Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Zieliński przekonał Jaroszyńskiego, że w Cracovii warto zostać i walczyć

Jacek Żukowski
Piłka nożna. Paweł Jaroszyński po dłuższej nieobecności zagościł w pierwszym składzie Cracovii w ekstraklasie. Zagrał w ostatnim meczu ubiegłego sezonu z Piastem Gliwice, a następnie musiał czekać do 10. kolejki na ponowny występ na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

- Dobrze mi się grało z Ruchem - mówi lewy obrońca. - Wystąpiłem po dłuższej przerwie, nie jest łatwo wrócić do składu i zagrać na dobrym poziomie. Zdenerwowanie było, ale raczej takie pozytywne, nie paraliżowało mnie to. O tym, że będę w jedenastce, dowiedziałem się na odprawie przedmeczowej w dniu spotkania.

W minionym tygodniu zagrał w Pucharze Polski w Katowicach, gdy okazało się, że Hubert Wołąkiewicz jest kontuzjowany. Po tym występie trener Cracovii Jacek Zieliński chwalił zawodnika. Szkoleniowiec często obserwuje mecze rezerw w III lidze, w których Jaroszyński gra stale. - Na pewno te spotkania mi pomogły - mówi Jaroszyński. - Bardzo dużo daje taka regularna gra. Cały czas jest się w rytmie meczowym.

Za czasów poprzednich szkoleniowców Cracovii Jaroszyński grał więcej, uzbierał 27 występów w ekstraklasie. Odkąd w „Pasach” jest Zieliński, był to dopiero jego drugi mecz.

- Trener cały czas rozmawia z zawodnikami, ze mną też - mówi obrońca. - Wiedziałem, na co się piszę, jakie muszę spełniać warunki, by grać. Dostałem teraz szansę, wygraliśmy, ale czy wystąpię w spotkaniu z Lechem? Tego nie jestem w stanie powiedzieć. Muszę na treningach wyglądać dobrze i stale udowadniać, że zasługuję na szansę.

Latem różne myśli przychodziły mu do głowy, zwłaszcza gdy klub pozyskał Wołąkiewicza, zawodnika na jego pozycję.

- Zdecydowałem, że zostanę i będę walczył o miejsce - mówi zawodnik. - Szkoleniowiec chciał mnie zatrzymać. Decyzję podejmuje się wspólnie, trzeba rozmawiać z trenerem, chodzi o to, by zawodnikowi i zespołowi wyszło to na dobre.

W ubiegłym sezonie rywalizował o miejsce w składzie z doświadczonym Adamem Marciniakiem. Teraz jego konkurentem jest Wołąkiewicz.

- Muszę się mierzyć z nie byle kim i w ten sposób podnosić swe umiejętności - zapewnia Jaroszyński. - To dla mnie dodatkowa motywacja, choć mi jej nie brakuje. Trudne zadanie przede mną. Nie wiem, czy mam łatwiej niż w ubiegłym sezonie. Hubert to klasowy zawodnik, rywalizacja jest duża. Jesteśmy od siebie zależni. Chodzi o to, by była chemia w zespole. Dużo zachowań Huberta podpatruję i staram się to wykorzystywać.

Zawodnik „Pasów” chciałby za wszelką cenę udowodnić, że ostatnie częste występy nie były dziełem przypadku czy też zbiegu okoliczności, bo kolega z drużyny był kontuzjowany. Ostatnio znalazł również uznanie w oczach selekcjonera polskiej „młodzieżówki” Marcina Dorny i został powołany na towarzyskie mecze z Izraelem (8.10) oraz Rumunią (13.10).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski