraz Asseco Resovii jest wspaniałym pomysłem.
Jako rzeszowianka pewnie pani chodziła na Asseco Resovię, gdy ta biła się o tytuły?
Przyznam się, że nie, bo jestem fanką żeńskiej siatkówki, raczej nie lubię męskiej.
Czuje się pani lepszą zawodniczką po tym sezonie?
Będę nieskromna i powiem, że tak. Wspinałam się i było bardzo ciężko, żeby dorównać dziewczynom, które teraz są w reprezentacji Polski i mogę sobie przyznać, że zrobiłam duży postęp i mogę grać teraz ważną rolę w rozgrywkach ekstraklasowych.
Czy to, że pani grała w Rzeszowie, rodzinnym mieście, to był dodatkowy stres, a może motywacja?
Myślę, że przez to, że jestem teraz w domu, to na praktycznie każdym meczu była cała moja rodzina. Czy stres? Raczej nie, raczej czułam większe wsparcie.
Już pani wie, co będzie robić w nowym sezonie. Prawda?
Wiem, a informacja myślę, że będzie wkrótce.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?