Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorożką po mieście

Marek Czarnota
Para młoda w dorożce przed rzeszowską farą. Na koźle Józef Wójcik.
Para młoda w dorożce przed rzeszowską farą. Na koźle Józef Wójcik.
Wszystkie fotografie dostarczył pan Kazimierz Wójcik.

Pan Józef Komuszyński solista Kapeli Podwórkowej z Wygnańca w piosence "Rzeszowski chłopak" wspomina podmiejskie zabawy, a szczególnie potańcówki na Wygnańcu. Najczęściej wielce spragniony i samotny "rzeszowski chłopak" dostrzegł,że także samotnie stoi sobie:
"Jakaś piękna szyk dama
Przystojna zgrabna i sama,
Więc do dorożki wsadziłem ją
I na Wygnaniec pomknąłem z nią.
Poganiaj Wójcik konika,
Niech nam Wygnaniec umyka,
Drynda pomknęła wśród pięknych drzew,
W oddali słychać harmonii śpiew".
Nie wiadomo, o którym Wójciku śpiewa, bo dorożkarzami byli dwaj bracia Józef - miał konia kasztana i Franciszek - siwka. Obaj bracia to znane postaci i bardzo "uważane" w Rzeszowie. Jak pisze Franciszek Kotula: "Tu prym (jako dorożkarze) wodzili Wójciki. I ciekawe byli również muzykantami". (Tamten Rzeszów wyd. 3 str. 272.)
Nawet ich slogan reklamowy "bez Wójcików wesele nie jest udane" zawierał dużą dozę prawdy. Ale opowieść o rzeszowskich muzykantach zostawmy sobie na inną okazję, a zajmijmy się rzeszowskimi dorożkami i dorożkarzami.

Kto "stał na dorożce"

Kurs z centrum na Staromieście kosztował  po wojnie 30 zł.
Kurs z centrum na Staromieście kosztował po wojnie 30 zł.

W latach 40, postój sprzed Fary przeniesiono na ul. Kanałowa, dzis Kopernika.Fiakrem był ojciec znanego i znakomitego grafika, Bolesława Kiernas - Kiernickiego, który w okresie okupacji zdokumentował i utrwalił w rysunku, drzeworycie i akwareli dawny, przedwojenny i wojenny Rzeszów. Dorożkami po Rzeszowie jeździli późniejsi piaskarze, którzy w trakcie budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego przekwalifikowali się wykonując cięższą, ale i bardziej popłatną pracę.
W okresie międzywojennym, w czasie okupacji i w kilka lat po wojnie, obok braci Józefa i Franciszka Wójcików z ul. Dąbrowskiego "na dorożce stali": Świst, Bednarski i Mróź z ul. Piastów, Józef Skarbowski z Podkarpackiej, Żyradzki i Makara ze Staroniwy, Homa, Pelc i Kisielewski z Pobitnego oraz Wapiński z Lwowskiej. Mogłem kogoś w tej wyliczance pominąć, więc przepraszam i proszę Czytelników o uzupełnienie.
Do redakcji Nowin zdjęcia rodzinne przysłał pan Kazimierz Wójcik, syn Józefa. Pan Kazimierz zgodził się na rozmowę i stąd opowieść o rzeszowskich fiakrach.
Jego ojciec poszukując w latach dwudziestych pracy nabył dorożkę. W ciągu swojej kariery zawodowej miał ich dwie lub trzy. Niewykluczone, że mogła któraś z nich pochodzić z zakładu Serwów, bo jak pisze Fr. Kotula: "Usadowił się tedy na Podpromiu zakład Serwów - najpierw ojca, potem syna, Stanisława. Specjalizowali się w wyrobie powozów i bryczek... (Tamten Rzeszów wyd. 3. str. 259).

3. Rok 1949

Podczas okupacji niemcy kazali chodzic fiakrom w mundurach.
Podczas okupacji niemcy kazali chodzic fiakrom w mundurach.

Kurs z centrum na Staromieście kosztował po wojnie 30 zł. Franek i Józek, bo tak ich nazywano, "jak mieli granie", nie siadali na kozioł dorożki. Przewóz pasażerów i orszaku weselnego pozostawiali konkurencji. Orszaki ślubne składały się z dorożki lub kilku, a także z bryczek i wasążków, co kto miał w rodzinie. Byle było tanio, elegancko i okazale. Fiakrami najczęściej jeździli rzeszowscy adwokaci, sędziowie, lekarze, a także kupcy i rzemieślnicy. Między bajki należy włożyć przechwałki opowiadające o tym, że po udanej transakcji i jej obfitym oblewaniu, w jednej dorożce siedział "człowiek sukcesu", a w drugiej jechał jego melonik lub kapelusz oraz laska. Po wojnie stałymi pasażerami Józefa Wójcika byli proboszcz od saletynów ks. Ptak i znany rzeszowski lekarz doktor Nieć.
Jak wspomina pan Kazimierz, ojciec wstawał o piątej, bo trzeba było konia oczyścić, nakarmić, powóz wyciągnąć i zaprząc. W czasie śnieżnych zim, dorożkę zastępowały sanie.
Podczas okupacji dorożkarzom Niemcy kazali jeździć w specjalnych mundurach Żądali, by fiakrzy czekali na nich na ul. Kraszewskiego, tuż obok dzisiejszej redakcji Nowin, w miejscu stojącego tu dzisiaj kiosku Ruchu.

4. Rok 1942

[obrazek4] Podczas okupacji niemcy kazali chodzic fiakrom w mundurach.W Rzeszowie było kilka postojów zorganizowanych w ten sposób, że codziennie w stałym składzie: bracia Wójcikowie, Świst, Wiercioch, stali w innym miejscu, by "nikt nie miał krzywdy". Podobnie jak dzisiaj były postoje bardziej, lub mniej atrakcyjne finansowo. Niektóre z postojów, jak na placach farnym i dworcowym, przejęli taksówkarze rugując z nich dorożkarzy. Zresztą z pod Fary ( zdj.2) postój został przeniesiony na ul. Kanałową, dzisiejszą Kopernika.
Jak wspomina Pan Kazimierz, dorożka musiała ładnie wyglądać, dla tego też ojciec raz w roku malował ją na czarno, zwłaszcza "układ kierowniczy" i wszystkie części drewniane. Skórzana, stawiana w czasie deszczu buda i skórzane kanapy były także konserwowane. Koń był szczotkowany i dokarmiany chlebem, żeby sierść błyszczała. Zawsze jadąc na postój ojciec zabierał obrok w worku, który zakładało się koniowi na głowę. Najczęściej było tam siano, sieczka, lub owies. Oczywiście główne karmienie odbywało się w stajni. Obaj bracia "parkowali" przy domu rodzinnym na ul. Dąbrowskiego.

Kurs za 30 złotych

Ponieważ nie było taxometrów, a o kasach fiskalnych nikt nawet nie marzył stawki były umowne, choć stałe. Za kurs na przykład spod Fary na Staromieście pod kościół ( fot.3 rok 1949) płacono około 30 złotych. W granicach centrum miasta przejazd kosztował 10, czasem 15 złotych. Wyjazd z młodą parą kosztował na krótsze trasy 50 złotych, a za dalszy kurs trzeba było zapłacić nawet i 100 złotych.
Pod koniec lat pięćdziesiątych drogie jak na owe czasy dorożki zaczęto zastępować tańszymi taksówkami. Dorożkarze zżymali się na konkurencję, zwłaszcza na rugowanie ich z postojów, ale postęp zrobił swoje, w Rzeszowie nie ma już ani jednego fiakra, jedynie przez długi czas, bo aż do końca lat osiemdziesiątych pamięć o nich trwała w nazwie "dorożka bagażowa", dzisiaj już wyraz "dorożka" zastąpiła nowocześniejsza i brzmiąca z angielska "taxi".

Czytelników Nowin prosimy o zdjęcia powodzi lub zdjęcia awarii wodociągów oraz o fotografie z karanawałowych balów.

Listy ze zdjęciami z domowych archiwów prosimy kierować na adres: Redakcja "Nowin", ul. Kraszewskiego 2, 35 - 016 Rzeszów. Koniecznie z numerem telefonu i adresem zwrotnym. Zdjęcia można przesyłać również pocztą elektroniczną: [email protected]. Za każde wydrukowane w "Nowinach" zdjęcie płacimy 20 zł. Po wykorzystaniu oryginały zwrócimy właścicielom.
Prosimy o podpisywanie zdjęć, kogo i co przedstawiają oraz o podanie roku wykonania fotografii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24