Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafała pożera wyjątkowo wredny rak. Pomóżmy

Iza BEDNARZ
Trzyipółletnia Oliwka Janus zarzuca Rafałowi ręce na szyję i przytula się, ale nie za mocno, bo wie, że tata jest bardzo chory.
Trzyipółletnia Oliwka Janus zarzuca Rafałowi ręce na szyję i przytula się, ale nie za mocno, bo wie, że tata jest bardzo chory. Fot. Dawid Łukasik
Rafał Janus, ciężko chory na raka, kurczowo trzyma się nadziei. Żona walczy o każdy przeżyty jego dzień. Nadzieją jest wyjazd do Chin na operację.

Pomóżmy Rafałowi

Pomóżmy Rafałowi

Rafał posiada subkonto, na które można wpłacać pieniądze na leczenie w Chinach: Caritas Diecezji Kieleckiej, ul. Jana Pawła II 3, 25-013 Kielce, ING Bank Śląski 21 1050 1416 1000 0005 0011 5811. Z dopiskiem "Na leczenie Rafała Janus". Można też przekazać na leczenie Rafała 1 procent, numer wpisu: KRS 0000198087.

- Tata, wiesz, strasznie cię kocham - trzyipółletnia Oliwka zarzuca Rafałowi ręce na szyję i przytula się. Ale nie za mocno. Wie, że tata jest chory, nie można go męczyć, dopiero kilka dni temu wrócił ze szpitala w Warszawie. Oliwka wie, że on też ją kocha, chociaż teraz ciągle śpi, bo czwarta seria chemioterapii bardzo osłabiła organizm.
Niestety, nie osłabiła guza, który rośnie w płucach, sieje przerzuty do kręgosłupa. Guz to mięsak Ewinga, wyjątkowo wredny, rzadko występujący nowotwór.

TAKIE "NIC"

To było takie "nic": małe zgrubienie, jak guzik, pomiędzy lewą łopatką a kręgosłupem, które wyrosło w 2009 roku. - W pewnym momencie zaczęło mnie uwierać, piec - mówi Rafał Janus. Szczupły, wysoki 35-latek ma ciepły, szczery uśmiech i pełne życia oczy. - Lekarz powiedział, że to tłuszczak, i że można go wyciąć, ale nie ma pośpiechu.

Chirurgom w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach, gdzie Rafał zgłosił się na operację, tłuszczak wydał się podejrzany. Pobrali wycinek do badania histopatologicznego. Rafał, który nigdy w życiu poważnie nie chorował, siedział jak na szpilkach, czekając przez sześć tygodni na wynik. Okazało się, że to guz mięśni grzbietu, nowotwór tkanek miękkich, tzw. mięsak Ewinga. Rafał trafił do Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich i Kości Centrum Onkologii - Instytutu Marii Skłodowskiej- Curie w Warszawie, gdzie w styczniu 2010 roku wycięto mu mięsaka tkanek miękkich. Po radioterapii wiosną wrócił do domu.

Kwesta dla Rafała

Kwesta dla Rafała

W ten walentynkowy weekend przyjaciele i wolontariusze będą zbierać pieniądze na leczenie Rafała Janusa podczas imprez w Kielcach: sobota - koncert Janusza Radka w Exbudzie (godz. 19), koncert zespołu Pectus w restauracji Stangret na Stadionie (godz. 19). Niedziela: koncert Anity Lipnickiej i Johna Portera w Kieleckim Centrum Kultury (godz. 17), spektakl "Dziwna para" z Arturem Barcisiem i Cezarym Żakiem w Wojewódzkim Domu Kultury (godz. 19).

- Myślałem, że już po wszystkim, nawet wróciłem do pracy - opowiada. Z zawodu jest masarzem, ale imał się różnych zajęć, pracował na budowie, ostatnio był kierowcą ciężarówki w firmie transportowej. Popracował dwa miesiące, aż któregoś dnia ledwo doczłapał się na drugie piętro do swojego mieszkania. - Nagle, w jednej chwili, odpłynęły ze mnie wszystkie siły.

TO JUŻ CAŁE ŻYCIE?

Badania wykazały, że w płucach pojawiły się nowe ogniska nowotworowe i płyn. Dwukrotnie w Instytucie Onkologii w Warszawie ściągano mu płyn z płuc, przeszedł trzy serie chemii. Bez rezultatu. W styczniu tomograf wykrył przerzuty do kręgosłupa. - Po czwartej chemii lekarz prowadzący dał mi do zrozumienia, że wyczerpują im się metody, które mogą wobec mnie zastosować - mówi Rafał, odwracając twarz do okna.

- Są zdziwieni, że guz tak szybko się rozrasta, nie działa żadna chemia, stwierdzili, że teraz właściwie zostaje leczenie paliatywne - precyzuje Iza Janus, żona Rafała.
- Człowiek nigdy na nic nie miał czasu, zawsze tylko praca i praca, dobrze, że chociaż udało mi się założyć rodzinę, mam córeczkę. I nagle już koniec? To całe życie? Już po wszystkim? - wybucha Rafał. Inaczej by to wszystko urządził. Jakby dostał drugą szansę i wyszedł z tego, pojechaliby z córeczką na wakacje, zabrałby żonę na dyskotekę, oderwaliby się od codziennej szarości. - Żeby poczuć jakąś radość z życia.

- Tataaa - zagląda do pokoju Oliwka, trochę onieśmielona obecnością obcych. Ostrożnie pakuje się Rafałowi na kolana.
- Dasz mi buzi? - przytula małą Rafał. Córeczka całuje go z soczystym cmoknięciem.

CHIŃSKA TERAPIA

Po ostatniej wizycie w Instytucie Onkologii w Warszawie Iza Janus przygasła tylko na chwilę. Potem siadła do Internetu i zaczęła przeglądać strony klinik onkologicznych na świecie. Wysyłała pytania z krótkim opisem choroby Rafała. - Dostaliśmy odpowiedź z kliniki w Finlandii, która wstępnie byłaby zainteresowana jego przypadkiem, ale żądają wysłania całej historii choroby, więc muszę ją dać do tłumaczenia. Boję się, że jak zaczniemy wymieniać maile, upłyną miesiące, a Rafał nie ma aż tyle czasu.

W styczniu obejrzeli w TVN reportaż o Izabeli Sokołowskiej, tancerce baletowej z Gdańska, której również onkolodzy z Polski nie dawali żadnych szans. Nowotwór zaatakował u niej dolny odcinek kręgosłupa, były liczne przerzuty do płuc i kości. W Chinach znalazła klinikę, gdzie poddała się terapii genetycznej i wymrażaniu komórek rakowych. Cała kuracja kosztowała ponad 200 tysięcy złotych. Tancerka jest zdrowa, korzysta z rehabilitacji, bo choroba spowodowała częściowy paraliż nogi.

Iza Janus znalazła tę klinikę w Chinach. To Tianjin University Cancer Hospital. Wysłała maila z zapytaniem, czy podjęliby się leczenia Rafała. - Odpowiedzieli, że możemy przyjechać nawet w lutym, Rafał będzie miał przeprowadzoną krioterapię komórek nowotworowych, terapię genetyczną, brachyterapię i kultywację krwi, żeby zwiększyć możliwości obronne organizmu. Ale musimy mieć pieniądze - mówi.

To jest najtrudniejsze. Rafał nie pracuje od roku, żyją z pensji Izy (jest sprzedawczynią w sklepie obuwniczym w Kielcach). Dwupokojowe mieszkanie mają skromnie urządzone. Trochę pomogą im obie rodziny, ale na chińską terapię na pewno nie wystarczy. - Uprzedzono nas w tej klinice, że jeśli w którymś momencie skończą się pieniądze, oni przerywają leczenie, bez względu na konsekwencje u chorego - wyjaśnia żona Rafała.

MUSI SIĘ UDAĆ

Iza Janus mówi, że nie miałaby tyle sił, gdyby nie przyjaciele, wolontariusze i zupełnie obcy ludzie, którzy wspierają ją w walce o życie Rafała. - Zaczęło się od mojej koleżanki Eweliny Stalewskiej, która pracuje w Świętokrzyskim Centrum Onkologii, pomogła nam się jakoś ogarnąć w tym nieszczęściu, podpowiedziała, od czego zacząć. Teraz razem z Jolą Pawelec, też z onkologii, organizują zbiórkę i koncert dla Rafała. Gdyby nie one, sama bym nie dała rady - podkreśla ze wzruszeniem.

Jolanta Pawelec pracuje od 13 lat jako sekretarka medyczna w dziale diagnostyki Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. Na co dzień widzi ludzi, którzy walczą, ale i przegrywają z rakiem. - Staram się ich pocieszyć, ułatwić życie, zorganizować jakąś pomoc. Kiedy koleżanka opowiedziała mi o Rafale, popłakałam się - przyznaje. - Całe życie przed nim, ma malutką córeczkę, wspaniałą żonę, ma dla kogo żyć. Musimy mu pomóc, musi mu się udać - mówi z wiarą. - Nie darowałabym sobie, gdybym pomyślała: to nie moja sprawa, nic mnie to nie obchodzi. Przecież wystarczy, że każdy choć trochę pomoże.

- Tyle osób staje na mojej drodze, traktuje nas życzliwie, że myślę sobie, iż może w tym jest jakiś cel, może jednak Rafałowi się uda - Iza Janus kurczowo trzyma się nadziei. Walczy o każdy dzień dla Rafała. Boi się, żeby nie przeczekać życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie