Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Wiesław Lewicki, ekspert ds. bezpieczeństwa: Władimir Putin przygotowuje nową ofensywę

Konrad Karaś
Konrad Karaś
Dr Wiesław Lewicki: Putin stracił swoje najlepsze wojska, ogromną ilość czołgów i samolotów, ściąga rezerwy nie wiadomo skąd. Chyba zdaje on sobie sprawę, że jedyną możliwością jaką ma, to przeć do końca zniszczeniami
Dr Wiesław Lewicki: Putin stracił swoje najlepsze wojska, ogromną ilość czołgów i samolotów, ściąga rezerwy nie wiadomo skąd. Chyba zdaje on sobie sprawę, że jedyną możliwością jaką ma, to przeć do końca zniszczeniami Marcin Żminkowski
O wojnie na Ukrainie rozmawiamy z dr. Wiesławem Lewickim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, adiunktem w Zakładzie Zarządzania Projektami i Polityki Bezpieczeństwa na Politechnice Rzeszowskiej.

Wojna na Ukrainie trwa już od miesiąca. Na jakim etapie konfliktu jesteśmy i w jakim kierunku on zmierza?

Jesteśmy na etapie chwilowej stagnacji. Dane wywiadowcze, które udostępniają Amerykanie i Brytyjczycy wskazują, że wojska rosyjskie wykonują coraz więcej prac inżynieryjnych. Czyli po wojskowemu – okopują się. Zajęli pozycję, byli nękani przez regularną armię ukraińską, a teraz zaczynają rozbudowywać pozycję. Kopią, stawiają zapory, zabezpieczają się przed kolejnymi atakami po to, żeby gdzieś głębiej przygotować nowe uderzenie.

Ostatnie rozmowy Władimira Putina z Emmanuelem Macronem pokazały, że prezydent Rosji ani myśli o zawieszeniu broni.

No właśnie. Rosjanie wchodzą głęboko w ziemię i gdzieś się przygotowują, ściągając z obwodów kolejne świeże siły, żeby za jakiś czas wznowić działania na lądzie. Oczywiście w tzw. międzyczasie, w trakcie kolejnej fali uderzeniowej, będą dalej niszczyć, gnębić i osłabiać ducha walki broniących się Ukraińców. W moim przekonaniu, ta nowa ofensywa również rozbije się o pozycje ukraińskie.

Czyli mamy do czynienia z ciszą przed burzą?

Największym zagrożeniem byłoby, gdyby Putin chciał użyć tej kolejnej fali uderzeniowej na zachodzie Ukrainy. A tutaj dużą rolę mogłaby odegrać Białoruś, która póki co, dość sceptycznie podchodzi do wojny. Odpycha jak najdalej może ten dzień, kiedy będzie musiała opowiedzieć się w stu procentach po stronie Rosji. A zapewne będzie musiała. Prezydent Łukaszenka doskonale wie, że finansowo siedzi w kieszeni Putina. Jeśli przywódca Rosji odetnie go od finansów, to widmo bankructwa Białorusi jest wręcz natychmiastowe. I tym samym jego reżim padnie. Z drugiej strony Putin będzie chciał wymusić na Łukaszence większe zaangażowanie. Możliwe więc, że w drugą falę uderzeniową, na terenie zachodniej Ukrainy, będzie zaangażowana armia białoruska. Choćby po to, aby odciąć linię zaopatrzenia dla wojsk walczących na wschodzie Ukrainy. Gdyby wojska Białorusi wykonały taki rajd wzdłuż granicy Polski, odcinając Lwów i w kierunku południowym przecinając wszystkie szlaki zaopatrzeniowe i transportowe, mogłoby to poważnie zaważyć na dostawach dla walczących żołnierzy na wschodzie.

Putin na początku zakładał szybką aneksję. To mu się nie udało.

Plan był prosty. Wojska rosyjskie miały wejść dynamicznie na teren Ukrainy i zająć określoną część, a nawet całość. Później miał on ustanowić nowy rząd. Do tego przygotował najlepsze wojska jakie miał. Zgromadził ich odpowiednio wcześniej na poligonach. Rosyjscy żołnierze mówili nawet, że są u siebie i mogą ćwiczyć gdzie chcą. Więc sobie ich gromadził, powyszkalał, doposażał i „zrzucił” najlepiej przygotowane wojska, łącznie z dywizją desantową, która lądowała niedaleko Kijowa. Gromadził też najemników, tych kadyrowców, dla których zabijanie jest jedynym sposobem życia. Zajęli tam trochę terytorium, ale to się rozbiło, no właśnie, o armię ukraińską.

A czy Rosja jest nadal w stanie zająć całą Ukrainę?

Władimir Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że już nie. Utknął w martwym położeniu. Jeszcze tydzień temu mógł zakończyć tę wojnę. Na przykład ogłosić, że republiki Ługańska i Doniecka zostały wsparte. Nawet gdyby zajął ten kawałek ziemi zgodnie z granicami administracyjnymi, czyli obwodowymi. Bo przypomnę, że te republiki nie zajęły całych granic administracyjnych, tylko zaledwie ich część.

Myśli pan, że uszłoby to Putinowi na sucho?

Dałoby się to jeszcze jakoś uzasadnić. Na arenie międzynarodowej pewnie by to przeszło. Prezydent Rosji mógłby ogłosić pokój, wyjść do ludzi jako zwycięzca, a później rozpocząć długie negocjacje. Zawsze kiedyś trzeba zawiesić broń i zacząć normalnie żyć. Taka jest natura wojny. Nie można jej prowadzić w nieskończoność, jej następstwem zawsze jest pokój.

Do tej pory Rosja nie zdobyła za wiele.

To prawda, żadnych znaczących zdobyczy nie osiągnęli. No, ten kawałek od Krymu. Ale ileż to jest powierzchni całej Ukrainy. Bardzo mało. Jeśli popatrzymy na mapy, które przedstawiają nam w serwisach informacyjnych, to może 10 proc. Poza tym, Putin stracił swoje najlepsze wojska, ogromną ilość czołgów i samolotów, ściąga rezerwy nie wiadomo skąd. Chyba zdaje on sobie sprawę, że jedyną możliwością jaką ma, to przeć do końca zniszczeniami. Osiągnąć taki poziom zniszczeń i ludobójstwa, że cała społeczność międzynarodowa się przerazi i w końcu na poważnie zacznie apelować o zaprzestanie wojny. A wtedy być może Putin, jako ten „łaskawy przywódca” powie, że jest gotowy do ogólnoświatowej współpracy, negocjacji i pokoju.

Niektórzy coraz głośniej mówią też o przewrocie pałacowym…

W Związku Radzieckim, a później w Rosji, władze zmieniały się po przewrotach pałacowych. Wyjątkiem był prezydent Borys Jelcyn, który w sposób pokojowy przekazał władzę. Ale ją komu przekazał?

Władimirowi Putinowi.

No właśnie. Sytuacja się powtarza. Jedynym konkretnym sposobem na odsunięcie Putina od władzy wydaje się być kolejny przewrót na Kremlu. A wiadomo, że z nową władzą zawsze inaczej się rozmawia. Swoje rządy mogłyby się zacząć od polityki poprzednika i wskazania, że wiele posunięć było błędnych. Taka władza mogłaby mieć duży kredyt zaufania.

A co sądzi pan na temat niedawnego koncertu poparcia dla armii rosyjskiej, który odbył się na stadionie Łużniki w Moskwie? Zabieg propagandowy?

Ducha narodu można budować mediami albo terrorem. Póki są możliwości, to Putin buduje to jednym i drugim. Robi wielkie happeningi, w których piękni, młodzi ludzie chwalą jego decyzje. Wszystkie przekazy medialne są jednolite. Trudno więc mieć jakieś inne zdanie. Z drugiej strony mamy siły policyjne, które pacyfikują wszelkie ruchy opozycyjne. Czyli mamy terror i wpajanie ducha wielkości. To zawsze było wpisane w etos wychowania młodego pokolenia w Rosji. Wojskowi, którzy kiedykolwiek służyli w armii są tam przedstawiani jako prawdziwi herosi. Wszystkie pokolenia są tam nasycane wielkością państwa, niezwyciężonością Armii Czerwonej. Jeśli Rosjanie byli nauczani na lekcjach historii czegoś takiego, to trudno, żeby nie wierzyli w to, co widzą teraz w swojej telewizji rządowej.

A armia rosyjska należy do tych wielkich? Na czym w ogóle bazuje?

Podstawą wojskową Rosji jest armia z poboru. Nie dysponują oni armią zawodową. A to jest trochę tak, jakby porównywać B-klasowy zespół do Bayernu Monachium. Ci pierwsi niby też potrafią kopnąć piłkę, ale są mimo wszystko amatorami. W bezpośrednim starciu nie mają szans.

Miesiąc wojny za nami, a żołnierze ukraińscy cały czas udowadniają, jak można dobrze bronić swojego kraju.

Rzadko mówi się o tym, ale… Wojna jest czymś naprawdę podłym, wzbudza w ludziach najniższe instynkty. Jednym z tych instynktów jest uczucie nienawiści. W żołnierzach wzbudzona jest teraz prawdziwa nienawiść. Myślą sobie tak: „Rodzina? Znajomi? Praca? Przyszłość? Wszystko to zabrał mi Putin!” Nienawiść, choć jest najgorszym uczuciem, ma jednak pewną zaletę. W tych żołnierzach zdesperowanych wzbudza ogromny zapał i poświęcenie. W tym momencie ich życiowe plany schodzą na plan dalszy, a zemsta, jako ten nieodłączny element nienawiści, jest u nich znacznie większa.

Jakie zadania stoją teraz przed ukraińskim wojskiem?

W dalszym ciągu będą przygotowywać się na kolejny atak i rozbudowywać się inżynieryjnie. Wsparci wywiadem amerykańskim i brytyjskim, doskonale mogą przewidywać posunięcia przeciwnika. Na pewno Ukraińcy będą wciąż osłabiać tego ducha nadciągającej drugiej fali.

Mieszkańcy Podkarpacia mogą spać spokojnie?

Oczywiście. Jesteśmy w NATO, stacjonują u nas amerykańskie wojska, które są dla nas ogromnym wsparciem. Wsparciem w wielu wymiarach. Po pierwsze – są to Amerykanie. To ważne dla Polski z pozycji międzynarodowej. Po drugie – siła bojowa. Ile przywieźli czołgów i samolotów. Naruszenie granic Polski spowodowałoby otwarty konflikt ze Stanami Zjednoczonymi i państwami NATO. Rosja przecież doskonale o tym wie.

Jaki może być finał tej wojny? Kiedy może się zakończyć?

Sam chciałbym to wiedzieć. Finał na pewno będzie zwykły, szary i brzydki. W pewnym momencie wojska się zatrzymają i zacznie się długi i nudny proces pokojowy. Wojnę zawsze rozpatrujemy w kontekście zwycięzców i przegranych. Ale są takie wojny, gdzie nie ma ani tych, ani tych. Po prostu – wojna się odbyła, zginęli ludzie i właściwie nic poza tym. Nic wojna nie zmieniła oprócz tego, że kosztowała wiele ludzkich istnień. Zawsze też jest tak, że jedni i drudzy powiedzą, że wygrali wojnę. Tutaj też tak będzie. Każda strona będzie mówiła o osiągnięciu swoich celów.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24