Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Mateusz Szpytma: Beatyfikacja Ulmów będzie miała dwa precedensy [ROZMOWA]

Jaromir Kwiatkowski
Dr Mateusz Szpytma przed Muzeum Polaków Ratującuch Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej
Dr Mateusz Szpytma przed Muzeum Polaków Ratującuch Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej Fot. Krzysztof Łokaj/Polska Press
Rozmowa z dr. Mateuszem Szpytmą, wiceprezesem IPN, pochodzącym z Markowej, spokrewnionym z Wiktorią Ulmą

Papież Franciszek podpisał dekret o męczeństwie rodziny Ulmów z Markowej, co otwiera drogę do ich beatyfikacji. Pan zareagował na to na swoim facebookowym profilu wpisem: „Deo gratias. Radość wielka!”.

Satysfakcja jest ogromna, tym bardziej, że stało się to po 19 latach oczekiwania od momentu wszczęcia 17 września 2003 roku procesu beatyfikacyjnego. Obecna chwila to czas wdzięczności, czas podsumowania pracy archidiecezji przemyskiej, Stolicy Apostolskiej, księży postulatorów. Cieszę się, że na prośbę archidiecezji mogłem dołożyć do tego dzieła swoją małą cząstkę. Moja działalność na rzecz Ulmów nie byłaby możliwa, gdybym nie pracował w takim miejscu jak IPN.

Rodzina Ulmów przyjęła jako swoje motto życiowe ewangeliczną przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie
Rodzina Ulmów przyjęła jako swoje motto życiowe ewangeliczną przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie
Fot. Archiwum Mateusza Szpytmy

Czy możemy się spodziewać, że beatyfikacja odbędzie się w przyszłym roku, i to na terenie archidiecezji przemyskiej?

Od czasu Benedykta XVI beatyfikacje odbywają się w diecezjach, z których pochodzili błogosławieni lub gdzie zginęli śmiercią męczeńską. Wyjątki od tej zasady są rzadkie, więc naturalnym miejscem do tego, aby tam właśnie odbyły się uroczystości beatyfikacyjne, jest archidiecezja przemyska. Czas beatyfikacji jest do uzgodnienia. Zwykle przygotowania organizacyjno-logistyczne takiej uroczystości trwają co najmniej kilka miesięcy. Jestem przekonany, że beatyfikacja odbędzie się w roku 2023.

Pana wieloletnie zainteresowanie rodziną Ulmów wynika nie tylko z faktu, że jest pan historykiem, do tego pochodzącym z Markowej, ale także z pokrewieństwa z Wiktorią Ulmą?

Wiktoria Ulma była siostrą mojej babci i matką chrzestną taty. Kiedy w 2003 r. pojechałem na Wielkanoc do rodziców do Markowej, usłyszałem w ogłoszeniach parafialnych z ust ówczesnego proboszcza, śp. ks. Stanisława Lei, że jest rozważane wszczęcie procesu beatyfikacyjnego rodziny Ulmów i że każdy, kto ma informacje o ewentualnych przeszkodach, jest zobowiązany w swoim sumieniu zgłosić to w kancelarii parafialnej. Informacja o możliwym procesie beatyfikacyjnym wstrząsnęła mną. W tym sensie, że pomyślałem: tu, w Markowej, proces beatyfikacyjny?! Przyznam, że choć jestem historykiem, do tego spokrewnionym z Wiktorią Ulmą, to mimo odwiedzania ich grobu jakoś nie interesowałem się wcześniej dziejami tej rodziny, nie pogłębiałem o niej wiedzy. To się zmieniło po tym właśnie ogłoszeniu w kościele.

Skądinąd do tamtego czasu historia rodziny Wiktorii i Józefa Ulmów nie była szerzej znana. Być może, o czym świadczy także pana reakcja na ogłoszenie księdza proboszcza, czasami ciężko uwierzyć, że ma się taki diament w sąsiedztwie.

W kilku opracowaniach historycznych była na ich temat tylko krótka wzmianka. Ale już w monografii Markowej, która ukazała się w 1993 roku, były dwie czy trzy strony o Józefie Ulmie. Ta monografia była jednym z impulsów dla ks. proboszcza Lei, by pokazać to wszystko arcybiskupowi Józefowi Michalikowi, metropolicie przemyskiemu, który zachęcił go do zainteresowania się tą rodziną. Okazało się, że Ulmowie cieszyli się nieposzlakowaną opinią zarówno kiedy żyli, jak i wtedy, gdy zastanawiano się nad procesem. Byli bardzo uczynni, lubiani, trudno byłoby spotkać kogoś, kto by powiedział o nich złe słowo. Chyba że za złe słowo uznamy czyjąś opinię, że podjęli zbyt duże ryzyko.

Warto jeszcze dodać, że jak na ówczesne czasy zwłaszcza Józef Ulma był postacią nietuzinkową.

To prawda, Józef Ulma był osobą niezwykłą. Mimo ukończenia zaledwie czterech klas szkoły podstawowej, a później tylko półrocznego kursu w szkole rolniczej w Pilźnie, był całkiem dobrze wykształconym człowiekiem. Jak to było możliwe? Poprzez samokształcenie. Opanował czytanie, wciągnął się w lekturę książek, na które przeznaczał znaczną część swoich zarobków. A były to książki o tematyce geograficznej, filozoficznej, historycznej, religijnej. Był wśród nich także podręcznik do fotografii, która była jego pasją. Józef Ulma zrobił także w swoim gospodarstwie małą wiatrownię, dzięki której jego gospodarstwo było jednym z pierwszych, które korzystało z oświetlenia elektrycznego. Miał w swoim domu radio, którego słuchał. Interesował się nowoczesnymi jak na owe czasy metodami upraw, hodował jedwabniki, których jajeczka sprowadzał ze Lwowa. Był bardzo wszechstronnym człowiekiem.

W 1942 roku Ulmowie przyjęli pod swój dach ośmioro Żydów. Był to akt wielkiej odwagi. Wiadomo było, że Żydzi pozbawieni takiej pomocy mieli minimalne szanse na przeżycie.

W 1942 roku Niemcy zaczęli realizować akcję „Reinhardt”, mającą na celu wymordowanie wszystkich Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Ta akcja doszła do Markowej na przełomie lipca i sierpnia tego samego roku. Zabroniono Żydom przebywania w ich domach. Wszyscy mieli być wysiedleni do obozu pracy w Pełkiniach, a później się okazało, że także do obozu zagłady w Bełżcu. Wielu się domyślało, jaki będzie ich los i uciekło w lasy czy inne niedostępne miejsca. Przez kilka miesięcy się ukrywali, ale przyszła zima, a wraz z nią ciężkie warunki. W grudniu 1942 roku Niemcy zarządzili poszukiwania tych Żydów. Ponad 20 mieszkańców wsi musiało ich szukać. Żydzi, których znaleziono, zostali zamordowani, ale po tej akcji 29 Żydów ukrywało się jeszcze w chłopskich domach. Spośród nich osiem osób u rodziny Ulmów.

Czy Ulmowie ich wcześniej znali?

Znakomicie się z nimi znali. Józef Ulma jeszcze przed wojną utrzymywał kontakty z Saulem Goldmanem z Łańcuta. Wspólnie handlowali warzywami i być może także innymi produktami. Dziś wiemy, że wśród tej ósemki byli Saul Goldman i jego czterech synów: Baruch, Mechel, Joachim i Mojżesz oraz dwie córki Chaima Goldmana, krewnego Saula: Gołda Grünfeld i Lea Didner. Ta ostatnia z małą córeczką o imieniu Reszla. Mężczyźni mieszkali w Łańcucie, kobiety w Markowej, były sąsiadkami Ulmów.

Podobno ukrywanie się tej ósemki Żydów u Ulmów było pojęciem umownym, bowiem widywano ich w obejściu przy różnych pracach.

Dom Ulmów był mały i znajdował się na uboczu, co umożliwiało wychodzenie na zewnątrz. Na pewno ktoś pilnował, czy nikt nie podjeżdża, a jeśli to się zdarzało, wtedy wszyscy się chowali. Choć znam relacje dwóch osób, które były zaskoczone na widok Żydów, którzy się tam ukrywali. Powszechną wiedzą we wsi to jednak nie było. Poza tym trudno jest ukrywać się przez kilkanaście miesięcy w ścisku w jednym małym pomieszczeniu na strychu. Nie ma co się dziwić, że ukrywający się Żydzi chcieli choć na chwilę wyjść i pobyć na świeżym powietrzu. Aby zarobić na swoje utrzymanie, zwłaszcza że Ulmowie byli niebogatymi ludźmi, Żydzi pomagali Józefowi przy garbowaniu skór.

24 marca 1944 roku na podwórko Ulmów wpadła niemiecka żandarmeria pod dowództwem Eilerta Diekena. Podobno stało się tak w wyniku donosu, o który posądza się człowieka nazwiskiem Leś.

Nie mamy 100-procentowej pewności jak to się stało, że Niemcy dowiedzieli się, iż Ulmowie przechowują Żydów. Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie mówi, że rzeczywiście doniósł na nich Włodzimierz Leś, policjant granatowy z Łańcuta, który miał rzekomo wcześniej nawet pomagać Goldmanom. Ale później oni nachodzili go i domagali się zwrotu swojego majątku. Być może dlatego ujawnił Niemcom, gdzie przebywają. Leś na pewno brał udział w zbrodni na Ulmach jako jeden z policjantów granatowych, oprócz prowadzących akcję żandarmów niemieckich. We wrześniu 1944 roku z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego został zastrzelony za gorliwą współpracę z niemieckim okupantem. Jest tu więc, jak widać, wiele mocnych poszlak, podzielanych także przez żołnierzy podziemia, że donosicielem był właśnie Leś.

Żandarmi wymordowali najpierw Żydów, później Józefa i Wiktorię, a na końcu ich szóstkę dzieci w wielu od 1,5 do 8 lat (Wiktoria była z siódmym dzieckiem w zaawansowanej ciąży). Podczas mordowania Ulmów jeden z żandarmów miał krzyczeć: „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które pomagają Żydom!”.

Mamy relację z bardzo wiarygodnego źródła, że takie słowa rzeczywiście padły. Zeznał to przed Sądem Wojewódzkim w Rzeszowie w 1958 roku Edward Nawojski, jeden z woźniców, którzy byli wezwani z Kraczkowej, aby podwieźć żandarmów na miejsce egzekucji. Żandarmi rozkazali tym woźnicom, aby przyglądali się, jaką karę ponosi się za pomoc Żydom i to właśnie do nich wykrzyczał te słowa Josef Kokott. Miało to być ostrzeżenie dla innych mieszkańców Markowej i okolic, by nikt nie ważył się już ukrywać Żydów.

Jak określić zachowanie Niemców, którzy zabili nie tylko osoby dorosłe, ale także dzieci?

Nie da się znaleźć słów na określenie tego bestialstwa. To jedna z najstraszliwszych zbrodni – mordować dzieci, a także kobietę w ciąży, zwłaszcza kiedy ona zaczyna rodzić. Wiemy bowiem, że albo w czasie tej zbrodni rozpoczęła się akcja porodowa, albo nastąpił poród trumienny – przy ekshumacji było widać, że główka i klatka piersiowa dziecka były już na zewnątrz. Dowódca żandarmów, Eilert Dieken, miał szansę zachować się inaczej. Znamy wiele przykładów z okupowanej Polski, kiedy Niemcy jednak powstrzymali się od mordowania dzieci. Mordowali tylko osoby dorosłe, a przynajmniej świadome tego, za co giną.

Kiedy zapytano żandarmów, dlaczego zastrzelili także dzieci, Dieken podobno odpowiedział: „Żeby gromada nie miała z nimi kłopotów”.

To była wypowiedź ironiczna. A pytał o to sołtys Markowej Teofil Kielar. Skądinąd pokazuje to wielką odwagę tego człowieka, bowiem każde zbędne słowo mogło skutkować dotkliwą karą. Zamordowanie dzieci musiało być wielkim wstrząsem dla tych, którzy widzieli zwłoki zamordowanych kilkanaście czy kilkadziesiąt minut wcześniej ofiar, skoro sołtys zdecydował się to pytanie zadać. Niemcy zarządzili, żeby wykopać jeden dół. Franciszek Szylar poprosił, by wykopano osobny grób dla Żydów, osobny dla katolików. Na to jeden z żandarmów tak się zdenerwował, że strzelił do pytającego trafiając w wiadro, które ten miał z sobą. Być może Niemiec nie chciał go zabić, a jedynie postraszyć.

Dowódca żandarmów nie poniósł żadnej kary za swoje zbrodnie.

Eilert Dieken miał po wojnie kilkumiesięczny okres „kwarantanny”, podczas którego sprawdzano, czy nie popełnił jakichś zbrodni w czasie wojny. Sprawdzanie było tak pobieżne, że nic nie wykazało. Został przywrócony do służby i niemal do końca życia służył w policji w niewielkiej miejscowości Esens przy granicy z Holandią. Zmarł kilka miesięcy po przejściu na emeryturę. Wkrótce po jego śmierci wszczęto śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych przez żandarmerię niemiecką w okupowanym powiecie jarosławskim. Ale te działania były już spóźnione.

Ulmowie stali się jednym z symboli Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny. W 1995 roku otrzymali tytuły Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Po beatyfikacji ich przykład stanie się jeszcze bardziej dobitny.

Tak jak Irena Sendlerowa, działaczka Rady Pomocy Żydom, jest w Polsce i na świecie symbolem Polaków ratujących Żydów, tak rodzina Ulmów jest symbolem tych wszystkich Polaków, którzy byli represjonowani i zginęli za pomoc Żydom. Przyznanie im tytułów Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata było tak jakby przybiciem przez świat żydowski pieczęci potwierdzającej ten fakt. Wyniesienie ich na ołtarze będzie przybiciem takiej pieczęci przez Kościół katolicki. Dzięki temu będzie można pokazać wyjątkowość rodziny Ulmów także w szeroko pojętym świecie chrześcijańskim. Już dziś zapowiedzi beatyfikacji skutkują tym, że w bardzo wielu mediach na świecie ich historia jest przypominana.

Męczeństwo kojarzy nam się z oddaniem życia za wiarę. To w przypadku Ulmów nie miało miejsca w sposób bezpośredni.

Rzeczywiście, Ulmowie nie zginęli wprost za wiarę, za Chrystusa. Ale można zginąć za Chrystusa w sposób nieświadomy, tak jak zginęli Święci Młodziankowie - malutkie dzieci zamordowane z rozkazu Heroda w Betlejem; można zginąć za wartości ewangeliczne przekazane w Piśmie św.

Otóż to. Do postawy Ulmów idealnie pasują słowa samego Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13).

Tę ich postawę dobrze oddaje fakt, że w należącej do nich Biblii są podkreślone na czerwono tylko dwa fragmenty: przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie i słowa Chrystusa na temat przykazania miłości.

Przemyski biskup pomocniczy Stanisław Jamrozek zwrócił uwagę, że w beatyfikacji rodziny Ulmów szczególną wymowę będzie miało wyniesienie na ołtarze nienarodzonego dziecka Wiktorii i Józefa.
Ta beatyfikacja wedle mojej wiedzy będzie miała dwa precedensy. Pierwszy – że będzie beatyfikowana cała rodzina. Interesowałem się tym, szukałem i nie znalazłem drugiego przykładu takiej beatyfikacji, nawet „na raty”. Drugi precedens, o niesamowitej wymowie – będzie beatyfikowane dziecko, które było w łonie matki (choć, jak wspomniałem wcześniej, to łono zaczęło już opuszczać) i przeszło chrzest nie z wody, lecz z krwi.

Już to świadczy o tym, że Ulmowie to wielki dar, który jeszcze długo będziemy odkrywać.

Oj, z pewnością! Wystarczy pójść na ich grób i porozmawiać z osobami, które tam pielgrzymują. Nie przy okazji, ale specjalnie. Nawet ze Stanów Zjednoczonych. Ostatnio na grób Ulmów przyjechała mama, która przywiozła tam siódemkę swoich dzieci. Po to, by być w miejscu, gdzie oni żyli, aby odejść do Domu Pana.

Rodzina Ulmów z Markowej koło Łańcuta.

Ojciec Święty Franciszek podjął decyzję o beatyfikacji rodzi...

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24